Stuknęła mi 30. I chciałam Wam coś wzniosłego i ważnego napisać z tej okazji. Zaczynałam kilka razy, kasowałam, aż w końcu wymyśliłam. Napisałam Wam coś, co pomoże Nam się lepiej poznać – 30 faktów o mnie na 30. urodziny. Może część rzeczy wiecie, ale obiecuję, że większość będzie dla Was nowościami. Obiecajcie, że po przeczytaniu tekstu podzielicie się jakimś mało znanym faktem o sobie!
Dobra, zaczynamy!
- W dzieciństwie, właściwie to aż do czasów gimnazjum marzyłam o tym, żeby zostać stomatologiem – kiedy byłam małą dziewczynką zawarliśmy z kuzynem pakt, że on będzie bokserem, a ja jego dentystką i będę wstawiała mu po walce wybite zęby.
- Nie lubię rozmawiać przez telefon. Zawsze, kiedy coś załatwiamy, najczęściej robi to mój mąż – za to w korespondencji mailowej lub oko w oko czuję się bardzo dobrze!
- Studiowałam jakiś czas italianistykę – niestety, nie dawałam rady łączyć studiów z pracą i zrezygnowałam. Ale zamierzam za jakiś czas wrócić.
- Mam niezwykły dar do przewidywania ciąż wśród znajomych i rodziny.
- Zawsze kiedy jadę na zakupy, od razu jestem głodna. Mój mąż już w samochodzie pyta, gdzie pójdziemy coś zjeść przed zakupami.
- Uwielbiam jeść – moi rodzice się śmieją, że kiedy jedziemy z mężem na wakacje, to większą część dnia zajmuje nam jedzenie. Potrafimy godzinami siedzieć przy stole, rozmawiać i jeść. Dziecko się od nas uczy. Chociaż wiecie co, teraz tak myślę, że tu nie do końca chodzi o sam fakt jedzenia, ale o jedzenie w towarzystwie – świętowanie, cieszenie się obecnością drugiego człowieka, takie biesiadowanie. Bo samemu nigdy mi tak nie smakuje, jak w towarzystwie.
- Jestem romantyczką – lubię romantyczne historie, filmy o miłości na których zawsze płaczę i książki Nikolasa Sparksa oraz Jane Austen. Uwielbiam słuchać opowiadań koleżanek, historii o zaręczynach i pierwszych randkach. Do kina chodzimy głównie na romantyczne historie – taki dobry mąż mi się trafił. I wesela! Na wesela mogłabym chodzić co tydzień!
- Lubię prasować. Robię to w każdy wtorek i czwartek – tak sobie ustaliłam. Najgorzej, jak w czwartek zapomnę… wtedy sterta musi czekać aż do wtorku 🙂
- Nigdy nie zapaliłam papierosa.
- Nie mam orientacji w terenie – mogę być w jakimś miejscu 100 razy, a i tak 101 raz tam nie trafię. Dlatego nigdy nie czytam map i zawsze zdaję się na męża w tym temacie.
- Nie jem groszku zielonego i zielonej pietruszki – mój mąż także.
- Od laktozy boli mnie brzuch, na co wpadłam dopiero w zeszłym roku – wcześniej lata leczyłam się na bóle brzucha… i codziennie do szkoły zabierałam kanapki z żółtym serem.
- Piszę bajki dla dzieci i opowiadania… póki co do szuflady. Ale w tym roku postanowiłam spróbować coś z tym zrobić.
- Dwa lata jeździłam konno. Mam nawet ukończony kurs podstaw jeździectwa.
- Wierzę, że wszyscy ludzie są dobrzy i mam tendencję do tłumaczenia ich nawet wtedy, kiedy sprawiają mi przykrość – mąż stopniowo mnie od tego oducza.
- Nie mam w nawyku poprawiania innych, przerywania im i kontrowania, kiedy opowiadają mi jakieś bzdury. Chyba, że już faktycznie przesadzają i przestaje być zabawnie.
- Uwielbiam gotować i wymyślać nowe potrawy! Mogę to robić cały dzień – sprawia mi to niesamowitą frajdę!
- Lubię urządzać przyjęcia i przyjmować w domu gości!
- Zakupy mnie męczą – czy to znaczy, że się starzeję?
- Kawę piję dopiero chyba od roku – wcześniej myślałam, że mi szkodzi. Później okazało się, że to mleko.
- Przewracam się na prostej drodze, często tłukę rzeczy i jestem strasznie roztrzepana. Moi rodzice mówili, że kiedy byłam mniejsza i zabierałam jedzenie do swojego pokoju, to zakładali się, na którym schodku się przewrócę. Poza tym dorastałam w normalnej rodzinie 🙂
- Lubię wprawiać ludzi w dobry humor. Czasem sama potrafię zrobić z siebie wariata tylko po to, żeby rozluźnić atmosferę lub kogoś rozśmieszyć.
- Nie wstaję z łóżka, kiedy dzwoni budzik – nastawiam jeszcze z 10 drzemek, co doprowadza do szału mojego męża.
- Lubię chodzić do dentysty. Ale za każdym razem kiedy siadam na fotel, karzę dać sobie od razu znieczulenie. Mój dentysta śmieje się, że nawet do przeglądu musi zastrzyk szykować.
- Co roku na jesień robię grzywkę, i co roku jestem z niej niezadowolona.
- Nie lubię przemądrzałych ludzi, którzy wiedzą wszystko lepiej, zawsze wtrącają do wszystkiego swoje trzy grosze i użalają się nad sobą. Takie typy, co zawsze mają w życiu pod górkę i nikt nie ma tak ciężko jak oni. Brrrr.
- Nie znoszę myć włosów. Nigdy nie lubiłam tego robić. A już o nakładaniu odżywki i maski nie wspomnę. Brrrrr. Wyobraźcie sobie, że irytuje mnie to do tego stopnia, że kiedy myję włosy pod prysznicem, jestem już tak zła, że tego wieczoru już nie balsamuję ciała, ani nie wykonuję żadnych innych zabiegów pielęgnacyjnych. Nic. Zero. Null. Dlatego często myję włosy w ciągu dnia, żeby nie psuć sobie wieczora 🙂
- Potrafię odłożyć pracę i inne zaplanowane rzeczy, żeby spotkać się z bliskimi. Kiedy szykują się jakieś urodziny, spotkanie czy wyjście – tak układam plan pracy, tak się spinam, żeby być na spotkaniu. Relacje międzyludzkie są dla mnie bardzo ważne.
- Uwielbiam mięso mielone. Gdybym mogła, mieliłabym każde mięso i podawała go w takiej postaci. Przynajmniej raz w tygodniu podaję potrawy z mięsem mielonym. To moja wielka miłość.
- Nigdy nie oblałam egzaminu na studiach. Dodatkowo całe studia otrzymywałam stypendium naukowe. Nauka sprawia mi frajdę i chyba miałam zadatki na kujona. ALE nigdy nie odmawiałam pomocy innym, zawsze dawałam spisać pracę domową i testy na egzaminach i nigdy nie wykłócałam się o lepsze oceny kosztem innych. Także byłam kujonem w wersji sympatycznej 🙂
Uff, tyle wystarczy 🙂 Na 40. przygotuję ciekawsze smaczki 😀