“Nas to już nic w życiu dobrego nie spotka, nigdy nie będziemy całkiem zdrowe” – pamiętam, kiedy koleżanka powiedziała mi to zdanie. Zmroziło mnie. Dosłownie. Wiem, jak wielkim obciążeniem psychicznym może być choroba. Wiem też, że często to, co wydaje się końcem jest początkiem. Ale to samo nie przyjdzie. Trzeba dać coś od siebie. Znowu.
Półtora roku walczyłam. Choć tak naprawdę walczę nadal. O siebie. O zdrowie, lepsze samopoczucie, o lepszą wersję siebie. Nie skończyłam w chwili, kiedy lekarz powiedział: Jest Pani zdrowa. Dla mnie to był początek nowego, lepszego życia. To był nowy start, nowa siła i energia. To było nowe życie, którego ja nie chcę zmarnować.
Czas choroby jest trudny. To jest niepewność, to jest żal, niezrozumienie i ciągła walka z samym sobą. Bo złe samopoczucie to jedno, a zły stan psychiczny to drugie. I trzeba walczyć z wszystkim. Tu jest też taka zależność: jeśli źle czujecie się fizycznie, siada psychika. Kiedy psychika nie daje rady – zaczynają się pogłębiać problemy zdrowotne. Utrzymać tutaj balans jest bardzo trudno. I choć wiele osób tak jak ja, przez czas choroby starało się żyć normalnie, byli aktywni zawodowo, nie stronili od życia towarzyskiego, to jednak ten czas walki był dla nas bardzo wyczerpujący. Psychicznie, fizycznie. Cały czas na wysokiej adrenalinie. I w stresie. Być może dlatego tak uciekaliśmy w pracę, żeby tyle nie myśleć o tym, co tak naprawdę się z nami dzieje.
I wyobraźcie sobie, że ta jazda bez trzymanki się kończy. Twoje życie znów wraca na normalne tory. Wiesz, jesteś świadoma tego, co przeszłaś. Myślicie, że wszystko się kończy? Nie, bo kolejny sprawdzian przed nami. Sprawdzian z życia.
Wiele z Was pisze mi, że wyglądam kwitnąco, czarująco i bije ode mnie mnóstwo energii. I zawsze bardzo mnie te wiadomości cieszą i wzruszają. A kiedy dostaję maila: “Pokazujesz, że jest życie po raku”, wtedy chcę robić jeszcze więcej.
Kiedy wychodzicie ze szpitala z diagnozą, że już jest wszystko dobrze i jesteście zdrowi, to nie jest tak, że automatycznie wszystkie problemy znikają. Nie da się oddzielić wszystkiego grubą kreską. Skutki długiego leczenia, przyjmowane leki i terapie, jakie się przeszło, jeszcze jakiś czas dają o sobie znak. To był rak. Nowotwór złośliwy. I trzeba nauczyć się z tym wszystkim żyć.
Ja postanowiłam, że będę szczęśliwa. Podjęłam mnóstwo trudnych decyzji, zamknęłam firmę, przesunęłam wiele marzeń w planie i postawiłam na rozwój osobisty. Wprowadziłam aktywność fizyczną, bo wiem, że to dla zdrowia. Robię teraz kurs “jedzenie od podstaw”, bo wiem, że to dla mojego zdrowia i mojej rodziny. W końcu nauczę się angielskiego, w końcu zaczęłam rozmawiać po angielsku mimo świadomości swoich braków, ale się przełamałam i… okazało się, że jest całkiem dobrze! W końcu zaczęłam spełniać marzenia. Bo to dla zdrowia psychicznego, które jest tak samo ważne jak fizyczne.
Chcę żyć pięknie i zdrowo, bo wiem, że żyję nie tylko dla siebie, ale też dla swojej rodziny.
Tutaj nie ma jednej recepty. Każdy z nas jest inny, każdy inaczej reaguje na to, co nas spotkało. Jedni radzą sobie lepiej, inni gorzej. Jedni mają lepsze wsparcie, inni gorsze. Jedni mają silną wolę walki i życia, inni się poddają. I wcale nie są gorsi, nie są słabsi, nie postępują dziwnie. Dla nich to wszystko było zbyt dużym obciążeniem i potrzebują więcej czasu. Znam takich osób naprawdę dużo, zawsze staram się jak najlepiej pomóc, wesprzeć. Ale i polecam wizytę u psychologa. Bo to żaden wstyd! Lekarz jak każdy inny. A może wiele zdziałać i pomóc. Pokazać, że życie znów może mieć jasne kolory. Jeśli powrót na wysokie obroty pomaga – warto wrócić do pracy. Jeśli nie masz siły – daj sobie czas. Tyle ile potrzeba. I to nie znaczy, że jesteś słabszy. Każdy jest inny. Wracaj swoim rytmem. Ale wracaj. Nie zamykaj się. Wracaj.
Nie piszę Wam tego, bo uważam się za bohaterkę. Piszę to, bo chcę Wam pokazać, że choroba to nie koniec. Że jest życie PO chorobie. I ja mam pełną świadomość, że ona może kiedyś wrócić, tak samo jak u kogoś zdrowego może się jutro pojawić. Jestem tego świadoma, dlatego dbam o siebie – o stan fizyczny i psychiczny. Idę do przodu, działam, próbuję – bo nie mam nic do stracenia. Wy też nie. Tylko musicie w to uwierzyć. Dlatego pokazuję Wam moje próby, moje dążenie do spełnienia marzeń, moje wybory, moje działania. Chcę Was zainspirować. Do życia. Mimo przeciwności, których sama skutki znam. Dobrze. Chcę Wam pokazać, że jest życie.
Że jest życie PO.
Życie PO chorobie.
Fajne, dobre życie.
Że to co czasem wydaje się końcem, może być początkiem.
fot. Piotr Duda
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, UDOSTĘPNIJ go proszę
– skoro podoba się Tobie, może spodoba się też Twoim znajomym?
Jeśli chcesz być na bieżąco z tym, co się u nas dzieje – na FACEBOOKU codziennie rozdaje mnóstwo dobrej energii i humoru! Dołącz do nas – pijemy kawę, śmiejemy się,
dyskutujemy, rozwiązujemy problemy, wzruszamy się!
Jeśli chcesz się pośmiać, zmotywować i przekonać, że pyszne jedzenie pachnie nawet przez ekran – dołącz do mnie na INSTAGRAMIE! Czekają tutaj na Ciebie nie tylko piękne zdjęcia, ale i życiowe historie na Instastories!
Czekam na Ciebie!