Czy gotowanie w TV jest trudne? Szalenie. Choć kiedy nagrywasz programy dla TV we własnym domu, jest nieco łatwiej. Nieco, bo jednak w momencie, kiedy pada słowo “AKCJA” i teraz Ty musisz przez kolejne minuty gotować i do tego opowiadać, okazuje się…. że takie proste to nie jest. Ale do przejścia A tak serio – to było niesamowite doświadczenie! Nagrywaliśmy 6 odcinków i na szczęście po 1 stres minął i przypomniałam sobie, za co jeszcze kilka lat temu kochałam pracę przed kamerą.
Zaczęliśmy gotowanie rano, tuż po 10.00. Makijażystka, ogarnięcie włosów, jeszcze szybkie głosowanie którą sukienkę wybrać i zaczęliśmy. Miałam do przygotowania 6 szybkich i niedrogich przekąsek na imprezy. To był czas tuż przed świętami, w nowym domu, gdzie jeszcze wiele było do zrobienia, a z góry zamiast pięknej lampy, świeciła na nas… żarówka. Bo nie zdążyliśmy jeszcze powiesić lamp Ale jaki to był klimat fantastyczny. Bo klimat na planach filmowych tworzą ludzie i to w dużej mierze od nich zależy, jak będzie przebiegała całość i czy osoba przed kamerą będzie nieco mniej zestresowana. Moim współpracownikom to się udało! I za to jestem im wdzięczna.
Tuż po 10.00 Karolina Nocek, dziennikarka, zrobiła pierwszy “KLAPS” i zaczęliśmy! Było fantastycznie i powiem Ci, że z ogromną przyjemnością bym to powtórzyła. To co, wrzucam Ci linki do poszczególnych nagrań – być może przepisy Ci się spodobają i wykorzystasz je w swojej kuchni.
Bułeczki z mozarellą – TUTAJ

Deska włoska – TUTAJ

Gwiazda szpinakowa – TUTAJ

Wytrawny tort naleśnikowy – TUTAJ

Kotleciki ziemniaczane z łososiem – TUTAJ

Deska amerykańska – TUTAJ

A tutaj zostawiam Ci jeszcze kilka zdjęć z backstagu, czyli wszystko to, co działo się za kulisami Zobaczysz tutaj na zdjęciach moją ulubioną dziennikarkę Karolinę Nocek(tutaj o niej), widać też Marcelinę (tu o niej)– makijażystkę i jej męża Pawła, operatora. Zobaczysz też kawałek mojej wyjątkowo niewykończonej kuchni i kable czekające na lampy.
No ale cóż, w końcu sama zawsze powtarzam: “Zacznij w miejscu, w którym jesteś. Z tym, co masz”. I tak zaczęłam