Kiedy dowiedziałam się o pierwszej ciąży, skakalam z radości. Pełna obaw słuchałam o nieprzespanych nocach, o problemach z karmieniem, bólem porodowym. O stawianiu na głowie, kiedy maluch nie zechce jeść zupek i czyszczeniu dywanu, kiedy wdepcze w niego ziemniaki i kleik. Przestrzegali przed buntem, histeriami w sklepie i ciągłym bałaganem w pokoju. Próbowali przygotować nas na wszystko. Na wszystko, co z perspektywy czasu jest mało istotne. Bo na to, co ważne, nie przygotował mnie nikt.
Wiedziałam, jak zbić gorączkę. Nie wiedziałam, jak długa jest noc, kiedy dziecko jest chore. Że potrafię nie spać kilka dni z rzędu, ciągle sprawdzając temperaturę. Że kiedy dziecko jest chore, wtedy i ja biorę wolne, bo nie mogę się skupić na pracy.
Ale byłam obok.
Wiedziałam, że ząbkowanie boli. Przygotowałam maści i czopki. Nie wiedziałam, jak jeszcze ukoic ból malucha. Nie wiedziałam, że głaskanie małej główki i tulenie, działa mocniej niz lek .
Ale byłam obok.
Wiedziałam, że dzieci chorują. Nie wiedziałam, jaki to ogromny ból dla rodzica, kiedy po jego dziecko przyjeżdża pogotowie. Kiedy w karetce kurczowo trzymasz małą rączkę i spiewasz ulubioną kołysankę. Nie wiedziałam, że moment, kiedy budzi się nieprzytomne dziecko, będzie najpiękniejszą chwilą w moim życiu.
Ale byłam obok.
Wiedziałam doskonale, jak przejść adaptacje w przedszkolu. Że dzieci czasem płaczą i potrzebują kilku dni, żeby się oswoić. Nie widziałam, że serducho będzie się buntowalo, kiedy małe rączki oplatają się wokół Twojej nogi i słyszysz: “Mamo, ja chce z Tobą”.
Ale byłam obok.
Wiedziałam, że w końcu będzie pierwszy krok. Miałam zabezpieczone szafki i stoły. Miałam pomocne rzeczy w chodzeniu. Wiedziałam, że będą bolały mnie plecy od ciągłego schylania się. Nie wiedziałam, ile radości i dumy wywoła ten pierwszy krok. Nie wiedziałam, że wsparcie dziecka w rozwoju daje mamie tyle satysfakcji i motywacji. Nie zawsze wiedziałam, czy robię dobrze.
Ale zawsze byłam obok.
Wiedziałam, że przychodzi moment, kiedy dziecko musi nauczyć się zasypiać samo. Że nie powinno się ulegać płaczom. Nie wiedziałam, że to będzie takie trudne i że szybko porzucę poradnikowe mądrości. Kiedy dziecko zawołało w nocy, zawsze byłam obok. Nie znalam sposobu na złe sny i lepsze zasypianie. Nie widziałam, że opowieści na prędce koją strach. Nie widziałam, co takiego robię, że słyszę : “przy Tobie czuje się bezpiecznie mamo”.
Ale byłam obok.
Nikt nie przygotował mnie na ogrom emocji, na to, że wraz z narodzinami dziecka cześć serducha pozostaje na zewnątrz. Na to, że im bardziej miłość się dzieli, tym bardziej ona się mnoży. Na to, że od chwili pierwszego krzyku pojawi się całe spectrum emocji i w kluczowych momentach tak samo często jak rozum, decyzje będzie podejmowalo serce. A niedługo, będę miała jeszcze drugą część serducha obok, która dostarczy tyle samo różnych emocji ❤️
Dziś jest mi trudno, ale wiem, że zawsze byłam obok. Serce mi pękało, kiedy dowiedziałam się, że czeka mnie kilka dni na oddziale ginekologii. Serce mi pękało, bo to pierwszy tydzień szkoły Kacperka, tak ważne dla niego wydarzenie. I choć jutro nie zaprowadzę go pod klasę i nie zobaczę, która to jego szafeczka, to udało się przygotować go na ten ważny moment. Spakowalismy razem plecak, żeby poświęcić rano przybory szkolne w kościele. Pękalismy razem z dumy, kiedy Kacper odbierał tytę z rąk dyrektora na apelu. Zaprowadziłam go pierwszego dnia do v pierwszej klasy, zrobiłam pierwsze szkolne śniadanie. Przygotowałam go na to, że nawet jak chwilowo nie ma mnie obok, to i tak zawsze jestem.
Wiele w ciągu tych siedmiu lat się wydarzyło. Popelnialam mnóstwo błędów, ale zawsze byłam mamą obecną w życiu dziecka. Nigdy nic nie było ważniejszego od rodziny, od relacji, od nas. I choć wciąż nie wiem, czy zawsze robię dobrze, życzę każdemu, aby usłyszał od dziecka słowa:
“Mamo, nie martw się. Ja wiem, że zawsze jesteś ze mnie dumna i zawsze jesteś, jak Cie potrzebuje. Kocham Cie”.