To był marzec. Ostatnie miesiące były szalone. Choć szalone, to mało powiedziane. Kończyłam właśnie ebook kulinarny o przepisach na przyjęcia domowe i żeby nie było za prosto, wymyśliłam sobie ponad 100 przepisów. A jakże! Grubo albo wcale 🙂 I choć ten ebook nie był w planie, to czekanie na wyniki tomografii komputerowej były tak stresujące, że musiałam wymyślić coś bardzo angażującego na kilka tygodni, żeby o tym nie myśleć. Nie przewidziałam tylko, że tak angażujący projekt z małym dzieckiem na kolanie, będzie też… wykańczający. Kiedy kończyłam pichcić, a rozpisywałam działania promocyjne, dostała maila o prestiżowym konkursie organizowanym przez moje województwo. Przeczytałam i odłożyłam na później, do szufladki: “na potem”. No nie powiem, po pierwsze czasu miałam dosłownie zero, bo wieczorem padałam na koń po westernie, a dodatkowo… coś mnie podkusiło, żeby zobaczyć laureatów zeszłorocznej edycji. I to był gwóźdź do trumny – ogromne przedsiębiorstwa. “I z kim ja mam niby konkurować” – pomyslałam.
I kiedy zostało kilka dni do końca czasu na wysłanie zgłoszenia, dopijałam piątą kawę tego dnia dopilnowując promocję pomyślałam, że a może próbuję – zgłosiłam się do kategorii usługa/produkt online. Przygotuję wniosek tak, jak potrafię. Na tyle, na ile w tym momencie mam czasu i sił. I tak zrobiłam. Wysłałam. Bez oczekiwań. Zrobiłam to, bo pomyślałam – zupełnie szczerze – że może gdzieś tam w urzędzie marszałkowskim ktoś zobaczy, że mamy tu na opolszczyźnie dziewczynę, która robi fajne rzeczy i ma z tego ogromną radochę. Wysłałam.
Los bywa dziwnie zaskakujący, 12 maja 2021
W połowie kwietnia dostałam telefon, że przyjedzie do mnie ekipa video zrobić filmik do konkursu – pokazują wszystkie firmy, jakie wzięły udział w projekcie. Kurczę, fajnie było wziąć udział chociażby dla tego filmiku – znaleźć się wśród tak fantastycznych marek, ogromne wyróżnienie. A potem trafiłam do szpitala, na diagnostykę planowaną, na tydzień. Pierwszego dnia, kiedy byłam już po badaniach, weszłam z dziewczynami na salę, dostałam kilka wiadomości typu: “Są wyniki konkursu, sprawdź”. I jako, że niczego nie oczekiwałam, sprawdziłam jakiś czas później, z czystej ciekawości, kto otrzymał wyróżnienia, a kto został laureatem.
O cholera.
Właściwie to przeczytałam dwa razy, później się popłakałam, a potem obdzwoniłam rodzinę i przyjaciół 🙂 Zostałam Laureatką konkursu “Opolska marka 2020” w kategorii usługa/produkt online! Przeszczęśliwa, to mało powiedziane! a przecież mogłam nie spróbować, bo przecież nie miałam szans – właściwie, to kolejny raz się potwierdza, że jeśli nie spróbujesz, to nigdy nie wiesz, czy coś się uda, czy nie. Czy masz szansę, czy nie. Bo jak ma Cię ktoś zauważyć, skoro sama sobie nie dajesz szansy, żeby się pokazać? Pełną listę znajdziecie TUTAJ 🙂
W dniu rozdania nagród pokonały mnie szpilki, bo byłam jeszcze bardzo słaba po szpitalu, ale chyba ta radość pozwoliła mi wytrzymać te dwie godziny. Poza przepiękną statuetką, dostałam coś dużo cenniejszego – ogromną motywację do działania! OGROMNĄ! i mam nadzieje, że ta motywacje będzie nie tylko dla mnie, ale i dla wszystkich mieszkających w małych miejscowościach: wieś i małe zaplecze finansowe, to nie są ograniczenia. Walczcie o siebie i o swoje marzenia. Bez próbowania, nie ma efektów. Bez niepowodzeń, nie ma kolekcji doświadczeń. Bez pierwszego kroku, nie ma maratonu.
Zostawiam Wam mini relację z tego dnia. Na zdjęciach marszałek województwa opolskiego Andrzej Buła, wójt mojej gminy Jerzy Treffon (co mnie absolutnie rozczuliło, że przełożył spotkanie, żeby przyjechać z kwiatami do laureatów z jego gminy!), oraz pozostali laureaci w z mojego powiatu innych kategoriach, czyli Sady Lech Grudynia, Smart.net Dom Marketingowy, Społeczna Szkoła Podstawowa w Mechnicy. Sami cudowni ludzie!
W jakimś filmie kiedyś usłyszałam: “Jeśli masz coś niemożliwego do zrobienia, zawołaj kogoś innego i nie mów mu, że to jest trudne. On przyjdzie i to zrobi”. I tej wiary w siebie i radości tworzenia Wam życzę. A najbardziej tego, żeby nie poddawać się i nie tracić entuzjazmu działania przy kolejnych niepowodzeniach. Celowo nie mówię – porażkach. Bo to nie porażki, a cenne doświadczenia, z których warto uczyć się, wyciągać lekcje i działać dalej!
Ps. Jako ambasadorka Orsay, nie mogłam założyć nic innego na rozdanie tak prestiżowych nagród 🙂 Sukienkę znajdziecie tutaj 🙂 Jest BOSKA!