Pamiętam doskonale ten dzień. To był wieczór, 21 grudnia 2014 roku. Syn wypił mleko, wzięłam go na ręce. Wypadł mu smoczek. Chciałam mu go podać. Znowu wypadł. Popatrzyłam nie niego i zbladłam. Nieruchomo, nieprzytomnie patrzył w jeden punkt. Nie reagował na dotyk, na głos. Na nic. Po chwili zamknął oczy i jakby zasnął. Zawołałam męża i szybko wezwaliśmy pogotowie. Z dzieckiem nie było kontaktu. Jedno szczęście, że oddychało. Karetka przyjechała po 10 minutach. To były najdłuższe minuty w moim życiu. Wylałam morze łez. Kiedy ratownicy badali Kacpra, on dostał drgawek. Nie pytajcie jak to wygląda, bo to coś strasznego. Patrzysz na dziecko i nie wiesz, jak mu pomóc. Serce zatrzymuje się w miejscu, kiedy to widzisz. Coś mu podali i zapytali, czy jest chory. Odpowiedziałam, że nie. Drgawki po kilku sekundach ustały. Może minutach? Nie wiem. Zapatuliłam go w koc i wsiadłam z nim do Karetki. Tam położyłam go w piżamce na łóżku i patrzyłam, jak ratownik podawał mu tlen. W drodze odzyskał przytomność. Na miejscu okazało się, że temperatura ciała dobija do 40. To była trzydniówka. A utrata przytomności i drgawki były reakcją na gwałtowną i pierwszą w życiu dziecka gorączkę. Mojego dwuletniego dziecka.
Od czasu tej historii minęły 3 lata, tak dramatycznej sytuacji więcej nie było, ale każda gorączka jest dla nas traumą. W szpitalu byliśmy 4 dni – gorączka utrzymywała się na poziomie 39-40, ale przebiegała bardzo spokojnie. Zapisali nam leki na drgawki do domu. Modliłam się, żebym nie musiała ich nigdy użyć. Po roku straciły ważność i wyrzuciłam je. Pojechaliśmy też do neurologa – ten potwierdził tezę, że to najprawdopodobniej reakcja na pierwszą gorączkę w życiu. Polecił też, żeby zbijać gorączkę już po przekroczeniu 37 stopni – takie zalecenie dostaje każdy rodzic, którego dziecko przeszło drgawki. My zbijamy, kiedy dochodzi do 38 – w czasie spotkania z neurologiem mieliśmy za sobą już dwie infekcje, w których gorączka sięgała 39 i nic złego się nie działo.
Drgawki mijają, kiedy dziecko zbliża się do piątych urodzin. Tak mówili nam w szpitalu. Jednak kiedy podaję leki, a gorączka nie spada, jestem przerażona. Zawsze mam cały syrop paracetamolu i ibuprofenu, żeby podawać na zmianę. Zawsze mam kilka termometrów. Tym razem mieliśmy taki kulminacyjny dzień w środę – od rana 38.0. O 12.00 podałam paracetamol, a 14.00 gorączka sięgała już 39.0! Spadła do 37,5 po podaniu ibuprofenu. Do tego okłady, chłodzenie nóżek i rączek, chłodne kąpiele. Serce drżało, gorączkę mierzyłam co chwilę, jedno szczęście, że synowi dopisywał humor. Wtedy wiem, że gorączka nie przekracza 39.0. Ostatni raz syn miał gorączkę w zeszłym roku, pod koniec listopada, kiedy ja szykowałam się do szpitala.
Co warto wiedzieć o gorączce?
- Jest NATURALNĄ odpowiedzią organizmu, na pojawienie się infekcji. Kiedy się pojawia, oznacza że organizm zaczyna walczyć z wirusami i bakteriami. Co więcej, stan podgorączkowy sprzyja mnożeniu się przeciwciał, co korzystnie wpływa na układ immunologiczny dziecka.
- U każdego dziecka przebiega INACZEJ. Jedne są energiczne przy 39.0, a inne zmęczone już przy 37.5.
- Kiedy nie ma wyraźnych zaleceń lekarza, nie zbijamy temperatury poniżej 38.0. Pozwalamy, aby organizm podjął walkę. Ale nie czekamy też, aż termometr wskaże dużo więcej. Nasza pediatra zawsze mówi, że zbijamy gorączkę, kiedy termometr pokaże 38.0 stopni.
- Przyczyną gorączki może być: infekcja, wirus, dowolna choroba, szczepionka, ząbkowanie, alergia, uraz, ból w wyniku oparzenia czy złamania, wstrząs emocjonalny, silny stres.
- Ibuprofen i paracetamol możemy stosować naprzemiennie pamiętając, żeby pomiędzy kolejnymi dawkami minęła odpowiedni ilość czasu – paracetamol podajemy co 4-6 godzin, a ibuprofen co 6-8 godzin NIEPRZEKRACZAJĄC dozwolonej dawki dziennej.
- Ilość leku przeliczamy na kilogram masy ciała – co jest podane w ulotce. Na opakowaniu podana jest dawka orientacyjna.
- Schładzamy organizm – zdejmujemy skarpetki, nie ogrzewamy rączek, robimy zimne okłady na kark, kąpiel w chłodnej rodzie o ok 2 stopnie zimniejszej niż temperatura ciała.
- Nie zmuszajmy dziecka do jedzenia. Dbajmy o nawodnienie: woda, herbata, zupy. Dużo.
- Po wystąpieniu drgawek należy skonsultować się z neurologiem, który oceni czy dziecku warto zrobić EEG głowy – badanie nieinwazyjne i bezpieczne dla dziecka.
Wiem, że skoro u nas to była sytuacja jednorazowa, przez lata się nie powtórzyła, to powinnam być spokojniejsza. Niestety, takie już jesteśmy, my Mamy, że jeśli chodzi o zdrowie dzieci to drżymy. I ja się tego absolutnie nie wstydzę, że panikuję, kiedy pojawia się gorączka – siedzę cały czas obok, sprawdzam, pilnuję, nie zajmuję się niczym innym. Jestem obok. Bo kocham mojego malutkiego szkraba i zrobiłabym wszystko, żeby jak najszybciej wyzdrowiał. Ale to normalne, prawda?
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, UDOSTĘPNIJ go proszę
– skoro podoba się Tobie, może spodoba się też Twoim znajomym?
Jeśli chcesz być na bieżąco z tym, co się u nas dzieje – na FACEBOOKU codziennie rozdaje mnóstwo dobrej energii i humoru! Dołącz do nas – pijemy kawę, śmiejemy się,
dyskutujemy, rozwiązujemy problemy, wzruszamy się!
Jeśli chcesz się pośmiać, zmotywować i przekonać, że pyszne jedzenie pachnie nawet przez ekran – dołącz do mnie na INSTAGRAMIE! Czekają tutaj na Ciebie nie tylko piękne zdjęcia, ale i życiowe historie na Instastories!
Czekam na Ciebie!