Też żyłam w biegu.
W takim biegu, gdzie na nic nie starczało mi czasu. Szybko wstawałam, późno wracałam z pracy, jeszcze później chodziłam spać, jadłam w biegu i żyłam od weekendu do weekendu. Bo wtedy próbowałam zrobić “STOP” i nadrobić wszystko, co uciekało mi w czasie zabieganego tygodnia. Może spotkać się z przyjaciółmi, a może wybrać się z mężem do kina. Poczytać pismo branżowe, a może zaszyć się pod kocem i poczytać lekką książkę? Posprzątać w wolnym czasie mieszkanie, a może zrobić mrożonki zupy na cały kolejny tydzień?
I myślałam, że fajne życie jest “tam”, zarezerwowane na potem, że nie jest codziennie (codziennie to trzeba się przemęczyć) a po prostu się zdarza i w ciągu tygodnia robimy wszystko, żeby mieć fajny weekend. Fajny urlop, fajne wakacje.
A później przychodziły te “fajne” wakacje i wcale nie były tak fajne, bo zaległości nie dawały odpocząć, terminów jednak zgrać się nie dało. Czasu było jak na lekarstwo, za mało dla swoich pasji i czasu z ludźmi, których się kocha, na których nam zależy. Bieganina w ciągu tygodnia i uważność w wolne dni. Bo przecież kiedyś przyjdzie więcej czasu, przyjdzie więcej wolnego, przyjdzie w końcu to “fajne” życie, na które tak czekamy.
Problem jest jednak w tym, że to “fajne” życie… nie przyjdzie.
“Fajne” życie musisz sobie stworzyć sama.
Brzmi trudno? Może i tak, ale prawda jest taka, że połowę pracy masz już wykonaną, bo na fajne życie w dużej mierze składa się to, co masz każdego dnia, ale zupełnie tego nie zauważasz. I nie dbasz. Bo jednak ciężko dbać o coś, czego się nie widzi, nie docenia, traktuje jak nic nieznaczące. Ciężko dbać o coś, co uważasz jako zwykłe, normalne, powtarzalne. Zamiast czekać na luksusowe wakacje, stwórz sobie luksusową codzienność na miarę swoich oczekiwań i możliwości.
Czas to zmienić. Jak?
Zacząć zauważać i dbać o to, co dzieje się w ciągu dnia. Czy to w domu, czy w pracy lub po pracy. I pewnie teraz myślisz: “Co ona gada, nie zna mojej rzeczywistości, nie widzi, ze ja serio nie mam czasu”. Widzę, wiem. Bo uwierz, mam to samo. Też bardzo dużo pracuje, też mam wypełniony kalendarz po brzegi, też zachłannie wykorzystuje każda wolną chwilę w ciągu dnia. Ale czy to oznacza, że mam być ciągle sfrustrowana i zła na cały świat? Nie, bo wybrałam inaczej. Choć kiedyś być może tak, jak Ty teraz, też wielu rzeczy nie widziałam i widzieć nie chciałam. Wystarczyło jednak proste ćwiczenie żeby przekonać się, że mimo chaosu i pędu życia, w ciągu dnia zdarza się wiele radosnych i pozytywnych sytuacji i warto o nie dbać, w małym stopniu je celebrować.
Bo pamiętaj, że fajne życie to nie jest CEL, to jest sposób, w jaki codziennie patrzysz na życie.
Jakie to ćwiczenie?
Codziennie, przed pójściem spać, poświęć 5 minut na analizę minionego dnia. Godzina po godzinie zastanów się, co przyjemnego się wydarzyło.
Może kierowca w autobusie na Ciebie poczekał, bo widział w lusterku, że biegniesz.
Może kawa tego dnia smakowała wybitnie.
Może koleżanka opowiedziała Ci zabawną historię, na myśl o której teraz się uśmiechasz.
Może udało Ci się kupić na wyprzedaży buty, o których marzyłaś, ale były za drogie.
Może zadzwonił ktoś, kogo bardzo lubisz, a z kim dawno nie rozmawiałaś.
Może ktoś ugotował Ci obiad, a może Ty przygotowałaś świetny posiłek.
Może udało Ci się wejść pod koc i z herbatą w ręku poczytać książkę.
Może wracając z pracy trafiłaś na piękny zachód słońca.
Może miałaś do kogo się przytulić tego dnia, kiedy było Ci trudno.
Może widziałaś przez okno wzruszający obraz.
Może udało Ci się komuś sprawić radość tego dnia.
Tych “może” jest ogrom. One się dzieją. Wiesz, to że jesteś zabiegana nie znaczy, że te dobre rzeczy się nie zdarzają. Ty po prostu nie masz czasu ich zauważać. Co więcej, zacznij umilać sobie dzień tak bardzo, jak się da! Kup ulubioną kawę i zaparzając ją pomyśl, że właśnie taką lubisz! Spotykaj się z osobami, które mają dobrą energię, które dodają skrzydeł, które sprawiają, że się uśmiechasz. Rozśmieszaj innych i sprawiaj, żeby się uśmiechali – zobaczysz, jak to umili dzień Tobie.
Pamiętasz taką reklamę? Kiedy mama miała ciężki dzień, stresowała się, a otwierając torbę w pracy zauważyła słodkości i liścik od córki? Tyle wystarczyło, żeby dodać jej energii, siły i uśmiechu. Załóż kolorowe skarpetki! O mamo, jak to działa! Nie tylko na Ciebie, ale wszystkich wokół – potwierdzone! Mój mąż w swoje urodziny założył bawełniane skarpetki w małe żółte, kaczuszki od niezawodnych nanushki.pl – nie zliczę, ile razy podczas kilku godzin przyjęcia ktoś zwracał na nie uwagę i zabawnie komentował. Takie skarpetki to mały wydatek, zupełnie nieproporcjonalny do ilości radości, jaką wyzwala w ludziach wokół. Ja właśnie mam założone takie z leniwcami, mobilizują mnie do pracy. Choć ktokolwiek odwiedzi mnie w biurze, od razu pyta, czy mam dziś leniwy poranek i czekam do obiadu 🙂 Te moje skarpetki znajdziesz tutaj. Co jeszcze? Włóż do torebki ulubione czekoladki, kup długopis w ulubionym wzorze i kolorze, ustaw na laptopie tapetę, która sprawi, że się uśmiechniesz.
To są naprawdę drobne rzeczy, które możesz wprowadzać każdego dnia. Czy warto? Warto, bo każdy ma ciężkie i trudne dni, każdy chodzi do pracy i ma ogrom zajęć po pracy. Ale nie oznacza to, że w tym czasie nie można po prostu fajnie żyć i fajnie spędzać czasu. Bo fajne życie nigdy nie przyjdzie, jeśli go sobie zwyczajnie nie stworzysz.
Wiesz, to że ja widzę w swoim życiu więcej pozytywów i radosnych zdarzeń, sytuacji do uśmiechu i szczęśliwych momentów nie oznacza, że mam ich w życiu więcej, niż Ty. Ja po prostu dłużej ćwiczę ich dostrzeganie.
Ty też tak możesz.
Pytanie, czy chcesz.
*Tekst powstał we współpracy z marką nanushki, codziennie dbającą o umilanie naszej codzienności 🙂