Operacja minęła pomyślnie, bez komplikacji. Nie pamiętam jak mnie budzili, nie pamiętam nic z tego dnia. Mam przebłyski z wieczora. Pełną świadomość odzyskałam, kiedy obudziłam się o 3 w nocy i poszłam z pielęgniarką do toalety. Czułam się dobrze i wiedziałam, że będzie dobrze.
Obudziłam się chyba coś o 7.00. Nic mnie nie bolało, za to było mi niedobrze. Pani Jola zrobiła mi gorzką herbatę i powiedziała, żebym coś zjadła. Nie potrafiłam. To była sobota, więc obchód był dopiero przed 10.00. Kiedy przyszedł lekarz, zapytałam go o przebieg operacji i czy to, że mam założone dwa sączki oznacza, że wycięli mi też węzły chłonne. Do dziś pamiętam jego piękny, szeroki uśmiech i rozbrajająco szczerą odpowiedź:
– Tak, chyba tak. Ale dla pewności poczekajmy do poniedziałku, aż wróci ten, co ciął. Wtedy będziemy pewni na 100 procent.
Czasem te żarty onkologów mnie przerażały. Ale bez nich byłoby jeszcze trudniej 🙂
Powiedziałam mu, że czuję się dobrze, ale trochę mnie mdli. Zaproponował, że jak nie przejdzie do południa, to Pani G., pielęgniarka, coś mi zaaplikuje. Wcześniej jedna z Pań skarżyła się, że pomylili jej leki, dlatego trochę się obawiałam tego, co mogliby mi wstrzyknąć…
Jako że nic mi nie pomagało, postawiłam na stary wypróbowany sposób. Wyjęłam z szafki coca-colę, wypiłam pół butelki i od razu żołądek ruszył. Naprawdę poczułam się dużo lepiej. I przestało mi być niedobrze. Jak ja się cieszyłam, że mąż przywiózł mi zapasy wszystkiego – co chciałam w liczbie sztuk 1, przywiózł 2 albo więcej.
Bez bólu
Po operacji czułam się naprawdę w porządku. Nic mnie nie bolało. Miałam lekkie uczucie ciągnięcia szyi, ale to żaden ból. Po kilku dniach nie zwracałam już na to uwagi. Szyja mnie nie bolała wcale – być może dlatego, że w trakcie operacji przecięli mi nerw czuciowy. Jeśli wycinają też węzły chłonne, robią jedno cięcie od tarczycy aż pod ucho i wtedy przecinają właśnie nerw czuciowy.
Uciążliwe sączki
Jedyne co było uciążliwe to te sączki – rurka z pojemnikiem na krew. Jeśli wycinają samą tarczyce to jest jeden, jeśli tak jak u mnie dodatkowo węzły chłonne, wówczas sączki są dwa. Żeby lepiej się z nimi poruszać, najlepiej włożyć je do spodni od piżamy, albo przytrzymać o gumkę z majtek. Można je włożyć do kieszeni szlafroka. Najgorszej się z nimi śpi, ale co to za spanie w szpitalu – więc mimowolnie człowiek i tak uważa. Nawet kąpiel nie jest tak skomplikowana – uwierzcie mi, da się z tym spokojnie umyć włosy, a moje w czasie operacji sięgały niemal do pasa. Także bez stresu.
Co z jedzeniem?
Dzień po operacji można już wszystko jeść i pić. Nic nie boli, nie ma problemów z przełykaniem. Jest lekkie uczucie ciągnięcia, ale to wszystko. W szpitalu w Gliwicach mają naprawdę dobre jedzenie. Dla przykładu w niedzielę był rosół, kluski śląskie z sosem, sałatka i pieczeń. A na kolację pierogi z truskawkami – więcej o jedzeniu w IO poczytacie tutaj. Ja oczywiście miałam swoje zapasy, bo lubię jeść i to co oferował szpital zwyczajnie mi nie wystarczało. Zawsze coś przywoził mi mąż, zawsze mogłam zejść do baru lub do sklepiku.
Co z kawą?
I to jest ważne pytanie. Zanim zrobicie sobie kawę, zapytajcie pielęgniarkę, czy możecie. Serio. Kawa wypłukuje minerały z organizmu, a po wycięciu tarczycy może być przejściowy problem z wchłanianiem wapnia. Ale o tym napiszę niebawem.
Można się kąpać
Dzień po operacji jak najbardziej można się wykąpać, uczesać i umalować. Dla lepszego samopoczucia. Mi to bardzo poprawiło nastrój, kiedy się odświeżyłam, posmarowałam ulubionym balsamem do ciała i wytuszowałam rzęsy. Czułam się dobrze. Podobnie jak pozostałe Panie w Sali.
Odwiedziny
Odwiedziny są możliwe codziennie. Jest duża świetlica z telewizorem, gdzie są sofy i można spokojnie porozmawiać. Można też zejść do baru lub posiedzieć na korytarzu. Miejsca jest dużo. Dzień po operacji oprócz męża, przyjechała do mnie też mama, teściu i szwagier. Byli zaskoczeni, że tak dobrze wyglądam. A ja byłam zaskoczona, bo przywieźli mi makaron w słoiczku… bez rosołu 🙂
Chore gardło
Zapomniałam o czymś! Jedyne co mnie bolało po operacji, to gardło. Cały czas mnie strasznie drapało. Okazało się, że to skutek uboczny po intubacji – gardło było mocno podrażnione. Pomogły tutaj tabletki do ssania, cukierki i picie dużej ilości płynu.
Jak długo jest się w szpitalu?
W poniedziałek rano zrobili mi badania krwi, zdjęli sączki, co było najgorsze z wszystkiego, co tutaj przeszłam i dali wypis – mogłam wracać do domu! Czyli w szpitalu spędziłam 4 doby. To bardzo szybko mija, zwłaszcza kiedy macie w pokoju doskonałe towarzystwo, z którym gadacie do 3 w nocy. I tak standardowo to przebiega. Bez stresu, to naprawdę nic strasznego i jesteście w najlepszych rękach – rękach, rękach które leczą.
Jeśli macie jakieś pytania odnośnie pobytu w szpitalu lub inne dotyczące raka tarczycy, piszcie śmiało. Chętnie odpowiem i dodam otuchy!
fot. pixabay.com