W sobotę piekłam szarlotkę sypaną. Tego dnia szliśmy na urodziny, więc każdy mówił: “Nie piecz ciasta, jutro się zrobi”. Nie posłuchałam – miałam niesamowitą ochotę na szarlotkę! Zrobiłam małą porcję. Po upieczeniu okazało się, że jak zwykle pachniała tak obłędnie, że ciasta na niedzielę już nie było – wszystko zjedliśmy. W niedzielę przed obiadem nie wiedziałam co zrobić do kawy – kakao nie było, więc ciasto czekoladowe odpadało. Sera na sernik też nie. Nawet jabłek żeby upiec znów szarlotkę. I śmietany za mało na schmandkuchen. Poszłam do komórki a tam… były tylko marchewki. I wybór padł na ciasto marchewkowe!
Ciasto robi się wyjątkowo szybko, oczywiście jeśli wybierzecie wersję nr 1. Jest wilgotne, aromatyczne i zdrowe! Dzieci je uwielbiają! Dorośli też 🙂 A jeśli dodatkowo dodacie kandyzowane marchewki wyjdzie wypiek doskonały! Obiecuję! Podaję Wam dwie wersje ciasta – pierwsza jest bardzo szybka, można ją zrobić bez miksera. Druga nieco dłuższa, ale ciasto wydaje się pulchniejsze. Przetestowałam obie i nie jestem w stanie powiedzieć, która jest lepsza!
CIASTO MARCHEWKOWE!
Składniki:
– 200 g obranych, startych na tarce marchewek,
– 3 jajka,
– pół szklanki oleju,
– 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia,
– 1 łyżeczka cynamonu lub przyprawy do piernika,
– 1 łyżeczka cukru waniliowego,
– 50 g wiórków kokosowych lub rozdrobnionych orzechów,
– 1,5 szklanki mąki,
– 1/2 lub 3/4 szklanki cukru.
WERSJA EXPRESOWA:
Zasada jak na muffiny: w pierwszej misce mieszamy sypkie składniki, w drugiej mokre. Mokre wlewamy do sypkich, mieszamy. Na końcu dodajemy marchewkę.
Ciasto wlewamy do formy wysmarowanej margaryną i wysypanej kaszą manną lub bułką tartą. Pieczemy 40 minut w temp. 180 stopni.
WERSJA PULCHNA:
1. Białka ubijamy na sztywną pianę.
2. Dodajemy stopniowo cukier, później żółtka.
3. Mikser ustawiamy na małe obroty (albo mieszamy szpatułką), na przemian sypiemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i cynamonem oraz olejem. Na końcu dodajemy wiórki i marchewki.
Obie wersje są doskonałe. Choć ta pierwsza wygrywa szybkością 🙂
LUKIER:
– pół szklanki cukru pudru,
– sok z cytryny,
– łyżka mleka.
Mieszamy i dodajemy tyle soku aż będzie zadowalająca konsystencja.
KANDYZOWANE MARCHEWKI:
Do garnka wlewamy pół szklanki wody i pół szklanki cukru – zagotowujemy i czekamy aż cukier się rozpuści. W tym czasie obieramy marchewkę i za pomocą obieraczki odcinamy długie paski – ja zawsze robię więcej na zapas. Gotujemy na małym ogniu ok. 10 minut, studzimy pozostawiając je w garnku. Wystudzone marchewki rolujemy, układamy i dekorujemy je listkiem mięty lub matką pietruszki, tak żeby przypominały małą marchewkę.
Lubicie? 🙂