Życie na wsi to koszmar. I ograniczenia

Kiedy ponad 5 lat temu pakowałam walizki i oznajmiłam znajomym z Wrocławia, że wyprowadzamy się, większość pukała się w głowę. A kiedy powiedziałam, że jedziemy na wieś, nie wierzyli: Rezygnujecie z życia w mieście, z wielkich szans i możliwości po to, żeby zaszyć się na jakiejś wsi zabitej dechami, gdzie nie ma Internetu, autobusu i… życia. Bo życie na wsi to koszmar.

Całe życie wychowywałam się na wsi. Nigdy nie czułam się z tego powodu gorsza od koleżanek z miasta. Kiedy poszłam na studia do Wrocławia i poznawaliśmy się z osobami z grupy, kiedy mówiłam, że jestem z maleńkiej wsi (nikt nie był z mniejszej, moja liczy 100 mieszkańców), padały różne komentarze. Pytali czy mamy Internet, albo stwierdzali, że nie wyglądam jak ktoś ze wsi – jakby styl ubierania się był przyporządkowany do miejsca urodzenia. Zastanawiałam się skąd w nich takie stereotypy, choć kiedy dziś oglądam program „Damy i wieśniaczki” dziwić się przestaję. Ten program pokazuje skrajności. Tak samo jak w mieście są wypasione apartamenty z basenami i codziennie sushi na śniadanie, tak samo na wsi są rozpadające się chałupki i do jedzenia tylko to, co wyhodowano na własnym podwórku. Ale tak jak pierwsza sytuacja jest bardziej wyjątkiem niż regułą, tak samo ta druga.

_MG_7771

Życie na wsi, tak jak i życie w mieście ma swoje minusy. Nie jesteście anonimowi, tutaj wszyscy wszystkich znają i chyba bardziej przejmują się opinią innych. Żeby dojechać do miasta, trzeba mieć samochód – autobus jeździ raz lub dwa razy dziennie. Ale kiedy chciałam dojechać we Wrocławiu do kina, musiałam przeznaczyć na to minimum pół godziny. Teraz dojeżdżam do kina w 15 minut. Utrudniony jest kontakt do specjalistów, lekarzy – na miejscu jest tylko lekarz rodzinny. Koszmar jest jeden – w zimę nie zawsze dojeżdża do nas pług w pierwszej kolejności, serio 🙂 Czasem trzeba czekać kilka godzin 🙂 Ok, wszystko jest dalej – żeby wszystko zorganizować, zajęcia dodatkowe, wyjście do klubu czy większe zakupy, trzeba zaplanować to z wprawą logistyka.

Co jest dla mnie tak ważne mieszkając tu gdzie mieszkam? Że mam blisko rodzinę i znajomych, że moje dziecko zna dziadków, ciocie i wujków. Że mam tu przyjaciół. To trochę jak w myśl zasady, nie ważne gdzie, ważne z kim. Jest jeszcze coś – ktoś dobrze czuje się w bloku, a ktoś się męczy. Ja nie potrafię. Wiem, że są plusy mieszania w blokach, zwłaszcza z małym dzieckiem, kiedy wszystko jest na jednej kondygnacji. Ale ja nie potrafię. Wolę mieszkać kilka kilometrów od miasta, nawet w maleńkim domku z milimetrowym ogródkiem, niż w bloku. Bo nie potrafię mieszkać w bloku.

_MG_7777

_MG_7786

Życie na wsi to nie koszmar. Przecież można mieszkać w mieście i mieć wszystko pod ręką – zajęcia językowe, zajęcia plastyczne, hale sportowe, pikniki i inne darmowe zajęcia rozwojowe. Można to wszystko mieć pod ręką, ale z tego nie korzystać. Można też mieszkać na wsi, gdzie tego nie ma, ale jeździć do pobliskiej szkoły językowej, można chodzić na zajęcia dodatkowe lub uczyć się samodzielnie. Wszystko zależy od tego, czy tego chcemy i potrzebujemy. Bo jeśli tak, to zawsze znajdzie się możliwość robienia tego, o czym się marzy.

To nie miejsce, w którym mieszkacie Was ogranicza. Ogranicza Was tylko wyobraźnia, zbyt mało chęci i pracy. To, gdzie mieszkacie może ewentualnie trochę pomóc lub sprawić, że trzeba się odrobinę bardziej postarać. Ale nie jest tak, że skoro mieszkacie w mieście, to jesteście skazani na sukces, a Ci ze wsi na porażkę i kartofle z pola. Tak samo można odnieść sukces i tu i tu – wszystko zależy od tego, czego oczekujecie. Jeśli chcecie prowadzić wiadomości w ogólnopolskiej telewizji, musicie wyjechać do Warszawy, inaczej się nie da. Ale jeśli chcecie robić coś innego i być w tym najlepszymi, mieszkanie na wsi nie stoi na przeszkodzie. Wiecie ile mamy gwiazd kina krajowego i światowego formatu, które pochodzą z maleńkich wsi, z średnio sytuowanych rodzin, z miejsc bez perspektyw?

Czy to im przeszkodziło osiągnąć to, czego pragnęli? Ograniczają nas własne marzenia i strach przed porażką, a nie miejsce w którym mieszkamy. Wieś nie ogranicza.

foto. Paulina Młynarska

_MG_7772

_MG_7794

_MG_7800

_MG_7805

_MG_7818

_MG_7829