Odwaga. Myślałaś kiedyś o tym, czym jest w Twoim życiu? Czy w ogóle jest coś takiego, co robisz każdego dnia, co wymaga ogromnej odwagi? Bo ja zawsze myślałam, że nie jestem odważna. A póżniej zrozumiałam, że odwaga to nie jest brak strachu, ale panowanie nad nim. I właściwie to przekonałam się o tym na onkologii. Bo podjęcie tej walki wymagało odwagi. A potem walczenie o swoje marzenia, gdzie na każdym kroku słyszałam, że to bez sensu i z czym do ludzi. Ale nigdy nie pomyślałabym, że TAKIE coś ktoś może nazwać odwagą. A jednak.
“Dziękuję Ci, że pokazujesz się bez makijażu. Jesteś taka odważna!”
Nie zliczę, ile każdego dnia pod moimi instastories, mam takich wiadomości. Bo ja nagrywam sie dla Was codziennie w takim wydaniu, w jakim w danej chwili jestem. Jeśli przed chwilą wstałam, tak mówię Wam dzień dobry. Jeśli jestem w poplamionej koszulce, bo właśnie karmię dziecko, tak opowiadam o życiu. Jeśli jestem na wyjeździe i mam ułożony koczek z milionem spinek i taki makijaż, że ulewa by go nie zmyła – też tak do Was mówię. A kiedy umyje właśnie włosy i z worami pod oczami dopijam kawę szósty raz odgrzewaną w mikrofalówce, tez tak do Was mówię. A później dostaje dziesiątki wiadomości, że podziwiacie, że pokazuje się w takim wydaniu. Że się nie wstydzę. I wiecie co? Bo byłabym hipokrytką pisząc, że kiedyś też tak nie myślałam. Co więcej! Kiedy zaczynałam prowadzić instagram i nie zdążyłam się pomalować na stories, lub mówiłam zaraz po przebudzeniu, to czułam się wręcz w obowiązku przeprosić Was, że musicie oglądać mnie w takim wydaniu. W TAKIM wydaniu.
Normalnym.
Naturalnym.
Bo tak właśnie wyglądam.
I wtedy zdałam sobie sprawę z tego absurdu. Przepraszałam za to, że wyglądam tak, jak wyglądam. I przestałam to robię – przestałam za to przepraszać. Po prostu pokazuję się w takim wydaniu, w jakim aktualnie jestem. Bo tak wygląda życie. I nie chcę kreować wyimaginowanego wizerunku siebie, że zawsze jestem “zrobiona”. Bo nie jestem. I wcale się tego nie wstydzę!
To jest cholernie smutne, że w dzisiejszych czasach odwagą jest pokazanie się takim, jak się wyglada. I dzisiejsze nastolatki nie maja łatwo. Bo pamietam, że sama zaczęłam malować się w liceum. Ale pamietam też, kiedy oglądałam kolorowe gazetki i z zazdrością patrzyłam na gwiazdy, które były takie idealne i nieskazitelne. Chciałam być taka sama. A to było nieosiągalne. I nie dlatego, że ze mną jest coś nie tak, że jestem gorsza, brzydsza. Ale dlatego, że… one najcześciej są takie, jak ja. Normalne. Ale nie miałam obok nikogo, kto by mi to powiedział. Kto by mnie uświadomił, że to kwestia makijażu, że to kwestia światła, że to kwestia grafika, w końcu różnych filtrów. A potem poznałam modelki, które przychodziły na zdjęcia bez makijażu, z nieidealnymi cerami, modelki które sa normalnymi dziewczynami i powiedziały mi, ze makijaż to element pracy. A później patrzyłam, jak nie tylko twarz, ale całe ciało pokrywa się fluidem, żeby było idealnie.
Co więcej!
Kto jest tutaj dłużej powinien pamiętać, jak pokazywałam w 2018 roku, że na sesji zdjęciowej miałam pokrywane nogi i ręce fluidem, bo po leczeniu moja skóra była tak bardzo sucha, ze schodziła niemal płatami. I ja trochę chciałabym być dla Was takim buforem i pokazać, ze każda z nas jest inna i piękna. I dlatego pokazuje się Wam siebie – rano, zaspaną, po ciężkiej nocy, z pryszczem na czole. I pokazuje się też w makijażu, ze zrobionymi włosami, świetnej kiecce, bo makijaż i takie wydanie siebie tez lubię! Taki balans jest zdrowy i pozwala nie wpaść w pułapkę niezdrowego perfekcjonizmu, poczucia, że wszyscy są przecież tacy idealni, ja tez muszę!
Bo przecież nie da się dogonić i dorównać czemuś… co nie istnieje. A ideały nie istnieją.
Odwaga.
Odwaga to odejść ze związku, w którym jest się krzywdzonym.
Odwaga to samodzielna mama, która walczy o dobro swoje i dzieci.
Odwaga, to wyjść z toksycznej relacji.
Odwaga, to obronić słabszego.
Odwaga, to mówić to, się myśli, a nie to, co inni chcą usłyszeć.
Odwaga, to iść za głosem serca.
Odwaga, to pójść po marzenia mimo niewspierwjacego otoczenia.
I kiedy tak to pisze i patrzę na moją drzemiącą dwulatkę, to marzy mi się, żeby dorastała w czasach, gdzie wyznacznikiem odwagi nie będzie fakt, ze nie wstydzimy się… siebie.
zdjęcia: dudy.com.pl
stylizacja: Orsay