Zdarzają się w życiu momenty, kiedy nie masz na nic siły. Robisz tylko to, co musisz. Na nic innego nie wystarcza Ci mocy. Przychodzisz z pracy, zamiast gotować obiad zamawiasz pizze albo kubełek od Chińczyka, nie robisz prania, nie prasujesz. Kładziesz się do łóżka z książką, wypijasz ulubioną kawę albo siadasz przed konsolą i grasz zamiast koscić trawnik.
A potem masz wyrzuty sumienia. Że leń jesteś, że miałeś zrobić to i tamto, że zaległości i co powiedzą inni, jak się przyznasz, że w ostatnich dniach brakuje Ci motywacji do działania. Zestresowany siadasz więc przed komputerem i wpisujesz w google “jak sie zmotywować”. Wyskakuje Ci sto pięćdziesiąt wyników i czytasz do nocy mądre rady, spisujesz je na kartce i wieszasz nad łóżkiem. Wysypiasz się, wypijasz rano energetyczny koktajl, chrupiesz chipsy z jarmużu, myślisz pozytywnie, nawet kawe pijesz w fotelu odwróconym przodem do słońca. Wszystko jak w poradniku… a motywacji dalej brak. Po prostu. Wkurzasz się, że jesteś beznadziejny, psioczysz pod nosem wyciągając resztki jarmużu z zębów, zamykasz teatrzyk i jedziesz na 3 dni w Bieszczady. Po trzech dniach nicbierobienia energia wraca, pomysły kotłują się w głowie, a Ty masz mnóstwo siły. I czy nie lepiej zamiast od razu odpuścić i przeczekać spadek formy, na siłę szukałeś mobilizacji??
Ja odpuszczam. Tyle razy na siłę zmuszałam się do kreatywności, że teraz już wiem, że tak się nie da. Dobre pomysły i rozwiązania nie przychodzą na zawołanie – dlatego też tak wiele zawodów wymagających kreatywności ma nienormowane godziny pracy.
Wiesz, czemu nie mogłeś odpuścić tylko na siłę próbowałeś się zmobilizować? Powiem Ci, bo sama mam nieraz ten sam problem. Nicniechcenie się traktujesz jako porażkę, jako coś strasznego. Ludzie wokoł tryskają energią, pracują za trzech, po pracy robią tysiąc dodatkowych rzeczy, kursy, fitness i biegi w maratonach. Staram się swoim blogiem motywować Was do pięknego życia, do próbowania nowych rzeczy, zachęcam do działania. Ale ja też mam spadki formy, też mam dni, kiedy nic mi sie nie chce. Kiedy przez 3 godziny nie potrafie napisac tekstu. I ja go wtedy nie piszę. Nie chce publikować byle czego, tylko po to, żeby było. W takie dni robie tylko to, co musze. Nic poza tym. Zamiast na siłę szukać motywacji, staram się przeczekać jej brak. Kilka dni takiego resetu potrafi zdziałać cuda!
Najważniejsze w tym wszystkim jest znalezienie powodu spadku formy, po nitce do kłębka. Nic mi się nie chce, bo:
*To co robie nie daje mi satysfakcji i męczy mnie – można przeczekać, próbować coś zmienić lub zacząć szukać innego zajęcia,
*Mam problemy ze zdrowiem – to ciężki temat i faktycznie, kiedy Twoje myśli skierowane są w stronę choroby Twojej lub kogoś bliskiego, wtedy lepiej wyjść z domu, pójść do kina, wyjechać na kilka dni lub otworzyć chipsy i grać w gry na komputerze,
*Mam problemy rodzinne – odetchnij, sprobuj je rozwiązać, spotkaj się z bliskimi. Rób tyle, ile musisz – ciężko robić coś nowego, kreatywnego, kiedy myśli uciekają do problemów,
*Nie radzę sobie ze stresem – każde kolejne działanie kosztuje Cie mnóstwo stresu i nerwów. Ciężko w takiej sytuacji wydobyć kreatywność i zmobilizować się. Lekarstwem jest albo zmiana stanowiska, albo wizyta u psychologa, albo polubienie tego, co się robi. Tak, żeby stres był mobilizujący, a nie paraliżujący.
Daj sobie czas. Na dotarcie do źródła problemu, na odetchnięcie, na rozwiązanie go. Czasem jedynym sposobem na brak motywacji jest chwilowe odpuszczenie. Nabranie sił. Nie zmuszaj się – kreatywność nie przychodzi na zawołanie. Ja miałam ambitny plan na przygotowanie wpisów na bloga na zapas, na czas, kiedy będę w szpitalu. Nie dałam rady, myśli uciekały, siedziałam przed komputerem i nie potrafiłam napisać niczego, co by mnie zadowoliło choć w minimanym stopniu. I odpuściłam na kilka dni. I tego potrzebowałam, bo dzisiaj motywacja i kreatywność wróciły.
Czasem odpuścić i przeczekać to najlepsze co możesz zrobić dla siebie oraz braku motywacji i kreatywności. Taki oddech potrafi zdziałać cuda!