Za kilka dni skończy się stary rok. Rok, który był dla mnie bardzo ważny. Był pasmem wyjątkowych wydarzeń, wzruszeń, emocji i motywacji. To był dobry rok.
Ten rok jak żaden inny nie pokazał mi, jak ważną rolę odgrywają wokół nas ludzie. Jak wiele możemy dać innym, tak naprawdę nie dając im nic, oprócz dobrego słowa i wsparcia, podtrzymania na duchu, chwili rozmowy. Ten rok, jak żaden inny pokazał mi, że najważniejsze jest to, co mamy w środku. Że nic nie liczy się tak, jak miłość, przyjaźń, rodzina, zdrowie, bliskość drugiego człowieka. Ten rok pokazał mi, że życie biegnie swoimi torami i można się za to na nie obrażać, boczyć i gniewać. Ale to nic nie daje. Poza traceniem cennych minut, tygodni i miesięcy. Bo życie i tak pójdzie do przodu, to co ma się zdarzyć i tak się zdarzy, a czasu już nie wrócimy… Ten rok nauczył mnie szacunku do czasu i mądrego rozporządzania nim. Bo doba nigdy nie będzie dłuższa, a przerwane relacje nigdy nie będą bliższe…
Ten rok, jak żaden inny pokazał mi, jak wiele mam w sobie siły i chęci życia. W tym roku wygrałam walkę z rakiem tarczycy, co uważam za swój absolutnie największy sukces!
Gdybym miała podsumować mijający rok jednym słowem, pewnie byłaby to radość. Mimo tych wszystkich wydarzeń, strachu, walki, morza wylanych łez – była ogromna radość z tego,co mam. Bo tego nauczył mnie ten rok – radości z tego, co jest wokół. Radości z ludzi, którzy są wokół. Radości z tego, co większość uważa za nic takiego. Radości z rzeczy niematerialnych. Radości. Zwykłej, dziecięcej radości z życia.
Czy ten rok przyniósł jakieś porażki? Nie. Bo choć nie zrealizowałam wszystkich postanowień, jestem o krok bliżej, bo wykonałam jakąś pracę w tym kierunku. Podjęłam działanie. I z tego jestem dumna! Wiecie z czego jeszcze?
- nauczyłam się wyłączać komórkę i spędzać czas totalnie offline,
- znajdujemy z mężem więcej czasu na randki i czas we dwoje, choć paradoksalnie mamy dużo więcej pracy,
- nie przeliczamy wszystkiego na pieniądze,
- doceniamy siebie i czas spędzony wspólnie,
- kiedy bawimy się z dzieckiem – nie ma komórek, laptopów i innych przeszkadzajek,
- możemy na siebie liczyć,
- mój mąż jest dla mnie niesamowitym wsparciem,
- moi rodzice wierzą w powodzenie moich szalonych pomysłów i nigdy nie muszę im udowadniać, że warto,
- mam przyjaciół, którzy zawsze mają czas na szybką kawę, telefon i spotkanie,
- nie żal mi już osób, z którymi mam coraz gorszy kontakt – czasem tak jest, czasem samemu trzeba się od kogoś odsunąć i zerwać toksyczną relację,
- wiem, że nie muszę być dla wszystkich miła i zabiegać o to, żeby mnie lubili,
- wiem, co jest dla mnie ważne i tego się trzymam,
- potrafię stawiać granice,
- jestem lepszą mamą, lepszą żoną, szczęśliwszą kobietą,
- realizuje swoje pasje, które mam nadzieję za niedługo staną się moją pracą,
- grono naszej blogowej rodziny bardzo się powiększyło,
- w ciągu roku zebrałam wokół siebie cudownych ludzi, mądrych, ciepłych, empatycznych, z fajnym poczuciem humoru – moi Czytelnicy to moja duma! Dzięki Wam, to miejsce jest takie, o jakim zawsze marzyłam!
- przeczytałam tysiące wiadomości od osób, które są na początku drogi z rakiem tarczycy, poznałam Wasze historie, razem z Wami płakałam i cieszyłam się z wszystkich wyników i wiadomości o wygranej!
- zawsze marzyłam, żeby robić w życiu coś dobrego – teraz kiedy mam taką możliwość i to się udaje, dosłownie pękam z dumy! Nawet nie wiecie jaka to radość, kiedy ktoś pisze: Poszłam się przebadać.
- uczę się brać z życia jak najwięcej i do tego Was też motywuję – i idzie nam to coraz lepiej! Bo każda z nas ma ogromny potencjał, tylko niektóre są jeszcze nieodkryte!
- po raz kolejny przekonałam się, że w życiu liczy się zdrowie i relacje międzyludzkie. Reszta przyjdzie sama,
- pokonałam swój strach i podjęłam walkę,
- wystąpiłam przed kamerą, opowiedziałam o swojej walce i wiem, że dałam innym nadzieję, na nowe życie,
- zaczynam próbować – zmieniam myślenie z “nie mam szans” na “nic nie tracę” i próbuję, najwyżej się nie uda
- nauczyłam się lepiej żyć.
I to jest mój ogromny sukces!
Bo tak sobie myślę, że każdy ma inne cele w życiu i priorytety. Każdy ma inne granice, które ciężko mu przekroczyć… i kiedy ktoś Ci mówi, że jego sukcesem ostatnich miesięcy jest coś, co dla Ciebie jest błahe, nie mów mu, że to nic takiego. Pogratuluj. Bo dla niego to może być ogromny przeskok, wyjście ze strefy komfortu i początek czegoś niezwykłego. Bo nie wszystko w życiu można przeliczyć na pieniądze. I tego Wam życzę w nowym roku! Zdrowego, pięknego i dobrego podejścia do życia!