Trafiony prezent do domu? Parownica do ubrań marki Braun!

Gdybym miała podać jedną rzecz, której zakup długo odkładałam, a kiedy kupiłam, okazało się, że „Jak ja mogłam bez niego żyć”, byłaby to… parownica do ubrań. Mała, poręczna, mieszcząca się bez problemu w walizce i prosta w obsłudze. Dlaczego nie kupiłam jej wcześniej? Bo pewnie, jak większość ludzi, uważałam ją za zbędny wydatek, skoro mam porządne żelazko stacjonarne. Co się zmieniło, kiedy ją kupiłam? Chodź, opowiem Ci!

Po co mi parownica?

Parownicę kupić chciałam zawsze. Szczególnie, kiedy wracałam z nagrań, na których stylistki w mig prasowały nasze ubrania parownicą. Co mnie powstrzymywało? To, że nie do końca wierzyłam, że parownica domowa może dorównać działaniem sprzętowi profesjonalnemu. A koszt takiego przekraczał mój budżet. Dlatego kiedy odezwała się marka Braun z propozycją przetestowania najnowszej, ręcznej parownicy QuickStyle7 GS 7077 zgodziłam się od razu – byłam jej bardzo ciekawa. Zwłaszcza, że mam w domu żelazko stacjonarne Braun ze stacją parową, z którego jestem szalenie zadowolona i przeczuwałam, że i ta parownica może się sprawdzić. Nie myliłam się. Co więcej – okazała się dużo lepsza, niż przypuszczałam.

Co zawiera zestaw?

Zestaw zawiera:

  • Parownicę do ubrań,
  • Wieszak wielofunkcyjny,
  • Nasadkę ze szczotką tekstylną,
  • Instrukcję oraz gwarancję.

Jak to działa i czy parownica ma zastąpić tradycyjne żelazko?

Nie. Choć bez problemu by sobie poradziła z codziennym prasowaniem. Model Braun, którego używam na co dzień, nagrzewa się w około pół minuty, dokładnie 35 sekund. Czyli jest praktycznie gotowy do użycia „na już”. To idealne rozwiązanie na awaryjne sytuacje, wtedy kiedy musimy już wychodzić, a ubranie nie wygląda tak, jak byśmy chcieli. Nie ma tu też konieczności rozkładania deski do prasowania, bierzemy żelazko do ręki i można działać. W każdych warunkach, w każdym pomieszczeniu – kabel ma aż 3 metry długości, co także ułatwia pracę.

Co ciekawe, parownica ma funkcję nie tylko prasowania pionowego, ale i… poziomego. Czyli jeśli chcesz skorzystać z niej na desce do prasowania – proszę bardzo. Szybkość i skuteczność prasowania zapewnia po pierwsze stopa grzejna, czyli powierzchnia prasująca. Stopa Dual FreeGlide 3D, bo tak fachowo się to nazywa, gładko przemieszcza się po tkaninach – nie zaczepia się, nic jej nie stopuje. Jak to się dzieje? Krawędzie są lekko uniesione, dzięki czemu parownica nie zahacza o guziki i wypukłe miejsca ubrania. To rozwiązanie dodatkowo wyklucza marszczenie się, a tym samym gniecenie prasowanego materiału.  I po drugie – równomiernie rozchodzące się ciepło. Znacznie przyspiesza prasowanie.


Obejrzyj, jak szybko działa parownica


Prasowanie w pionie nie jest przereklamowane?

Absolutnie! Pierwszą rzeczą, jaką wyprasowałam parownicą Braun, były zasłony w salonie. Pamiętam, ile się namęczyłam prasując je na desce tradycyjnym żelazkiem – mając ponad 3 metry długości, więc było, co robić. Tym razem wyprałam je, lekko wysuszyłam i powiesiłam na karniszach. A później parownica w dłoń i wielki test – da rade, czy nie. Nie dość, że poradziła sobie bardzo dobrze, to pewnie w o połowę krótszym czasie, niż zajmowało mi to wcześniej.

W pionie prasuję koszule, odświeżam garnitury oraz sukienki, zwłaszcza te eleganckie, uszyte z często problematycznych tkanin. W tym naturalnych, które nie należą do łatwych w czasie prasowania. 

Pisząc o naturalnych tkaninach, muszę dodać o jednej rzeczy, bardzo istotnej. Parownica posiada wbudowaną ochronę tkanin, które prasuje. Wyrzuty pary są naprawdę mocne, ale dzięki Technologi iCare, są chronione przed zniszczeniem oraz przypadkowym przypaleniem. 

 

Czy prasowanie parownicą nie jest męczące?

Nie. Moja parownica jest bardzo lekka. Kiedy widzę, że będę prasowała wymagającą, mocno pogniecioną rzecz, wówczas korzystam z przycisku ciągłej pary. Klikam wtedy raz i para cały czas się uwalnia – nie ma konieczności ciągłego przyciskania guzika. Technologia FastSteam umożliwia szybkie pozbycie się bardzo wygniecionych powierzchni materiału – polecam wypróbować na bawełnianej, męskiej koszuli. 

Niezastąpiona na wyjazdach

Kiedy rezerwuje hotel na wyjazd służbowy, zawsze sprawdzam, czy w pokoju jest żelazko lub czy w hotelu jest pokój do prasowania. Ubrania wyjęte z walizki nie wyglądają zbyt dobrze, a nie zawsze mam możliwość zapakowania ich w pokrowce. Prasowanie w hotelu jest obowiązkowe, ale nie zaskoczę Was tym, że hotelowe żelazka są kiepskiej jakości. I tu mała dygresja – wiecie, dlaczego nawet w wysokiej klasy hotelach żelazka pozostawiają wiele do życzenia? Mnie to zawsze zastanawiało, a odpowiedzi udzieliła mi koleżanka, która prowadzi rodzinny hotel – żelazka, tak jak i ręczniki, często dziwnym trafem lądują w walizkach gości. Też byłam zaskoczona, ale po tych słowach przestałam mieć nadzieję, że trafię w hotelu na dobre żelazko. I zawsze zabieram ze sobą moją małą, kompaktową parownicę.

A kamień? W żelazku zawsze jest kamień

Producent przewidział i to. Fachowo brzmi to System ActiveClean Easy. A dla mnie – szybkie czyszczenie i ochrona przed kamieniem. Koniec z płynami do odkamieniania i używania destylowanej wody. Co jakiś czas wystarczy usunąć kamień za pomocą specjalnego guzika, to wszystko. A jakiej wody używam do parowania? Zwykłej, z kranu.

Czy polecam?

Bardzo. Nawet jeśli macie świetne żelazka stacjonarne, parownica to zupełnie inna bajka. W mig prasuje nawet wymagające koszule i bawełniane sukienki – a mam wrażenie, że prasowanie ich to niekończąca się historia. Używam jej bardzo często tuż przed wyjściem, kiedy muszę szybko poprawić wygnieciony bok sweterka czy problematyczne spodnie „na kant”. I jak wspomniałam wyżej – zabieram na wyjazdy, co oszczędza wielu stresów. Cena, czyli ok 400 zł, jest naprawdę rozsądna, jak za tak dobry sprzęt. Pamiętajcie też, że parownica nie ma zastępować tradycyjnego żelazka – ona świetnie je uzupełnia i ułatwia nam jeszcze bardziej codzienność.


Wpis powstał przy współpracy z marką Braun – autorem poradnika o tym jak prać i prasować firany i zasłony