W jednym z moich ulubionych seriali “Mamuśki”, syn pyta mamę, jaką kreację kupuje na wesele. Ta oburzona odpowiada: “A co to Sylwester, że mam się stroić? Z czego się tutaj cieszyć?” I oto chyba w stylizacji weselnej chodzi – żeby było widać, że się cieszymy. A jak się nie cieszymy, bo i na takich weselach pewnie się bywa, to lepiej zostać w domu. I zabawić się w Sylwestra.
Pamiętam, jak na studiach, na zajęciach o savoir-vivre rozmawialiśmy o weselach. O tym co dać na prezent, jak się zachować, w co się ubrać. Długo dyskutowaliśmy o czarnych sukienkach – wypada czy nie? Zdania były bardzo podzielone. Ja osobiście nie mam nic przeciwko klasycznym małym czarnym – to bardzo bezpieczny wybór i niemal zawsze wygląda się w niej elegancko. Podkreślam niemal zawsze, bo byłam na weselu, gdzie Pani była ubrana w długą, czarną sukienkę, z długim rękawem. I półgolfem. I to mi się jednak kłóci ze stylizacją weselną. Wyglądała tak, jakby się jednak nie cieszyła. Fakt, że była mamą Pana Młodego pogrążą ją jeszcze bardziej? A może tłumaczy…
Ja też byłam dwa razy na weselu w czarnej sukience. Na jednym od początku do końca, na drugim tylko na ślubie. Później się przebrałam w pastele. Idąc na pierwsze wesele byłam kilka tygodni po operacji. Miałam świeżą bliznę na szyi. Sukienka, którą wybrałam była zapinana na szyi. Ładnie zakrywała bliznę. Niestety, nie było innego koloru. Nie było też czasu, bo kupiłam ją dwa dni przed weselem. Była lekka, zwiewna i elegancka. Dlaczego nie wzięłam innej? Bo chciałam zaoszczędzić sobie współczucia, a gości nie chciałam stawiać w niekomfortowej sytuacji. Myślę, że był to wybór idealny. Drugi raz poszłam na ślub w czarnej sukience bardziej świadomie. I od razu podkreślam – uwielbiam Młodą Parę 🙂 Sukienka była z koronki, rozkloszowana, bardzo delikatna i elegancka. Do dziś zakładam ją na ważne wyjścia, tak dobrze się w niej czuję. Nie odbieram czarnej sukienki na weselu źle – jest dla mnie tak samo ładna, jak te kolorowe. Zawsze można też zwrócić gościom uwagę, że nie chcecie na własnym ślubie czarnych sukienek. Każdy to zrozumie!
Jednak najbezpieczniejsze są jasne kolory. Zawsze się bronią. Zawsze. Może z wyjątkiem białego. Niestety, byłam na kilku weselach, gdzie Panie miały na sobie białe sukienki. I długie i krótkie. Bez aplikacji. Tak to raczej nie wypada… Chyba, że goście sami sobie tego życzą, jak robi się nieraz na weselach w ciepłych krajach. W innych wypadkach raczej nie powinno się zakładać białej sukienki.
Ja jak wiecie na wesela kocham chodzić. Mogłabym to robić non stop, choć byłoy to zabójstwo dla naszego budżetu rodzinnego… Mamy dużą rodzinę, duże grono znajomych i każdego roku jakieś jedno albo dwa wesela się zdarzają. W tym roku idziemy na wesele już za niecały miesiąc. I zdecydowałam się na sukienkę, jakiej kiedyś nawet pod uwagę nie brałam. Długą. Zawsze mi się podobały. Ale na kimś. Tym razem zaryzykowałam. I przepadłam. Zakochałam się w tej sukience po uszy. A najfajniejsze jest to, że tę sukienkę można wiązać z przodu aż na cztery sposoby. Można na krzyż, można klasycznie, można na bok, albo całkiem pozbawić ją ramiączek. Świetnie trzyma się na biuście, bo ma wszytą gumkę. Rozmiar, jaki mam na sobie to 34 – standardowo noszę 36, ale tutaj zdecydowanie lepiej wygląda 34. Do tego klasyczne szpilki, nieco bardziej wyrazista torebka i jestem gotowa. Kurcze, już nie mogę się doczekać tego wesela! A Wy idziecie na jakieś w tym roku?
Sukienka – ORSAY
Torebka – ORSAY
Buty – ORSAY
Zdjęcia zrobił mi brat. Obrobiła je bratowa. I powiedzcie, zdolniachy – co nie? 🙂