Są historie, których nie da się opowiedzieć ot tak, z marszu. Są historie, które muszą przeleżakować w głowie, w specjalnym zakamarku, lekko pokryć się kurzem i prozą dnia codziennego. Są historie, które można opowiedzieć i o nich zapomnieć. Są jednak historie, które można opowiedzieć i na opowiedzeniu nie poprzestać. Można zrobić z nich coś dobrego, dla siebie i innych. Moja historia zaprowadziła mnie tutaj. O tutaj.
Dobrze wiesz, że musiało minąć kilka miesięcy, aż na blogu opowiedziałam swoją historię. Aż podzieliłam się z Wami moimi przeżyciami, zmartwieniami i walką o zdrowie, o życie, o powrót do normalności. I zgadza się, nie miałam siły, ochoty ani potrzeby o niej mówić. Stało się jednak inaczej – informacja o niepowodzeniu pierwszego leczenia tak mocno odbiła na mnie swoje piętno, że musiałam wylać wszystkie bolączki ostatnich miesięcy. Wyrzucić z siebie to, co kiełkowało we mnie od chwili diagnozy nowotworu złośliwego tarczycy i lawiny wydarzeń z tym związanych. Obawiałam się, że to będzie mój ostatni tekst na blogu. Byłam nawet na to przygotowana. Bo kto w czasach idealnego instagrama, perfekcyjnych zdjęć i kolorowego życia zechce czytać o walce z chorobą. Nie doceniłam Was. Ogrom wiadomości, słów wsparcia, chęci pomocy i miliony dobrych słów przerósł moje oczekiwania. Nie będę ukrywała – tak samo jak się ucieszyłam, tak samo się wystraszyłam. Po raz pierwszy stanęłam na rozdrożu, gdzie połączyło się życie prywatne z zawodowym. Długo nie wiedziałam, jak to rozwiązać. Codziennie, do dzisiaj, dostaję od Was mnóstwo wiadomości prywatnych, z podziękowaniami, z pytaniami, z Waszymi historiami. Mimo, że przez ostatni rok tekstów tarczycowych było jak na lekarstwo.
Dlaczego zniknęłam z pola tarczycowego?
Potrzebowałam czasu. Musiałam nabrać dystansu do pewnych spraw, mimo iż leczenie zakończyłam kilkanaście miesięcy wcześniej. Wiedziałam, że wrócę do tematu tarczycy, ale w odpowiednim czasie. W tym czasie. W momencie, kiedy potrafię pisać o chorobie, profilaktyce, o raku, nie wgłębiając się w… swoją chorobę. Z dystansem. I choć trochę chłodną głową. Nigdy nie wgłębiałam się w aktualny mój stan zdrowia, nie relacjonowałam wyników badań. I wciąż nie będę tego robiła. Wiesz dlaczego, prawda? Bo jestem odpowiedzialna.
Profilaktyka chorób tarczycy, w tym raka tarczycy, jest bardzo istotna, a wciąż mało się o tym mówi. Przez ostatnie dwa lata setki osób przebadały pracę tarczycy pod wpływem moich tekstów, co jest dla mnie największym sukcesem blogowania! A jeszcze większym jest to, że… nigdy nie udzielam Wam porad medycznych. To zdumiewające i fascynujące! I zawsze wzruszające. W moich tekstach nie znajdziecie opisów choroby i zaleceń, nie znajdziecie moich sugestii, nie znajdziecie jednej drogi jak walczyć z chorobą. W końcu nie znajdziecie traktowania choroby zero jedynkowo, bo u mnie się coś sprawdziło, więc u Was będzie tak samo. Tego nigdy nie było i nie będzie. Znajdziecie za to opisy leczenia z mojej perspektywy, wsparcie, porady i wskazówki. Na moich kanałach nigdy nie skupiałam się na poradach medycznych i nigdy nie dążyłam do tego, aby były to miejsca budujące swoją wartość poprzez treści naukowe – nie mam ku temu kompetencji, nie wzięłabym na siebie takiej odpowiedzialności. W sieci jest mnóstwo miejsc, gdzie można znaleźć rzetelną, naukową wiedzę na temat tarczycy. Ja chciałam dać Wam coś innego.
#Badam_motylka, a Ty?
#Badam_motylka to projekt, nad którym myślę ponad rok. Potrzebowałam czasu, żeby to przemyśleć, ale i zdystansować się do pewnych spraw. I jestem na to gotowa 🙂 Motylek – tak potocznie mówi się na tarczycę, bo kształtem przypomina właśnie motyla. Ja swojego motyla już nie mam, ale badam miejsce, gdzie był, mam nadzieję, że Ty także!
Mój blog i kanały social mediowe to miejsca pełne radości, dobrego humoru, pozytywnej energii, gdzie niezmiennie od blisko trzech lat przewodzi hasło #szczęście_jest_proste. Tym co robię chcę Wam pokazać, że życie jest bardzo zmienne. Nie można być non stop na fali wznoszącej, ani cały czas w dole. Nie ma się w życiu niczego za darmo, każdy mierzy się ze swoimi strachami i kłodami, jakie życie rzuca mu pod nogi. Czasem po prostu nie wiemy, z czym druga osoba się mierzy. I to miejsce jest odpowiedzią na to, że choć życie bywa przewrotne, można żyć fajnie, dobrze, tak jak się chce. Bo jest życie po raku, jest życie po nieudanym związku, jest życie po stracie pracy. Zawsze trzymałam się tego, żeby nikogo nie pouczać, a pokazywać, że można inaczej. Choć do jednego namawiałam i namawiać będę – do dbania o zdrowie.
Wracam do regularnych wpisów na temat zdrowia i pracy tarczycy, profilaktyki raka tarczycy. Po mojemu. Zmotywować, dać Wam wsparcie i podać rękę w chorobie. Zaplanowałam trochę rzeczy i mam nadzieję, że zechcecie mi pomóc realizować je. Dlaczego tarczyca? W ostatnich latach coraz więcej mówi się na temat jej wpływu na cały nasz organizm, na metabolizm, samopoczucie, na problemy z płodnością, koncentracją. Rak tarczycy to nowotwór, który dotyka coraz więcej osób w wieku 20-40 lat, czyli bardzo młodych. Wciąż wielu lekarzy rodzinnych bagatelizuje problem tarczycy, a z Waszych wiadomości wynika, że diagnoza często stawiana jest na podstawie samego wyniku TSH, co jest ogromnym błędem. Kiedy zachorowałam, zaczęłam mocno zgłębiać wiedzę w tym temacie, a kiedy zakończyłam leczenie… uznałam, że mam dług wobec losu. Bo mi się udało. I mogę pomóc innym.
Nie jestem lekarzem, nie chcę wchodzić w kompetencje lekarza i nigdy nie chciałam. Chcę mówić o profilaktyce, zachęcać do badań, wspierać, dawać nadzieję i zawsze odsyłać do lekarza. Jeśli jesteście na mojej grupie tarczycowej to dobrze wiecie, że jedną z najważniejszych zasad jest ZAKAZ propagowania medycyny alternatywnej. Nie doradzamy sobie też wchodząc w kompetencje lekarza – mówimy o tym, jak wyglądało to u nas i zawsze wysyłamy do specjalisty.
#Badam_motylka to projekt, który czuję całym sercem! Cieszę się jak dziecko, że w końcu mogę Wam o nim powiedzieć. Zapraszam Was już teraz na fanpage Badam motylka, gdzie będę wrzucała wszelkie informacje na temat profilaktyki chorób tarczycy i raka tarczycy, nowinki, informacje, ciekawostki i same sprawdzone wiadomości. Będę też tutaj wrzucała informacje o wszelkich akcjach.
I… postawiłam pierwsze zdania w moim ebooku na temat raka tarczycy. Pytacie o niego od dawna i tak, w końcu zaczęłam! Ebook z perspektywy pacjenta, kogoś kto przeszedł raka tarczycy i leczenie, ebook pełen praktycznych informacji, ale i wsparcia, którego tak często szukacie u mnie na blogu. Będzie wyczerpujący, wychuchany, od serca i całkowicie darmowy dla Was! Będę Was co jakiś czas informowała o postępach i prosiła o pomoc, więc jeśli jesteście zainteresowani tematem, zachęcam do dołączenia do naszej grupy Tarczyca – wiedza, wsparcie, normalne życie oraz polubienia fanpage Badam motylka. We wrześniu ujrzy światło dzienne – data ta nie jest przypadkowa, ponieważ wrzesień jest miesiącem budowania świadomości o raku tarczycy. Będziesz trzymać kciuki?
Zróbmy coś z tym razem! Zachęćmy coraz więcej osób, żeby przebadały swojego motylka!
Ja badam motylka, a Ty?
PS. To piękne logo stworzyła cudowna Wiola z bloga Poprawna optymistka.