Lubię, kiedy wokół dużo się dzieje. Lubię otaczać się fajnymi ludźmi, lubię kawy z przyjaciółkami, lubię granie w planszówki z rodziną. Lubię gotować obiady, piec ciasta i komedie romantyczne. Lubię tak żyć.
Od 3 lat pracuję z domu. Jestem dziennikarką i copywriterką. Tutaj mam swoje małe biuro, w którym stoi biurko, krzesło i komoda. Mam też sporo miejsca na ścianie, gdzie zawieszam wszystkie ważne rzeczy, spisy i plany. To tutaj wisi też kalendarz Oli Budzyńskiej, czyli Pani Swojego Czasu, w którym zapisuję wszystko co ważne. I z miesiąca na miesiąc ten kalendarz zapisuje się coraz bardziej.
Praca w domu ma jeden minus. Poważny. Przynajmniej dla mnie to duży minus. Brakuje mi kontaktu z ludźmi. Wychodzenia na spotkania, rozmów przy kawie z współpracownikami i… po prostu brakuje mi ludzi. Jestem bardzo kontaktowa i lubię ludzi. Pracę z domu też lubię, świadomie się na nią zdecydowałam. Dlatego tak bardzo pokochałam blogowanie. Bo pozwala mi łączyć pracę z domu z realizacją osobistą i spotkaniami z fantastycznymi ludźmi. I kiedy teraz spoglądam na kalendarz i zapisane rubryki w grudniu, aż sama uśmiecham się do siebie. To będzie intensywny miesiąc… jak mi tego brakowało, jak ja to kocham! 🙂
A teraz zapraszam Was na podsumowanie listopada… Pod koniec miesiąca zrobiło się już świątecznie!!
- Nie zdążyłam się przygotować – To do Wszystkich Świętych trzeba się specjalnie przygotować? Myślałam, że wystarczy ubrać się odświętnie, wziąć znicz, rodzinę za rękę i już. Pomodlić się, powspominać. W czapce. Bo przecież strasznie zimno jest.
- Moje życie jest takie nudne – Widziałam, jak wiele mi brakuje, jak bardzo moje życie jest nieidealne. Choroba nauczyła mnie, że moje życie jest piękne. A wszystko co mnie wcześniej blokowało, to były porównywanie swojego życia do innych. Myślicie, że kiedy wyzdrowiałam moje podejście się zmieniło? Gdzie tam! Teraz pokazuję moje nieidealne życie jeszcze częściej i… z dumą!
- Menu urodzinowe – łatwe, szybkie i pyszne przepisy! – O tym, że uwielbiam organizować przyjęcia urodzinowe doskonale wiecie. Mam dużą rodzinę i za każdym razem, kiedy robimy przyjęcie, gościmy 20-30 osób. Lubię spotykać się z ludźmi, lubię ten śmiech i dyskusje przy stole. Wiem, że jesteśmy wszyscy bardzo zapracowani i choć mieszamy blisko siebie, nie mamy za dużo czasu żeby wypić razem kawę. Dlatego staramy się wszyscy wyprawiać przyjęcia urodzinowe – wtedy każdy znajdzie czas, żeby przyjść. A że trzeba cały dzien stać w kuchni, pichcić i piec? Ja to lubię. Do tego stopnia, że prawie wszystkie urodziny świętujemy nawet po 3 razy. Raz w dniu kiedy wypadają – kawa, ciasto i pyszna kolacja z najbliższymi, kolejny raz w sobotę dla całej rodziny i jeszcze raz dla przyjaciół. Jak szaleć, to szaleć!
- Po tym zdaniu wiedziałam, że to musi być miłość – Siedzimy z mężem w knajpce na randce. Rozmawiamy, śmiejemy się, ja wygrzebuje mu coś dobrego z talerza, wiecie, jak dorośli ludzie na randce. Hi, hi, hi. Ha, ha, ha. Ja zadowolona, w koncu wyszykowałam się doskonale. Oko pomalowane, nawet kreska prosta wyszła, głaszczę idealnie wyprostowane włosy i prawie pękam z dumy, że tak dobrze wyglądam. Dosłownie i w przenośni pękam, bo wbiłam się w sukienkę w rozmiarze 34. No trudno, najwyżej poluzuje pasek, bo deseru sobie nie odmówię.
- Prezent na chrzciny. 10 pomysłów! – Miesiąc temu byliśmy na chrzcinach małego Wilczka. Ciotka zakochana po uszy w maluszku zastanawiała się, co sprezentować mu tak ważnego dnia, jakim jest Chrzest Święty. To, że głównym prezentem będą pieniądze było oczywiste – rodzice najlepiej wiedzą, co ważnego potrzebuje w tym momencie ich dziecko. Chciałam jednak, żeby D. miał dodatkowo pamiątkę tego dnia. Wiem, jak trudno jest wymyślić coś takiego, dlatego przygotowałam Wam zestawienie 10 prezentów dla dziecka na Chrzest.
- Kocham za COŚ, nie pomimo czegoś – Mówi się, że miłość polega na kochaniu nie za coś, a pomimo czegoś. Słyszałam to tysiące razy. Od koleżanki, sąsiadki, babci i ciotki. Każdy mówił, że szlachetna miłość to kochanie nie za coś, a pomimo czegoś. Kochać za coś jest bardzo egoistyczne. To ja jestem widocznie egoistką. Bo kocham za coś. Nie pomimo czegoś.
- Mamo, dlaczego robisz to innej mamie? – Poród naturalny, bez znieczulenia i karmienie piersią – ja też miałam taki plan idąc do porodu. Generalnie planów miałam dużo więcej, niestety przyszło życie i wiele z nich zweryfikowało. Urodziłam naturalnie, ale gdybym męczyła się tak jak koleżanka z sali obok, wzięłabym znieczulenie. A karmienie piersią? To był mój największy koszmar! Chciałam, bardzo chciałam. Niestety, pełna bólu i żalu po kilku tygodniach podałam pierwszą butelkę mleka modyfikowanego. I dziś jestem z tej decyzji cholernie dumna, a wtedy? Nie. I nie dlatego, że myślałam iż robię coś złego. Widziałam, że moje dziecko jest najedzone, zaczęło ładnie spać, ja przestałam być kłębkiem nerwów, bo maluch zaczął przybierać na wadze… Byłam przerażona i rozżalona, bo otoczenie dawało mi do zrozumienia, że jestem gorszą mamą, bo nie daję dziecku tego, co najlepsze. Że idę na wygodę, nie walczę, że inne bardziej dbają o dzieci. Otoczenie, czyli kobiety, które są mamami, zamiast wspierać, rzucały kłody pod nogi i powodowały wyrzuty sumienia. Dziś jestem mądrzejsza, ale wtedy czułam się przez to gorsza.
- Markery nowotworowe. Sprawdzasz je? – Markery nowotworowe to substancje wytwarzane w organizmie, w którym rozwija się nowotwór. W zdrowym ciele jest ich minimalna ilość. Dzięki temu już w prostym badaniu krwi można stwierdzić, czy mamy powody do podejrzenia raka. Takie badania warto zrobić zwłaszcza w przypadku, kiedy ktoś w rodzinie chorował na nowotwory, w trakcie podejrzenia choroby nowotworowej lub podczas monitorowania leczenia onkologicznego.
- Szybkie i proste ciasto marchewkowe – W sobotę piekłam szarlotkę sypaną. Tego dnia szliśmy na urodziny, więc każdy mówił: „Nie piecz ciasta, jutro się zrobi”. Nie posłuchałam – miałam niesamowitą ochotę na szarlotkę! Zrobiłam małą porcję. Po upieczeniu okazało się, że jak zwykle pachniała tak obłędnie, że ciasta na niedzielę już nie było – wszystko zjedliśmy. W niedzielę przed obiadem nie wiedziałam co zrobić do kawy – kakao nie było, więc ciasto czekoladowe odpadało. Sera na sernik też nie. Nawet jabłek żeby upiec znów szarlotkę. I śmietany za mało na schmandkuchen. Poszłam do komórki a tam… były tylko marchewki. I wybór padł na ciasto marchewkowe!
- Kalendarz adwentowy. Zrób go sama! – Kalendarz adwentowy to był zawsze obowiązkowy punkt adwentu u mnie w domu. Tak samo jak codzienne chodzenie na roraty z lampionem. Pamiętam, że kiedy nie było zbyt mroźnie, chodziliśmy do kościoła z mamą, a wracając podziwialiśmy migające światełka w oknach. Uwielbiałam ten czas! Kalendarze mieliśmy zawsze takie tradycyjne, w których otwierało się okienka i wyjmowało czekoladkę. Ja każdego roku odkąd byłam dość świadomym dzieckiem, przez cały okres adwentu nie jadłam słodkości. Wszystkie czekoladki z kalendarza chowałam do takiego grzybka z kryształu i częstowałam wszystkich w Wigilię. Kiedy byliśmy troszkę starsi, mama kupiła nam takie kalendarze do uzupełniania – i każdego roku wkładała tam słodkie drobiazgi. W ostatnim okienku było zawsze jajko niespodzianka. Któregoś roku znalazłam w nim… złoty pierścionek! To był fajniejszy prezent niż to, co znalazłam pod choinką!
- Gorączka u dziecka: drgawki i utrata przytomności – Od czasu tej historii minęły 3 lata, tak dramatycznej sytuacji więcej nie było, ale każda gorączka jest dla nas traumą. W szpitalu byliśmy 4 dni – gorączka utrzymywała się na poziomie 39-40, ale przebiegała bardzo spokojnie. Zapisali nam leki na drgawki do domu. Modliłam się, żebym nie musiała ich nigdy użyć. Po roku straciły ważność i wyrzuciłam je.
- Co maluszek może zjeść ze świątecznego stołu? – Jeśli jesteś mamą lub z okazji świąt będziesz gościła w domu maluszka, pewnie zastanawiasz się, co taki szkrab może skubnąć z wigilijnego stołu. I ja Cię w pełni rozumiem – sama zawsze stosowałam się do tabel żywieniowych i zawsze, kiedy gościliśmy dzieci, przygotowywałam dla nich specjalne menu. Tutaj nie ma co kusić losu. Dlatego przychodzę Ci z pomocą! Poprosiłam moją koleżankę Basię, która jest świeżo upieczoną mamą i dietetykiem klinicznym oraz autorką bloga Moje Hygge o kilka podpowiedzi w tym temacie!
- Filmy świąteczne – romantyczne, słodkie, idealne na święta! – Święta Bożego Narodzenia mają w sobie magię. Są wyjątkowo klimatyczne, nastrojowe i takie wyjątkowe. Być może dlatego uwielbiam filmy, których akcja dzieje się w czasie świąt. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała, że najbardziej lubię filmy świąteczne z romansem w tle. Lub na pierwszym planie. Tak, tę drugą opcję wolę. Zdecydowanie!
- Rok temu o tej porze dostałam drugą lekcję życia – Czas pędzi jak szalony. Nikogo nie pyta o zdanie, czy czasem nie biegnie za szybko. Niekiedy masz wrażenie, że wtedy, kiedy potrzebujesz go więcej, on uśmiecha się tylko i przyspiesza. Ucina kolejne minuty, godziny i dni. Brakuje go na pracę, na wspólną kolację, brakuje go na życie. Normalne życie.
Pamiętacie, że na blogu jest zakładka
BOŻE NARODZENIE?
mnóstwo inspiracji, pysznych przepisów i emocji!Jeśli spodobał Ci się ten tekst, UDOSTĘPNIJ go proszę
– skoro podoba się Tobie, może spodoba się też Twoim znajomym?Jeśli chcesz być na bieżąco z tym, co się u nas dzieje – na FACEBOOKU codziennie rozdaje mnóstwo dobrej energii i humoru! Dołącz do nas – pijemy kawę, śmiejemy się,
dyskutujemy, rozwiązujemy problemy, wzruszamy się!Jeśli chcesz się pośmiać, zmotywować i przekonać, że pyszne jedzenie pachnie nawet przez ekran – dołącz do mnie na INSTAGRAMIE! Czekają tutaj na Ciebie nie tylko piękne zdjęcia, ale i życiowe historie na Instastories!
Czekam na Ciebie!
foto główne: Bartosz Sobczak