Mówi się, że miłość polega na kochaniu nie za coś, a pomimo czegoś. Słyszałam to tysiące razy. Od koleżanki, sąsiadki, babci i ciotki. Każdy mówił, że szlachetna miłość to kochanie nie za coś, a pomimo czegoś. Kochać za coś jest bardzo egoistyczne. To ja jestem widocznie egoistką. Bo kocham za coś. Nie pomimo czegoś.
Bo niby kocha się pomimo wszystko, z całym zestawem wad i zalet:
Kochasz, pomimo że on nie ma dla Ciebie czasu.
Kochasz, pomimo że wiesz, dlaczego wczoraj nie wrócił do domu.
Kochasz, pomimo że kiedy się pokłócicie on idzie do niej.
Kochasz, pomimo że nadużywa alkoholu.
Kochasz, pomimo że kłamie, idzie w zaparte i gubi się w kłamstwach.
Kochasz, pomimo że we wszystkim się Tobą wyręcza i traktuje nie jak żonę, ale służącą.
Kochasz, pomimo że wydziela Ci pieniądze, uważa się za ważniejszego bo więcej zarabia i sprawia, że tracisz grunt pod nogami i poczucie własnej wartości…
Kochasz, pomimo że czasem Cię szturchnie, kiedy jest wkurzony.
Możesz kochać pomimo tego, choć pewnie wiesz, że to naiwna miłość. Miłość jednostronna.
To nawet nie miłość, ale dziwny układ. Układ, w którym ktoś cierpi, bo kocha. A miłość z założenia jest dobra, w jej definicji nie ma krzywdzenia drugiej osoby. Można kochać pomimo tego, ale czy to jest miłość, jakiej chcesz, o jakiej marzysz?
Można kochać pomimo pewnych rzeczy, ale to nie one są powodem, dla którego kochasz:
Kochaj, pomimo że znów musiał wyjechać.
Kochaj, pomimo że znowu nie pozbierał skarpetek z podłogi.
Kochaj, pomimo że znów karze Ci iść do swojej mamy na obiad i obiecuje, że będzie za to zmywał przez tydzien naczynia.
Kochaj, pomimo że znów wrócił tak wykonczony z pracy, że musieliście odłożyć wyjście do kina.
Kochaj, pomimo że czasem przenosi problemy z pracy do domu i frustrację wyładowuje przy Tobie.
Kochaj, pomimo że nie opuszcza tej cholernej klapy z toalety!
Kochaj, pomimo że czasem szybciej powie, niż pomyśli…
Kochaj, pomimo że jest tak pewny siebie, że czasem masz wrażenie, że w koncu pęknie…
Kochaj, pomimo że wszyscy wokół wykorzystują jego dobre serce, a on zaniedbując swoje obowiązki idzie im pomóc.
Kochaj, pomimo że Twoja rodzina wybrałaby Ci innego męża.
Kochaj, pomimo że jest czasem zamknięty sobie, bo nie chce Cię martwić opowiadając o swoich problemach…
Kochaj, pomimo że zapomina o ważnych dla Ciebie datach…
Kochaj, pomimo że poucza Cie, jak jeździć samochodem.
Kochaj, pomimo że nie toleruje Twojej przyjaciółki.
Kochaj, pomimo że mlaska i beka przy jedzeniu.
Kochaj, pomimo że ma ochotę zrównać z ziemią każdego, kto zrobi Ci przykrość.
Kocha się pomimo tego. Ale nie za to. Kocha się, za to “COŚ”.
Coś co sprawia, że kochasz właśnie jego, a nie kogoś innego.
Kocham za to, że czuję się przy Tobie bezpiecznie.
Kocham za to, że potrafisz rzucić wszystko i być przy mnie, jak Cię potrzebuję.
Kocham za to, że we wszystkich trudnych momentach życia byłeś przy mnie.
Kocham za to, że jesteś taki szarmancki i męski.
Kocham za to, że realizujesz swoje plany, potrafisz iść za głosem serca.
Kocham za to, że próbujesz, mimo widma porażki.
Kocham za to, że tolerujesz wszystkie moje “pomimo tego”.
Kocham za to, że jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Kocham za to, że mogę Ci wszystko powiedzieć.
Kocham za to, że nie muszę niczego przed Tobą ukrywać.
Kocham za to, że czuję się kochana.
Kocham za to, że rano po przebudzeniu patrzysz na mnie tak, jakbym się szykowała cały dzien przed lustrem do wieczornego wyjścia.
Kocham za to, że utrzymujesz trzydniowy zarost bo wiesz, że bardzo go lubię.
Kocham za to, że zawsze potrafisz mnie przekonać, że jak wyjdę 5 minut później to nic się nie stanie i za to, że zawsze robisz to akurat wtedy, kiedy bardzo się spieszę…
Kocham za to, że zawsze chcesz, żeby było mi dobrze, żebym była szczęśliwa, że chcesz mi dać to, o czym nawet nie mówię.
Kocham za to, że jesteś taki bezpośredni, choć czasem strasznie mnie to wkurza.
Kocham za to, że chodzisz ze mną na wszystkie beznadziejne filmy romantyczne, bo wiesz, że je lubię.
Kocham za to, że kiedy się złościsz z zasady, drga Ci kącik ust, bo nie potrafisz się długo na mnie gniewać.
Kocham za to, że jesteś.
I ja kocham męża za te wszystkie “COŚ”. A za te “POMIMO CZEGOŚ” się z nim nie rozwodzę. Bo te “COŚ” są silniejsze. Bo te “COŚ” sprawiają, że jest inny niż wszyscy. Bo te “COŚ” powodują, że chcę codziennie się obok niego budzić, pić z nim kawę, wychodzić do kina, tanczyć i spędzić resztę życia. To wszystko za to “COŚ”. I kocham go za to wszystko, pomimo pewnych drobnych wad.
“Miłość po prostu jest. Bez definicji…” Paulo Coelho
Ale też bez definicji wiemy, że miłość to coś dobrego. To przyjaźn, szacunek. Bo kocha się za to, że ktoś ma to “COŚ”, a nie pomimo tego, że tego nie ma.
“Pomimo czegoś” wcale nie musi niszczyć Twojej miłości. Ale też niech nie będzie jedynym fundamentem do budowania jej. Bo solidne fundamenty są najważniejsze. Wszystko inne się ułoży.
A miłość jest, albo jej nie ma.
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, UDOSTĘPNIJ go proszę
– skoro podoba się Tobie, może spodoba się też Twoim znajomym?
Jeśli chcesz być na bieżąco z tym, co się u nas dzieje – na FACEBOOKU codziennie rozdaje mnóstwo dobrej energii i humoru! Dołącz do nas – pijemy kawę, śmiejemy się,
dyskutujemy, rozwiązujemy problemy, wzruszamy się!
Jeśli chcesz się pośmiać, zmotywować i przekonać, że pyszne jedzenie pachnie nawet przez ekran – dołącz do mnie na INSTAGRAMIE! Czekają tutaj na Ciebie nie tylko piękne zdjęcia, ale i życiowe historie na Instastories!
Czekam na Ciebie!