Nowy rok, nowe postanowienia. Bla, bla, bla. Znacie to? Wielkie oczekiwania pierwszego stycznia, w lutym zmęczenie materiału i mocne postanowienia poprawy oraz obiecanie sobie, że w tym roku odpuszczam, ale w przyszłym to już na bank wezmę się za siebie. Uff! I w końcu można normalnie żyć dalej. Ale nie tym razem – tym razem zamierzam zacząć realizować swoje postanowienia, nie spełnić je, ale realizować.
I tak oto na mojej liście postanowień noworocznych znalazło się aż 10 punktów. Każdy z nich jest dla mnie ważny, a część z nich realizuję już od pewnego czasu. W ich realizacji pomaga mi genialny kalendarz Pani Swojego Czasu (znajdziecie go TUTAJ). Żeby nie być gołosłownym, będę co miesiąc robiła podsumowanie – co udało mi się zrobić, co stanowi dla mnie trudność, a z czym może sobie nie radzę. I mam prośbę – napiszcie pod tekstem swoje postanowienia, będziemy się wzajemnie dopingować i motywować! Co o tym myślicie?
MOJE POSTANOWIENIA NA 2017 ROK
- Nauczyć się angielskiego
Właściwie ten punkt powinien brzmieć – podszkolić angielski. Co roku sobie obiecuję, że w grudniu będę mówiła jak stary Amerykanin i co roku nici z tego. Teraz mam plan – odszukałam wszystkie podręczniki do angielskiego i zamierzam codziennie spędzić ok. 20 minut na nauce. Zamierzam też zmotywować męża do rozmów po angielsku wieczorami, choć wydaje mi się, że może to się skończyć „cichymi dniami” 🙂 - Przeczytać 24 książki
Uwielbiam czytać, a ostatnio trochę zaniedbałam swoje hobby. W zeszłym roku obiecałam sobie, że przeczytam wszystkie lektury i ważne książki z każdej epoki. Czytanie całej Biblii zajęło mi prawie 3 miesiące i na tym zakończyłam swoje postanowienia – wróciłam do literatury współczesnej. W tym roku chcę przeczytać 24 książki, 2 na miesiąc – mam już przygotowaną kolekcję romantyczną, oczywiście. Szkoda, że nie wliczają się tutaj książki dla dzieci, bo miałabym wyrobioną normę na 3 lata do przodu.
- Spróbować zrozumieć WordPressa
Kasia, która jest dobrym aniołem mojego bloga, wyjeżdża do Australii za miesiąc – napiszę Wam o tym za jakiś czas, bo to dopiero historia! I czas zacząć ogarniać bloga od technicznej strony samemu, a przynajmniej spróbować. Póki co, to dla mnie największe wyzwanie.
- Zabawa bez komórki
I tu będę się pilnowała. Obiecałam sobie, że bawiąc się z dzieckiem nie będę zerkała na komórkę. Czas dla dziecka, to czas dla dziecka. I to nie podlega dyskusji.
- Jeden wieczór w tygodniu tylko dla męża
Tę zasadę praktykujemy z mężem od dłuższego czasu. Czasem wychodzi lepiej, czasem gorzej, ale staramy się. Raz w tygodniu kino, wypad do restauracji, film na laptopie, wspólna kolacja czy rozmowy przy lampce wina. Nie ważne gdzie i co, ważne że mamy kilka godzin tylko dla siebie. Z wyłączoną komórką i laptopem.
- Raz w miesiącu spotykam się z przyjaciółkami
Czas tak szybko leci, że mam problem spotkać się z przyjaciółkami, które mieszkają zaledwie kilka kilometrów ode mnie. Dobrze, że wyprawiamy urodziny swoje i mężów – przynajmniej mamy zagwarantowane 6 spotkań w roku! Mam nadzieję, że w tym roku znów uda nam się co miesiąc śmigać na kino kobiet, a jak nie to przynajmniej pogaduchy przy kawie czy kolacji. Mamy szczęście, że nasi mężowie bardzo dobrze się dogadują, więc nie trzeba ich namawiać na spotkania 🙂
- Zdrowy styl życia
Od roku stopniowo zmieniam nawyki żywieniowe. Wolno, ale do przodu. Z tego co udało mi się już osiągnąć, to – pijemy dużo wody, pijemy czystek i zieloną herbatę, słodzimy miodem zamiast cukrem, niemal codziennie robimy świeżo wyciskane soki, ograniczamy smażenie na głębokim tłuszczu, wprowadzamy zdrowe produkty np. olej kokosowy, nasiona chia, len itp. Od kiedy zachorowałam, mam jeszcze większą motywację, żeby dbać o to, co jem ja i moja rodzina. Tylko na tym skorzystamy!
- Aktywność fizyczna co dzień!
Przy chorej tarczycy aktywność fizyczna jest bardzo ważna. Cóż, ja tarczycy już nie mam, ale żeby nie zwalać na hormony, że tyję, wolę ćwiczyć. Poza tym podczas ćwiczeń pozbywamy się toksyn z organizmu i wyzwalają się hormony szczęścia! Będę ćwiczyła pod czujnym okiem męża, wychowanka wrocławskiej AWF i brata, który nie uznaje dnia bez ćwiczeń. Plan na styczeń – rozgrzewka + 15 minut na orbitreku codziennie. Jeśli to przetrzymam, w lutym wskakuję na wyższy level!
- Wydać książkę
Od zawsze kochałam pisanie. Do tej pory wszystkie szkice i opowiadania lądowały na dnie szuflady. Czekałam, aż jakaś magiczna siła je odkryje. W tym roku obiecałam sobie dopracować choć jeden z pomysłów i spróbować poszukać wydawcy. Czy się uda, nie wiem. Ale wiem, że spróbuję.
- Kupić działkę!
To nasze wielkie marzenie. Kupić działkę i zacząć budować dom. Mamy już wybrane miejsce, czekamy tylko, aż działki będą przygotowane do sprzedaży. Także trzymajcie kciuki!
To co, dołączacie do mojego wyzwania? Być może to będzie rok spełnionych marzeń. Piszecie się na to?