Bardzo nie lubię powiedzenia: “Wszystko w życiu jest kwestią organizacji”. Czy to w kontekście życia zawodowego, prywatnego lub macierzyństwa – gdzie najbardziej się to nie sprawdza i jest wyjątkowo niesprawiedliwe. Jestem zdecydowanym zwolennikiem odpuszczania pewnych kwestii, niż biczowania się, że nie potrafię się zorganizować. Bo doskonale wiem, jak człowiek może idealnie zaplanować dosłownie wszystko. Wiem też, że najczęściej bierzemy na siebie dużo więcej, niż jesteśmy w stanie realnie wykonać. A kiedy wydarzy się coś nieprzewidzianego, biczujemy się, że nasza lista “do to” ledwo drgnęła. Jest też druga strona – czyli są dni, kiedy robota pali się w rękach i dosłownie nie ma kiedy usiąść. Jestem mamą dwójki dzieci i wiem, że odpoczynek to czynność, którą powinnam wpisać do kalendarza, bo niestety jest ostatnią rzeczą, na którą w ciągu dnia miałam i mam nadal czas. Nocne pobudki, wieczny niedobór snu, praca i bieganie za maluchami aż do wieczora. Ale odpocząć trzeba, bo nie da się całymi dniami być na najwyższych obrotach. Jak więc odpoczywać, kiedy nie ma kiedy odpoczywać? O tym dzisiejszy tekst.
Czy na odpoczynek trzeba sobie zasłużyć?
Wiem, brzmi to bynajmniej śmiesznie. Ale poczekaj chwilę. Przypomnij sobie dzieciństwo, przypomnij sobie rodziców, dziadków i innych dorosłych, których obserwowałaś, jako dziecko. Czy pamiętasz moment, kiedy ktoś z nich odpoczywał ot tak? A może pamiętasz raczej sytuacje typu: “Najpierw praca, potem odpoczynek”, “Nie masz nic do roboty, że siedzisz i kawę pijesz?”, “Znajdź sobie coś do roboty, odpoczniesz wieczorem, jak pójdziesz spać”. To chyba najtrudniejsza rzecz, z jaką musiałam się zmierzyć w dorosłym życiu. Na odpoczynek nie trzeba sobie zasłużyć w żaden sposób – odpocząć po prostu trzeba. Każdy z nas ma inne zasoby, inne przejścia, inną sytuację w ciągu dnia, inne samopoczucie. Pamiętaj, że nie musisz się urobić po łokcie, żeby usiąść i przez 15 minut nic nie robić, tylko pić kawę i oddychać. Każdemu z nas baterie “siadają” w innym momencie, a na wyczerpanym akumulatorze daleko nie ujedziesz. Zastanów się, czy czasem nie tkwią w Tobie krzywdzące przekonania z dzieciństwa, że na odpoczynek trzeba sobie zasłużyć – inaczej nie wolno Ci się relaksować. Odpoczynek jest tak samo ważny, jak praca. A czasem wystarczy 15 minut spokoju, żeby nabrać sił na kolejne godziny.
Małe przyjemności, które dają Ci wytchnienie
Kiedyś przeczytałam, że czas wolny mamy w pracy to czas, kiedy przeznacza go na wykonanie obowiązków domowych. Pół żartem, pół serio, ale sporo w tym prawdy. Kiedy ja miałam naprawdę trudny i wyczerpujący czas – zaczęłam rozwijać firmę mając malutkie dziecko, wtedy nauczyłam się odpoczywać w 10 minutowych przerwach. I to było najlepsze, co mogłam dla siebie zrobić. Kiedy dziecko miało drzemkę, oglądało bajkę, babcia wzięła je na spacer wtedy dawałam sobie 10 – 15 minut czasu na odsapnięcie. A potem nadrabiałam zaległości. Nawet teraz, kiedy dzieci są większe, a mam takie dni, że siadam, a właściwie to kładę się, gdy na dworze jest już dawno ciemno, szukam sobie w ciągu dnia krótkich okienek, w których odpoczywam.
Zastanów się, co w ciągu dnia może sprawić, że Twoja głowa odpocznie, plecy się rozprostują, a Ty nabierzesz siły. To mają być bardzo małe przyjemności, które dają bardzo duże korzyści. Przyjemności, które możesz wykonać w ciągu 10 minut. Jak dla mnie, są to: ciepła kawa, kilka stron książki, ulubiona herbata z plastrami cytrusów i miodem, “nic nie wnoszące filmiki w necie, przy których po prostu się śmieję”, położenie się na kanapie i zamknięcie oczu, telefon do przyjaciółki, upieczenie ciasteczek czy kilka ćwiczeń przy otwartym oknie.
Spróbuj spisać kilka rzeczy, które Tobie potrafią szybko poprawić nastrój i sprawić, że naładujesz baterie.
Zadbaj o zapach w domu
A co, jak nie masz nawet tych 15 minut? Zadbaj o zapach w ciągu dnia. Tak, o zapach. Bo niesamowicie dobrze wpływają na nasze samopoczucie, ale i zdrowie. I nie chodzi mi bynajmniej o zapachy kuchenne, choć te także nie są bez znaczenia. Wiedziałaś, że agenci nieruchomości zanim przyprowadzą do mieszkania klienta, wcześniej przynoszą świeżo wypieczony chleb lub domowe ciasto prosto z piekarnika? Bo te zapachy przywołują dzieciństwo, wnoszą ciepłą i przytulną atmosferę i kojąco działają na człowieka. Tak samo jest w domu. Świeże powietrze z okna, pachnące kwiaty – to wszystko ma sens i pomaga się odprężyć. Ale pójdźmy krok dalej – są zapachy, które pozwalają się odprężyć, zrelaksować, zminimalizować stres, a także wspomóc w chorowaniu np. kiedy jesteś przeziębiona, masz migrenę czy zatkany noc. To bardzo pomocne i wspierające w ciągu dnia.
Jak osiągnąć taki efekt? Ja korzystam z aromaterapii. Aromaterapii domowej. To całkiem proste. Mam malutki dyfuzor, bardzo prosty w użyciu, zasilany kablem USB, który pomaga mi rozpylić w pokoju, biurze czy aucie ulubione zapachy. To naprawdę bardzo kojące rozwiązanie – wystarczy odkręcić dyfuzor, dodać wody, wybrać odpowiedni olejek, podłączyć kabelek i gotowe. Jak dla mnie to świetne rozwiązanie, bo pomaga mi się zrelaksować wtedy, kiedy naprawdę nie mam kiedy usiąść lub mam w ciągu dnia dosłownie 15 minut wolnego na kawę. Wtedy rozpylam np. olejek pomarańczowy, który uspokaja albo tymiankowy, który wspomaga w walce ze stresującymi sytuacjami. Co do stresujących sytuacji – wiem jak to jest, gdy w głowie milion myśli i człowiek ma problemy ze snem, wtedy warto rozpylić zapach lawendowy, który pomaga walczyć z bezsennością i poprawia jakość snu. A kiedy czuję, że łapie mnie jakieś przeziębienie, wtedy sięgam na eukaliptusowy, który poprawia oddychanie i działa bakteriobójczo.
Jeśli chcesz zacząć przygodę z aromaterapią i tym samym ułatwić sobie codzienność, spróbuj od małego dyfuzora MINI od Aromatly. Jest niewielki, prosty w użyciu, kształtem przypomina elegancką ozdobę w domu. Dostępny jest w 4 kolorach, zasilany na USB, dlatego możesz z niego korzystać nawet w podróży. Z kodem MINI15 kupisz go teraz 15 procent taniej na stronie Aromatly.
Czy naprawdę musisz to wszystko robić?
Na koniec zadaj sobie jedno z najważniejszych pytań, czyli: “Czy ja naprawdę muszę to wszystko robić sama?”. Zarówno w pracy, w rodzicielstwie, czy w pracach domowych. Podpowiem Ci: NIE MUSISZ. Nie ma niczego złego w tym, że czasem nie dajesz rady, że potrzebujesz pomocy, że są obszary, na których się nie znasz. Nie ma niczego złego w tym, że w pewnych kwestiach odpuścisz. Nie ma niczego złego w tym, że dziś zamówisz obiad, a zamiast gotowania poczytasz książkę, pobawisz się z dziećmi, wyjdziesz na spacer. Nie ma nic złego w tym, że poprosisz o pomoc mamę, babcię czy koleżankę. Nie ma nic złego w tym, że kiedy jesteś przeziębiona i mam zaproponuje Ci, że przywiezie kolacje dla całej rodziny, powiedzieć: “Tak mamo, przyda mi się pomoc”. Nie ma nic złego, żeby powiedzieć: Nie dam rady, potrzebuje pomocy.
Bo to nie słabość prosić o pomoc. To OGROMNA odwaga. Nie musisz sobie, ani nikomu innemu niczego udowadniać. Nie musisz urobić się po łokcie, żeby zyskać czyjeś uznanie i przed samym sobą zasłużyć sobie na wolny wieczór. Ja wiem, że wciąż wiele osób wstydzi się na pytanie: “Co robisz?” odpowiedzieć: “Odpoczywam”, bo boi się oceny i krytyki. Bo często, gdy powiesz: “Odpoczywam”, usłyszysz: “Aha, czyli nic nie robisz”. Nieprawda. Odpoczywasz, ładujesz baterie, regenerujesz się. To jest ważne.
Bo tak naprawdę tylko Ty wiesz, ile robisz w ciągu dnia, ile śpisz, ile pracujesz, ile masz obowiązków, jak się czujesz i ile masz przestrzeni na chwilę odpoczynku, na ciepłą kawę.
To jest trudne. Ale kiedy sama sobie dasz przyzwolenie, na odpuszczenie, będzie Ci o wiele łatwiej.
Artykuł powstał we współpracy z polską marką Aromatly, tworzoną przez młodych, niezwykle zdolnych ludzi, dla których aromaterapia jest pracą, ale i ogromną pasją. Tworzą naturalne produkty, wolne od substancji chemicznych, dzięki czemu są maksymalnie bezpieczne.
Pamiętaj o kodzie MINI15, który obniży Twoje zakupy na stronie Aromatly aż o 15 proc. Co więcej, przesyłka jest darmowa i przychodzi w eleganckim, personalizowanym pudełku.