Sierpień uwielbiam – to jeden z moich ulubionych miesięcy. W tym roku obfitował w wydarzenia, przez co na blogu znalazło się nieco mniej wpisów niż zawsze, ale od września wracamy na normalne tory! Wraz z początkiem sierpnia obchodziłam pierwsze urodziny bloga – nawet nie wiem, kiedy ten czas zleciał! Minął rok, a w głowie kotłują się nowe pomysły i plany. Później były 30. urodziny mojego męża, urodziny mojego taty, byliśmy na fantastycznym weselu i… zostałam zaproszona do “Pytania na śniadanie”. A od kilku dni wypoczywamy nad polskim morzem!
Kiedy dostałam wiadomość z pytaniem, czy chciałabym przyjechać do studia, bardzo się ucieszyłam! To było coś niesamowitego! Ale chwilę później chciałam się wycofać… Zaczęły pojawiać się myśli “A co jak nie dam rady?”. Telewizja rządzi się swoimi prawami, pojawia się stres na wizji, nie wiesz czy nie sparaliżuje Cię strach. Miałam na studiach zajęcia przed kamerą i dobrze pamiętam stres, jaki wtedy mi towarzyszył. Miałam moment, w którym powiedziałam mężowi, że chyba nie pojadę. On zaczął mnie namawiać, tłumaczyć, że to dla mnie ogromna szansa i że powinnam spróbować. I wiecie co? Wtedy coś przyszło mi do głowy. Zrozumiałam, że od roku namawiam Was do wyjścia ze strefy komfortu i spróbowania czegoś, co wywołuje w Was strach przed nowym i nieznanym. Uśmiechnęłam się i potwierdziłam występ. Kiedy już weszłam do studia, stres gdzieś się ulotnił. Atmosefra i prowadzący sprawili, że praktycznie nie zauważałam kamer. Stres był niepotrzebny… I był wywołany niczym innym, jak tylko strachem przed nowym i nieznanym. Przeżycie było fantastyczne i wiem, że gdybym nie pojechała, bardzo bym żałowała. Teraz przynajmniej mogę wciąż namawiać Was do wychodzenia ze strefy komfortu – mam ku temu kolejne podstawy 🙂
A co jeszcze działo się w sierpniu?
- 9 faktów o raku szyjki macicy, o których pewnie nie wiesz! – Wygrałam walkę z rakiem tarczycy. Wiesz, że tego typu nowotwór dotyczy zaledwie 1 proc. osób? W większości to kobiety. Odpowiedzialne jest za niego głównie promieniowanie, w moim przypadku, jak i zdecydowanej większości, czynnikiem rozwoju nowotworu był wybuch elektrowni w Czarnobylu. Nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Uratowała nas profilaktyka i przypadkowe badania. Pamiętaj, że w przypadku wykrycia nowotworu nie można liczyć tylko na szczęście i szczęśliwe przypadki.
2. Lipiec minął… o tak! – Lipiec był dla mnie miesiącem przełomowym. Czekała mnie rozłąka z synem, minimum 2 tygodnie, czekało mnie poważne leczenie, czekała mnie silna walka psychiczna. Pierwsze dwa tygodnie starałam się całkowicie poświęcić dziecku, tak jakbym chciałam dać mu w nadmiarze czas, którego przez kolejne 2 tygodnie nie będzie. 14 lipca pojechałam do szpitala, mój syn wiedział, że jadę. Wiedział, że jak się obudzi, to mnie nie będzie i że wrócę pod koniec miesiąca. Wiedział, że jadę „naprawiać szyję” – tłumaczyłam mu na tyle, na ile mógł to zrozumieć. Leczenie okazało się bardzo skuteczne, bo… WYLECZYLI mnie, o czym już wiecie. Może dlatego ta tygodniowa kwarantanna tak szybko minęła, a ja wróciłam do domu z ogromnymi pokładami siły i energii.
3. Pierwsze urodziny bloga! – Pamiętam ten dzień, kiedy napisałam do Kasi, że będę pisała bloga. Ona obiecała zająć się całą stroną techniczną. Ja w tym czasie przeczytałam kilka mądrych książek. W połowie lipca blog był gotowy. Napisałam kilka tekstów i 1 sierpnia 2016 roku wysłałam kilku osobom wiadomość, że piszę. Pamiętam pierwsze osoby, które polubiły mój fanpage, pamiętam radość z pierwszej nieznajomej osoby, która zostawiła po sobie ślad. Blogowanie początkowo było moją ucieczką od problemów, a teraz… nie wyobrażam sobie, że mogłabym tego nie robić! I tak minął już rok, od kiedy zaczęłam dla Was pisać!
4. Chcesz zaskoczyć teściową? Upiecz bezy! – Bezy są kapryśne, każdy to wie. Nie robiłam ich kiedyś, bo myślałam, że są trudne. Zresztą tak podchodziłam do wszystkich wypieków, aż spróbowałam. I okazało się, że… da się je zrobić już za pierwszym razem! Bezy zawsze zaskakują gości, zawsze dobrze smakują i zawsze pierwsze znikają ze stołu. Mój przepis przetestowany jest tysiące razy – bezy wychodzą DOSKONAŁE!
5. Mamo, żyrafa rodząc się wypada z tyłka mamy, a ja? – Całe rodzicielstwo polega na odpowiadaniu na trudne pytania. Albo nie. Rodzicielstwo polega na szukaniu trudnych odpowiedzi na, z pozoru łatwe, pytania. I tu nie wystarczy zwyczajnie odpowiedzieć, bo potrzeba ogromnej wyobraźni, empatii i zdolności przekładu praw fizyki i chemii z polskiego na nasze. Co więcej – tutaj jedna odpowiedź nie wystarczy. Bo wszystko co powiemy musi się zmierzyć z wszechobecnym i tak bardzo nielubianym przez rodziców: „Dlaczego?”.
6. Kiedy kończy się miłość? – Zastanawiałaś się kiedyś, czy jeszcze go kochasz? Czy to, co Was łączy wciąż jest miłością czy może już tylko przyzwyczajeniem? I kiedy ta miłość się skończyła? Czy umarła tak na zawsze czy da się reanimować? Zastanawiałaś się, kiedy miłość się kończy?
7. W któym kraju można poczuć się jak Krój Julian? – W jakim kraju wegetarianie postrzegani są jak dziwolągi? Jakie konsekwencje wynikają z tego, że tutejsi mieszkańcy nie rozumieją ironii i dlaczego przed wyjazdem do tego kraju, należy poznać jego kulturę? Dlaczego strzałem w kolano jest podróż na tę wyspę bez prawa jazdy i co takiego sprawia, że mimo pewnych utrudnień, każdy poczuje się tutaj tak błogo, jak Król Julian? Zapraszam Was na genialną rozmowę z Kasią Zarówną, która pewnego dnia spakowała walizki, wzięła trzy koty pod pachę i poleciała spełniać marzenia… na Cypr!
8. Ciastka z sezamem. Niebo! – Domowe słodycze uwielbiam! Zwłaszcza, kiedy moi domownicy mając do wyboru ciastka ze sklepu i moje, wybierają moje! Staram się, żeby zawsze w domu były ciastka – zwłaszcza latem, kiedy na ciasta z kremem nikt nie ma ochoty. Tak wiem. W moich ciastkach jest mąka pszenna i cukier – ale nie ma w nich sztucznych aromatów, barwników i konserwantów. Przemycam w nich także zdrowe składniki, których moi domownicy w czystej postaci nie ruszają.
9. TEGO potrzebuje każdy facet! TOP 11! – Kiedy idę na urodziny do mamy, przyjaciółki, szwagierki czy teściowej – generalnie nie mam problemu z kupnem prezentu. Mniej więcej wiem, co by im się spodobało, a poza tym, kobiecie to chyba łatwiej kupić prezent. Bo kiedy już mam coś wybrać dla męża, brata, taty, teścia czy kuzyna – ohoho, tutaj zaczynają się schody. Każdy mówi: jak nie wiesz co kupić, to kup coś praktycznego! Praktycznego dla faceta – a proszę bardzo! Co tam zegarki i wizytowniki, TO są prawdziwe, praktyczne prezenty!
10. A jeśli rak wróci? – To pytanie pewnie zadaje sobie każdy, kto pokonał raka. To pytanie zadało mi kilka osób po tym, jak powiedziałam im, że jestem zdrowa. Skacząc z radości musiałam zmierzyć się z czarnym scenariuszem – że rak może zwrócić. Nie zagłębiałam się w temat, odpowiedziałam tylko „Może. Ale nie musi. I ja ze swojej strony zrobię wszystko, żeby nie wrócił. Wszystko, na co mam jakikolwiek wpływ.”
11. Idealne przekąski w podróży lub do szpitala! – Wybierając się w podróż, na długą wycieczkę, pod namiot czy też do szpitala stajemy przed ważnym pytaniem – co zabrać ze sobą do jedzenia? Nie ma lodówki, na dworze gorąco i warunki do przechowywanie są średnie. Czy jesteśmy skazani na chrupki i gorące kubki? Absolutnie nie! Można zabrać ze sobą zdrowe, wartościowe przekąski, które nie tylko pozwolą zaspokoić głód, ale i uzupełnią poziom makro i mikro elementów w organizmie. Do tego są pyszne!
12. Pierwsza wizyta u endokrynologa – Choroby tarczycy stają się plagą – każdy zna przynajmniej kilka osób, które mają problem z nieprawidłowo funkcjonującą tarczycą. Najgorsze jest jednak to, że tarczyca nie daje jednoznacznych sygnałów i często leczymy się na zupełnie inną chorobę. Dlatego tak ważne jest od czasu do czasu badanie hormonów odpowiedzialnych za pracę tarczycy. Interpretacji wyników nie wolno szukać na forach internetowych, ponieważ każdy przypadek jest inny – w tym celu należy odwiedzić endokrynologa. Jak wygląda taka wizyta?
13. Moja naiwna miłość – Jak wiecie, jestem dzisiaj na weselu. Agnieszkę i Tomka znam z czasów studiów, już wtedy byli parą – Tomek to dobry kolega mojego Radka. I kiedy szykowałam wczoraj sukienkę na ślub, przypomniała mi się rozmowa z koleżanką z dzieciństwa sprzed kilku lat. Pamiętam, że B. zadzwoniła do mnie bardzo podekscytowana, bo poznała w końcu miłość swojego życia. Nie, nie mówiła miłość swojego życia – ja odebrałam tak jej słowa, kiedy powiedziała, że to TEN. Cóż, dla mnie, etatowej romantyczki, było to jednoznaczne – TEN facet równa się MIŁOŚĆ MOJEGO ŻYCIA. A jednak nie.
14. Pies na plaży – tak czy nie? – Od razu napiszę – zwierzęta na plaży mi nie przeszkadzają. Przszkadzają mi ich własciciele bez wyobraźni. Bo psu obojętne jest, na jakiej plaży się znajduje i czy załatwi się w lesie, czy obok leżaka matki z dzieckiem. I ok, rozumiem. Ale nie rozumiem tego, jak właściciel może pozwolić na coś takiego. Tak, to zdecydowanie mnie wkurza!