Wiesz, dlaczego moje pierwsze próby zdrowego żywienia i wprowadzenia zdrowego stylu życia spełzły na niczym? Był jeden podstawowy problem. Problem, który zrozumiałam dopiero po czasie. Do tej pory uważałam, że wszystko robię dobrze. Ba! Najlepiej, jak się da – w końcu najlepiej zacząć od dziś, od teraz, nie czekać i działać. No i nie wyszło. Wiesz czemu?
Bo chciałam wszystkiego naraz. Wymyśliłam sobie, że w jeden dzień przeprowadzę życiową rewolucję i po tygodniu zmienię nawyki żywieniowe oraz wprowadzę stałą aktywność fizyczną. Zrobiłam porządek w lodówce i szafkach, kupiłam mnóstwo produktów nazywanych superfoods i aktywność fizyczna – a co tam, na pierwszy ogień poszła Chodakowska, w końcu chciałam się wziąć do tego na poważnie. Wytrzymałam może tydzień. Zmęczona, wycieńczona i głodna. Mój organizm nie był przygotowany na taki szok fizyczny, a żołądek – że będzie głodny! Co z tego, że miałam w kuchni same zdrowe produkty, skoro nie miałam pojęcia co z nimi mam zrobić. Kolejny raz, kiedy postanowiłam coś zmienić był kompletnie inny. Zaczęłam robić wszystko stopniowo. WSZYSTKO. Nauczyłam się czytać składy produktów, zamiast wycieńczającego treningu, robiłam 10-20 minut na orbitreku. Codziennie. Nie byłam zmęczona, a jednak aktywność fizyczna świetna! Z kuchni stopniowo eliminowałam różne produkty. Zamiast rzucać się na superfoods, zaczęłam od naszych zdrowych, polskich – doceniłam kiszonki, wzbgaciłam dietę o więcej warzyw, owoców, kasze, uczę się wege kuchni, choć z mięsa nie rezygnuje. Jestem dużo bardziej świadoma tego, co robię i jaki styl życia prowadzę. Tego, co się dzieje w kuchni, a gotować uwielbiam. Ba, ja kocham to robić! Zwłaszcza teraz, kiedy jestem w ciąży wiem, wypracowane nawyki procentują!
Fakt, że przeszłam taką drogę sprawia, że wiem, jaka jest ona trudna. I nie da się zmienić stylu życia z dnia na dzień, bo poza frustracją nic z tego nie będzie. Na wszystko trzeba dać sobie czas, dużo czasu. Dobrze jest korzystać z pomocy dietetyka, trenera personalnego, czasem fizjoterapeuty. Zamiast obiecywać sobie, że za 3 miesiące będę już w tym miejscu, lepiej dać sobie te 3 miesiące i pracować – a co osiągniesz za 3 miesiące będzie fantastyczną niespodzianką. Wiem, wiem – wiele z Was pracuje cały dzień i o siłowni, czy regularnych wizytach u dietetyka, o gotowaniu wytrawnych obiadków, nie ma zwyczajnie mowy. To normalne – nie da się robić wszystkiego. Można jednak spróbować inaczej. I ja już Wam podpowiadam jak!
Otóż dwie świetne dziewczyny, dietetyk Ludmiła Podgórska-Stawiecka i fizjoterapeutka Marta Waszkiewicz znając problem… stworzyły planer lifebalance. To trzymiesięczny planer, który pomoże Ci wypracować zdrowe nawyki. To 12 tygodni i 12 kroków, dzięki którym wypracujesz nawyki, ale i odzyskasz mnóstwo energii. Uwierz mi, to działa – sama to przechodziłam jakiś czas temu. Z dużym dystansem podchodzę do różnych planerów, ale tez mnie urzekł. Jest opracowany przez specjalistki – dziewczyny prowadzą warsztaty edukacyjne zwiększające świadomość na temat zachowań prozdrowotnych w życiu codziennym oraz konsultacje dla osób chorujących na otyłość, pacjentów onkologicznych oraz propagują zdrowy styl życia.
Planer pomaga poznać i zdefiniować swoje dotychczasowe nawyki i stopniowo z nimi walczyć. Jest tak skonstruowany, że nauczysz się wplatać zdrowe nawyki powoli i bezboleśnie 🙂 Jest pełen pomysłów i praktycznych porad podzielonych na 12 pracowitych tygodni. Każdy z nich wprowadza Cię w nowe zagadnienie i podpowiada, co możesz zrobić. Dowiesz się m.in. jak wprowadzić regularne posiłki, jak urozmaicać dietę, jak eliminować podjadanie.
Wiesz co mnie najbardziej urzekło? Że planer jest idealny dla osób pracujących za biurkiem. Znajdziesz tutaj mnóstwo praktycznych ćwiczeń, jakie możesz wykonać będąc w pracy i dowiesz się, jak zadbać o swoją postawę, która mocno wpływa na Twoje samopoczucie.
I…
mamy dla Was aż trzy takie wyjątkowe planery!
Wygrać ten fantastyczny planer jest naprawdę prosto! Zapraszam Cię do fantastycznego wyzwania! Przez cały miesiąc pokażmy innym, że szczęście jest naprawdę proste. Jakiś czas temu robiłam taką akcję i mamy fantastyczne rezultaty, mnóstwo uśmiechów i zabawy. Pokaż, czym dla Ciebie jest szczęście, że jest ono proste! To może być gorąca kawa na tarasie, książka czytana przy kominku, wycieczka rowerowa, godzina spokoju – dla każdego szczęście jest czymś innym i mocno zachęcam do dzielenia się nim. Kiedy nauczymy się cieszyć z tych małych radości, życie naprawdę będzie przyjemniejsze. Potrafisz docenić codzienne szczęście?
Wrzuć na instastories zdjęcie z hasztagiem #szczęściejestproste i oznacz mój profil @kinka_karolina_wilk, żebym Cię znalazła. Udostępnię zdjęcie na swojej tablicy i wrzucę do relacji wyróżnionych. Pod koniec miesiąca wybiorę trzy osoby, które dostaną fantastyczne nagrody – w końcu szczęście jest proste, więc chcę Wam dać coś fajnego! Podejmiesz wyzwanie? Przecież codziennie celebrujesz chwile radości – zainspiruj innych!
Na instagramie znajdziesz mnie tutaj: kinka_karolina_wilk