W 2017 roku napisałam dla Was blisko 230 tekstów! Nie będę ukrywała, że Wasze ulubione to te… które też są moimi ulubionymi. Teksty od serca, z dużym ładunkiem emocji. Teksty, które napisałabym bez względu na to, jaka byłaby Wasza reakcja. Teksty, które siadam i piszę. Teksty z potrzeby chwili. Teksty, które są ważne dla mnie. Teksty, które piszę nie z myślą o liczbie odsłon, ale z myślą o dotarciu do Was – bo są ważne, bo mają w sobie coś ważnego. Dlatego teraz, kiedy pod koniec roku robię podsumowanie i widzę, że najchętniej czytaliście właśnie TE teksty – znów rozpiera mnie duma z tego, że mam tak cudownych Czytelników!
STYCZEŃ
Styczeń był miesiącem przełomowym. To wtedy do końca nie wiedziałam, co dalej robić w życiu. Stałam na rozdrożu. Wiedziałam, że czeka mnie dalsze leczenie. Wy nie wiedzieliście nawet o mojej chorobie. Wtedy tez postawiłam wszystko na jedną kartę i opowiedziałam Wam o sobie. O swoich problemach, o swoim nieperfekcyjnym życiu, o tym wszystkim, o czym mówić nigdy nie chciałam. Wtedy też okazało się, że choć perfekcjonizm jest w modzie, prawda i naturalność jest ponad to. To było potrzebne. Mi i Wam.
Wszystkie te wydarzenia zmusiły mnie do zmierzenia się z jeszcze jednym problemem. Dzieci. A właściwie to pytania o nie. Leczenie i choroba przesuwają w czasie moje plany i marzenia, a dodatkowe pytania o to kiedy w końcu będzie drugie dziecko zaczęły być uciążliwe i… strasznie przykre. Wtedy zrozumiałam, jak czują się wszyscy Ci, którzy dzieci mieć nie mogą, a otoczenie wciąż ich atakuje pytaniami. Zanim podlinkuję do tekstu, chcę tutaj przypomnieć bardzo ważną rzecz: NIGDY NIE NAMÓWISZ NA DZIECKO KOGOŚ, KTO GO MIEĆ NIE MOŻE.
Hej, a czemu nie macie jeszcze dzieci?
LUTY
Opowiedzenie swojej historii było początkiem mojej wewnętrznej przemiany – może brzmi to dość górnolotnie, ale wtedy zaczęłam zmieniać swojej podejście do życia. To właśnie wtedy napisałam tak ważne tekst jak Nigdy nie jest za późno, Jeden dzień i Czy to już ostatni raz? Wtedy też napisałam tekst o teściowej, dzięki któremu kilka miesięcy później wystąpiłam w Pytaniu na śniadanie, gdzie opowiadałam o relacjach w związku. Lubię ten tekst. W lutym napisałam też teksty o całym przebiegu leczenia raka tarczycy – z jednej strony wyrzuciłam z siebie wszystko to, co przez miesiące kotłowało się w mojej głowie, a z drugiej… zrobiłam coś dobrego dla Was, czego nawet się nie spodziewałam! Od tego czasu napisało do mnie tysiące osób z pytaniami o przebieg leczenia, pobyt w szpitalu czy o diagnostykę. Poznałam mnóstwo Waszych historii, podczas czytania których płakałam razem z Wami i cieszyłam się z każdej wiadomości, w której pisaliście: “Dzięki. Ja też podejmę walkę”. To wtedy postanowiłam, że mój blog będzie też miejscem edukacji i namawiania do profilaktyki.
Ślub z mężem… a w gratisie teściowa!
MARZEC
Marzec był trudny. W dniu swoich 30. urodzin dowiedziałam się, że muszę przejść jeszcze jedno leczenie jodem radioaktywnym. Ale wtedy już się nie bałam. Podziękowałam lekarzowi, za tak dobrą opiekę, obiecałam stawić się w szpitalu za 3 miesiące i… prosto z oddziału endokrynologii pojechałam z mężem świętować urodziny. O kurcze! Radek zarezerwował fantastyczny hotel i załatwił opiekę nad dzieckiem na 2 dni. Ale to jeszcze nie koniec urodzinowych szaleństw! Kiedy przyjechałam do domu okazało się, że przyjechała do mnie rodzinka z Niemiec. Wpadli też tego dnia teściowie. Z toną balonów. Dostałam też od syna różowego konia ze skrzydłami, bo o nim marzyłam 🙂 W tym miesiącu wyprawiłam jeszcze dużą imprezę dla rodziny oraz przyjęcie dla przyjaciół. Były lepsze niż do tej pory. Bo zaczęłam doceniać to, co mam. Ludzi, którzy są wokół. Zaczęłam się bardziej cieszyć życiem. I to był najlepszy prezent urodzinowy! Napisałam też dwa teksty, które do dziś bardzo chętnie czytacie i po których zasypaliście mnie wiadomościami, co uwielbiam!
Jak nie pocieszać, czyli co mówić, żeby nie zdołować
Nie odkładaj życia na jutro. Żyj dziś
KWIECIEŃ
Kwiecień minął świątecznie. Na blogu pojawiło się mnóstwo świetnych przepisów na wielkanocne dania. Wychodząc na przeciw tego, co od lat powielało się w moim domu i czego nasłuchałam się od ciotek i znajomych, stworzyłam antyporadnik świąteczny: Tak, przyznałam tam, że nie myję okien na święta – myję je, kiedy są brudne. Wtedy też jasno podkreśliłam, że celebracja świąt to czas z rodziną, a nie przy garach i ze szmatką w ręku, a pod koniec dnia zasypianie przy stole. Owszem, wszystko jest ważne, ale samopoczucie, atmosfera i drugi człowieka są najważniejsi. W kwietniu opublikowałam też drugi ważny tekst – czego nie mówić parom, które straciły ciążę. Jeden z najważniejszych na blogu.
Krótki poradnik z cyklu:” Jak zepsuć święta rodzinie i sobie”
Kiedy pod sercem nastaje cisza
MAJ
Maj był pięknym miesiącem! Zostałam podwójną ciocią! A Radek nawet ojcem chrzestnym! Dwie bliskie nam pary zostały w tym miesiącu rodzicami – cudowne uczucie! I choć jedna z tych dróg była kręta to uświadamia, że warto w życiu walczyć o marzenia i nie poddawać się, choć inni pewnie by odpuścili. Warto iść za głosem serca i wierzyć, że się uda. I choć może tekst, który najbardziej Wam się podobał w maju na pierwszy rzut oka zapowiada się smutno – to bardzo optymistyczny tekst.
CZERWIEC
W czerwcu przekonałam się, że żeby blogować trzeba mieć twardy tyłek. Napisałam bardzo empatyczny i pełen emocji oraz zrozumienia tekst, za który… nieźle mi się oberwało. Pierwszy raz, od kiedy blogouję przeczytałam tak smutne, przykre i oskarżające komentarze. Które nijak miały się do tego, co napisałam. Pod tekstem zawrzało! Dyskusja dotyczyła tytułu, a raczej jego mylnej interpretacji. Więcej się to nie wydarzyło i mam nadzieję, że nie wydarzy. Oprócz tego tekstu, były jeszcze dwa inne, które wywołały równie dużo emocji, ale i zapoczątkowały rozmowy o chorobach, o tym na co w życiu wpływu nie mamy, a musimy się z tym zmierzyć. O tym, że w życiu trzeba żyć tu i teraz.
Po czym poznać prawdziwą mamę?
LIPIEC
W lipcu był jeden najważniejszy tekst. Jeden. Najkrótszy, który zawierał tylko kilka słów, a mianowicie: UDAŁO SIĘ, WYGRAŁAM WALKĘ Z RAKIEM TARCZYCY! I jeszcze raz dziękuję Wam tutaj za wszystkie kciuki, dobre słowa, czekoladki, przytulenia i radość, Waszą radość z tego, że mi się udało. Dziękuję.
Napisałam też w tym miesiącu artykuł, który dopracowywałam kilka tygodni. Który opierał się na moich doświadczeniach, ale i obserwacjach, rozmowach z innymi. I to jest naprawdę dobry tekst, z którego jestem dumna, bo niesie ze sobą dużo dobrego. Temat jest bardzo trudny – wsparcie nie jest łatwe. Dlatego ciesze się, że tak często wyszukujecie ten tekst. Wiem, że dzięki temu jest łatwiej. Wam i chorym.
Po prostu bądź. Jak wspierać chorych na raka?
SIERPIEŃ
Sierpień był bardzo romantyczny. Być może dlatego, że byliśmy na weselu u przyjaciół, a ja cały czas unosiłam się na fali endorfin z lipca. Ten miesiąc jeszcze pod innym względem był wyjątkowy. Wystąpiłam wtedy w telewizji śniadaniowej, gdzie opowiadałam o relacjach w związku. Pewnie gdyby ktoś zaprosił mnie kilka miesięcy wcześniej, odmówiłabym. Bo zwyczajnie bym się bała. I teraz też przebiegła mi przez głowę taka myślę. Na szczęście pojawiło się to, nad czym pracowałam od jakiegoś czasu – “Przecież warto spróbować. Nic nie tracę. Potraktuj to jako przygodę, wyzwanie, coś fajnego”. Było fantastycznie!
WRZESIEŃ
Gdyby rok wcześniej ktoś mi powiedział, że po kilkunastu miesiącach blogowania będę uczestniczyła w najważniejszej i największej konferencji blogowej, nie uwierzyłabym. A jednak. Udało się! I Napisałam o tym tekst, który zatytułowałam: Jak się dostać na Blog Forum Gdańsk? Polecam wszystkim, którzy mają takie marzenie jak ja.
Były też emocje. Teksty, po których dużo dyskutowaliśmy.
Widoczna blizna to powód do wstydu?
W ciągu 5 lat moje serce zatrzymało się aż 9 razy
PAŹDZIERNIK
W październiku, jak dobrze pamiętam, opowiedziałam Wam o kolejnej fajnej rzeczy, jaką udało nam się zrobić w ramach profilaktyki przeciwnowotworowej. Otóż wzięłam udział w programie emitowanym w “Pytaniu na śniadanie” dotyczącym profilaktyki nowotworów głowy i szyi – opowiadałam o swoim przypadku. Był stres, ale świadomość, że robi się coś dobrego i daje nadzieję innym wygrały.
Jeśli chodzi o teksty: były dwa, które kompletnie zdominowały wszystkie inne. Jeśli ich nie czytaliście, BARDZO zachęcam. Warto. Naprawdę.
Jestem jeden powód, przez który nie jesteś szczęśliwy
Kiedy wiesz, że Twoje życie się już kończy
LISTOPAD
Nawet nie wiem, kiedy się zaczął, a już się skończył. Choć w listopadzie szykowałam się do wydarzeń grudniowych, napisałam 3 teksty, do których lubię wracać. Są pełne emocji, wzruszeń. Takie z serca.
Kocham za coś, nie pomimo czegoś
Rok temu o tej porze dostałam drugą lekcję życia
GRUDZIEŃ
Oj, grudzień był niesamowity! Kurcze, zaczęło się wyjątkowo… a później jak w dobrym filmie – napięcie tylko rosło! Odwiedziliśmy Fabrykę Elfów i wzięłam udział pierwszy raz w Blogowigilii, gdzie poznałam mnóstwo fantastycznych osób, które do tej pory oglądałam zza szyby monitora. I po raz kolejny przekonałam się, że… oni są nie tylko świetnie, ale i normalnie. Czy tylko ja tak mam, że ktoś kogo oglądam na ekranie wydaje mi się niedostępny i tak superważny, że strach do niego podejść? Na szczęście, blogerzy to bardzo fajni ludzie i nie gryzą 😀 Ale słuchajcie, to nie koniec atrakcji styczniowych! Wyprawiłam duże urodziny mojego zucha, w końcu to już piąte! Żeby emocji było mało, w Mikołajki dowiedziałam się, że wygrałam konkurs w Orsay i podpisuję kontrakt na pół roku – zostałam ich Ambasadorką Klubu Modnych Kobiet! I kiedy myślałam, że tyle emocji wystarczy – 11 grudnia znalazłam swojego bloga w najważniejszym rankingu Najbardziej Wpływowych Blogerów 2017 roku w kategorii Galeria Wschodzących Gwiazd Blogosfery. Wow! Nawet o tym nie marzyłam! Tak, to jeszcze nie koniec. 19 grudnia podpisałam umowę z Orsay i zjadłam kolację w towarzystwie Jessici Mercedes. Aaaa napisałam też ebooka – tradycyjne ciasteczka świąteczne! Gdyby każdy miesiąc tak wyglądał – oszalałabym ze szczęścia! I jeszcze jedno – mam bardzo ładne wyniki, endokrynolog mnie pochwalił 🙂 Kurczę, tak się rozpisałam, że zapomniałabym o tekście! Lubię pozytywnych ludzi, którzy walczą o siebie i marzenia. Dlatego nie mogłam nie napisać o Jessice, którą znacie z Instagrama jako Shining Star 9 – genialna historia o tym, że utrata kilogramów to nie tylko walka o dobrą sylwetkę, ale i o świetne samopoczucie. To walka o siebie.
W Nowy Rok wchodzę z nową energią, nowymi pomysłami, nowym nastawieniem do życia. Wiecie czym ten rok będzie się różnił od poprzednich? Tym, że realnie podejmę pewne wyzwania – na które do tej pory brakowało mi odwagi. Bo wiem, że jeśli nie spróbuję, nic samo się nie wydarzy.
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, UDOSTĘPNIJ go proszę
– skoro podoba się Tobie, może spodoba się też Twoim znajomym?
Jeśli chcesz być na bieżąco z tym, co się u nas dzieje – na FACEBOOKU codziennie rozdaje mnóstwo dobrej energii i humoru! Dołącz do nas – pijemy kawę, śmiejemy się,
dyskutujemy, rozwiązujemy problemy, wzruszamy się!
Jeśli chcesz się pośmiać, zmotywować i przekonać, że pyszne jedzenie pachnie nawet przez ekran – dołącz do mnie na INSTAGRAMIE! Czekają tutaj na Ciebie nie tylko piękne zdjęcia, ale i życiowe historie na Instastories!
Czekam na Ciebie!