Sezon na dynie trwa w najlepsze. Wiesz, jeszcze kilka dobrych lat temu dynia była u nas jedynie jesienną dekoracją. Moja mama miała bardzo złe wspomnienia z dzieciństwa związane z tym warzywem – zupa dyniowa na mleku, na słodko. Nie jadłam, ale kiedy sobie to wyobrażam, w moich myślach smakuje to okropnie. Brrrr. Jakiś czas temu, kiedy urodził się Kacper i wyczytałam, że dynia to takie zdrowe warzywo dla maluchów, zaczęłam się jej uczyć. Początki były trudne. Zaczynałam od zupy. O matko, ile ja ich zepsułam, zanim nauczyłam się robić dobrą. Przeczytałam mnóstwo przepisów ale… najlepszy znalazłam w Biedronce. Kupiłam kiedyś całkiem przypadkiem zupę dyniową w formie mrożonki. Miałam wziąć coś innego, przypadkiem wzięłam tę. I Alleluja!
Jako że miałam kiepskie doświadczenia z zupą dyniową, zrobiłam wszystko zgodnie z przepisem na opakowaniu. Wyszła tak genialna, że od tej pory nie chcę jeść innej. I choć robię ze swojej dyni, ogrodowej, przepis jest na podstawie tamtego, biedronkowego. I teraz uwaga – jest z pomarańczą i imbirem! Połączenie idealne, choć w pierwszej chwili może wydawać się nieco dziwne. Nie oceniajcie, wypróbujcie. Kiedyś Wam go tutaj dam. A w sumie, zanim przejdę do przepisu na pasztet, napiszę Wam też ten na zupę. W planach mam jeszcze placki z dyni, ciasto z dyni, pierogi z dynią. Resztę zamrożę. A mam ich sporo, chyba 7 dużych i każda waży pewnie tyle, co mój syn 🙂
ZUPA DYNIOWA, NAJLEPSZA!
- ok 500 g dyni pokrojonej w kostkę, bez skórki i gniazda nasiennego,
- pół pomarańczy, albo cała mała, bez skórki,
- mały plaster imbiru starty na tarce o małych oczkach lub szczypta suszonego (imbir nie jest konieczny),
- dwie garście włoszczyzny albo pokrojona w paski marchewka, 1/3 selera, pietruszka mała, kawałek pora,
- mała cebula pokrojona w kostkę, 2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę,
- sól, pieprz,
- masło lub oliwa.
W garnku rozgrzewamy masło, podsmażamy na nim cebulę i czosnek. Następnie dodajemy włoszczyznę i chwilę razem smażymy często mieszając. Dosypujemy dynię, pomarańczę i imbir. Smażymy kilka minut. Na końcu dolewamy tyle wody lub bulionu, żeby zakryć całkiem warzywa i gotujemy ok. 30 minut. Blendujemy, podajemy z pestkami dyni, słonecznika, można też dodać kleks ze śmietany. Pyszne!
Zupa jest pyszna. Idąc więc za ciosem, przygotowałam pasztet. Kombinowałam z nim długo, bo cały czas czegoś mi w nim brakowało. Dynia sama w sobie jest dość mdła. Pomogła oliwa truflowa, mój numer jeden od dwóch tygodni, zdecydowanie jej nadużywam, a także wędzona papryka. Kupuję ją dopiero od kilku miesięcy, wcześniej jej nie znałam. I wiesz, smakuje jak boczek z wędzarni 🙂 Dlatego idealnie sprawdza się w wegańskich daniach 🙂
PASZTET Z DYNI
- woreczek ugotowanej kaszy jaglanej,
- 500 g surowej dyni, bez skórki, pokrojonej w kostkę,
- 8 pomidorów suszonych w zalewie,
- cebula,
- 2 ząbki czosnku,
- oliwa truflowa,
- wędzona papryka – płaska łyżeczka,
- curry – pół łyżeczki,
- sól i pieprz, u mnie sól ziołowa.
- Dynię ułożyłam w naczyniu żaroodpornym, polałam oliwą truflową i wstawiłam do nagrzanego do 180 stopni z termoobiegiem piekarnika,
- Cebulę i czosnek podsmażyłam na oliwie truflowej, pomidory pokroiłam w drobną kostkę,
- W misce wymieszałam wszystkie składniki,
- Pasztet przełożyłam do naczynia żaroodpornego i piekłam 30 minut w 180 stopniach, opcja góra-dół.
Pieczona dynia jest tak pyszna, że miałam ochotę zjeść całą zaraz po wyjęciu z piekarnika. Nie wiem tylko, jak smakowałby pasztet na bazie samej kaszy jaglanej 🙂
Jakie są Wasze ulubione dania z dyni? Lubicie w ogóle dynię?