Od kiedy nauczyłam się piec, na każdą okazję oprócz prezentu przygotowuję jakieś słodkie pyszności. Zdecydowanie mam to po mamie – to ona zawsze dbała o to, żeby każde święto w domu było naprawdę wyjątkowe. Czasem naprawdę niewiele trzeba – wystarczy zebrać najbliższych przy stole, zaparzyć kawę, podać pyszne ciasto. W końcu przy słodkim każdy jest zadowolony 🙂 Tak samo było u Radka w domu. Mama zawsze pilnowała, żeby wyjątkowe dni były wyjątkowe. Do dziś jak dzwonię do teściowej, że przyjeżdżamy, to zawsze na szybko coś upiecze. W końcu każde spotkanie jest wyjątkowe. Tak jak Dzień Matki.
Każdego roku przygotowuję tort z tej okazji – w końcu od 5 lat świętuje święto mojej mamy, ale i swoje, jako mamy. Nie inaczej będzie tym razem! Upiekłam tort trochę szybciej, żeby podzielić się z Wami pomysłem. Jak dla mnie jest wyjątkowy – taki letni, przyjemny, piękny. Taki mamowy. I co najważniejsze – przygotowuje się go niesamowicie szybko. Szczerze? Przygotujecie go w… niech pomyślę. Przygotowanie ciasto – 5 minut. Pieczenie – 30 minut. Dekoracja – 15 minut. Tak, w niecałą godzinę zrobicie ten fantastyczny tort. I coś jeszcze, ale o tym na końcu. W bonusie!
PRZEPIS NA BAZĘ:
- szklanka mleka,
- pół szklanki oleju,
- jajko,
- 2 szklanki mąki,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- pół szklanki cukru,
- 2 łyżki kakao.
Mokre składniki mieszamy w jednej misce, suche w drugiej. Na końcu mieszamy wszystko razem, wylewamy na dużą blachę. Pieczemy 30 minut W 180 stopniach.
DEKORACJA:
- 2 opakowania biszkoptów, u mnie MAMUT,
- 500 ml kremówki,
- opcjonalnie – bezy,
- truskawki,
- czekolada,
- świeże kwiaty.
Z biszkoptów układamy napis mama. “Podklejamy” dolną część napisu, czyli nakładamy niewielką ilość kremówki i przykładamy do ciasta. Po ułożeniu napisu dodajemy krem. Ubijamy kremówkę na sztywno – albo dodajemy cukru, albo kilka pokruszonych bez. Wy decydujecie. Kremówkę przekładamy do rękawa cukierniczego, albo tak jak ja, do woreczka i odcinamy nożyczkami końcówkę. Nakładamy krem. I przykrywamy drugą warstwą biszkoptów. Na górę druga warstwa kremu.
I najprzyjemniejsza część, czyli… dekoracja! U mnie to truskawki, kawałki czekolady i świeże kwiaty. Aż żal było go zjeść 🙂
A teraz bonus!
U nas zeszła cała góra i… została czekoladowa podstawa. Zostało też trochę bitej śmietany. Przecięłam ciasto na dwie części. Przełożyłam bitą śmietaną i bananami, przykryłam drugą częścią. Polałam roztopioną czekoladą. Domowa mleczna kanapka gotowa 🙂 A jaka pyszna!