Siedziałam przed komputerem, kończyłam pisać jakiś tekst. Chyba chciałam się podrapać, nie pamiętam dokładnie. Wtedy poczułam zgrubienie. W prawej piersi. Na tyle grube, owalne i duże, że wiedziałam, że jest to coś, czego tam być nie powinno. Oblały mnie zimne poty. Sprawdziłam raz jeszcze. To coś ewidentnie tam było. Postanowiłam zrobić coś, czego robić absolutnie nie powinnam.
Przeczekać kilka dni.
Dlaczego? Zgrubienie wyczułam kilka dni przed miesiączką. Wiedziałam, że wtedy piersi są zmienione i postanowiłam poczekać kilka dni i sprawdzić, czy po miesiączce zgrubienie minie. Tak, sprawdzałam je codziennie po kilka razy – czy nadal tam jest, czy się przemieszcza, czy się powiększa. Dzień w dzień. Kiedy kilka dni po okresie czułam, że zmiana wciąż tam jest, zadzwoniłam do radiologa i umówiłam się na USG. Zaczęłam intensywnie myśleć, kiedy ostatni raz byłam na takim badaniu. W końcu doszłam do wniosku, że chyba 2-3 lata temu. W zeszłym roku wiosną miałam robioną tomografię komputerową klatki piersiowej i USG sobie odpuściłam. Na wizytę u radiologa musiałam czekać prawie 3 tygodnie. W naszej okolicy jest jest jeden bardzo dobry radiolog, do którego kierują wszyscy lekarze, dlatego nawet na wizytę prywatną czeka się tyle. Teraz myślę, że wcale nie jest to długo, bo do innych lekarzy prywatnie czekam nieraz 2-3 miesiące, ale wtedy wydawało mi się to wiecznością.
Nie było dnia, żebym przynajmniej 2-3 razy nie sprawdziła, czy zgrubienie jest tam nadal. Moje myśli chodziły tylko wokół tego. Nic więcej. Nie potrafiłam się skupić na pracy, na projektach, które miałam do oddania, na sprawach, które miałam załatwić. Nic. Szczęściem w nieszczęściu pojawiło się RODO, czyli nowe rozporządzenie o ochronie danych osobowych i musiałam się tym zająć. W ten sposób przetrwałam tydzień poprzedzający badania. Później pojechaliśmy na weekend do Bukowiny, a po powrocie zostały 3 dni. Chyba najbardziej trudne i ciężkie, bo dawno się aż tak nie bałam. 30 maja pojechałam na badania, z duszą na ramieniu. Lekarz zapytał kiedy ostatni raz byłam na badaniu i utwierdził mnie w przekonaniu, ze tomografia nie zastąpi dokładnego USG. Zbladłam.
Badanie trwało ok. 10 minut. Wszystko dobrze. Żadnych zmian. To co wyczułam, było powiększonym gruczołem, co bardzo często pojawia się przed okresem. Ja musiałam tego mojego tak wyeksploatować codziennym sprawdzaniem, że czułam go cały czas. Po badaniu już go nie znalazłam. Nie wiem jak było dzień czy dwa przed, bo obiecałam sobie po powrocie z Bukowiny nie sprawdzać do chwili USG.
A nie wyczulam go, bo badanie miałam robione w 7 dniu cyklu, czyli wtedy kiedy powinno się przeprowadzać samobadanie. Wtedy piersi są wypoczęte po miesiączce, miękkie i łatwo można wyczuć wszelki zmiany, jakie mogłyby się pojawić. Ja ostatni raz przebadałam je jeszcze podczas miesiączki. Czy to był mój błąd? I tak i nie.
Dlaczego Wam to opowiadam?
Po pierwsze dlatego, żeby powiedzieć, jak ważne jest samobadanie piersi, a po drugie – żebyście pamiętali o tym, ze każdą niepokojącą zmianę należy skonsultować z lekarzem.
Nie bądźcie w grupie osób, które się nie badają w obawie, że lekarz coś znajdzie, albo zmiana okaże się złośliwa. Nie róbcie tego. Jeśli wyczuwacie jakąś zmianę, nie odpuszczajcie. Siedzenie w domu z nadzieją, że ona zniknie nie da Wam spokoju. A będzie wykańczała psychicznie. Tak jak było u mnie. Niby sobie tłumaczyłam to miesiączką, niby wiedziałam, że może to być gruczoł. Niby. Bo w głowie świtała mi myśl, że to może być też coś innego. Dostaje mnóstwo wiadomości z Waszymi historiami, także tymi o diagnozie raka piersi. W maju, tuż przed Dniem Matki dostałam wiadomość od mojej Dorotki, że jest na rekonstrukcji piersi, rak pokonany. Nie ma go. Tym bardziej wiedziałam, że jeśli nawet coś tam u mnie jest – trzeba jak najszybciej coś z tym zrobić. To wszystko sprawiło, że maj był niesamowicie ciężki i trudny. I tutaj przepraszam wszystkich, którzy czekali na wiadomości ode mnie, a nie odpisałam. Przepraszam, ze odłożyłam projekty i prosiłam o więcej czasu. Zwyczajnie nie potrafiłam się skupić…
Wieczorem w środę, po badaniu, dostałam okropnej migreny. Ból głowy utrzymywał się przez kilka kolejnych dni. Odpuścił stres. Wyobraźcie sobie, jak bardzo musiał być tym stresem zmęczony mój organizm, że zareagował tak silną migreną w chwili, kiedy dowiedział się, że wszystko jest w porządku. Wczoraj wieczorem usiadłam przy ognisku i wreszcie odetchnęłam. Mocno i głęboko.
Miałam szczęście. Z dwóch powodów – po pierwsze, że USG wykazało, że wszystko jest w porządku, a po drugie dlatego, że coś wyczułam. Bo się badam. Co miesiąc, miedzy 5 a 10 dniem cyklu sprawdzam piersi. To najprostszy sposób na to, żeby uchronić się przed rakiem piersi. Samobadanie, znajomość struktury swojego ciała. I badanie USG raz do roku. Inaczej się nie da. Nawet to samo USG nie wystarczy. Czasem guzek pojawia się znikąd i rośnie w ciągu kilku miesięcy. Samobadanie kochani to coś, co zajmuje kilka minut raz na miesiąc a chroni Was przed rakiem piersi. To najlepszy i najtańszy sposób. Daje nie tylko pewność, że wszystko jest w porządku ale i spokój wewnętrzny, bez którego nie da się normalnie funkcjonować.
Samobadanie piersi powinno się wykonywać raz w miesiącu. Najlepiej między 5 a 10 dniem liczonym od początku miesiączki. Badanie polega na dokładnym obejrzeniu piersi, a następnie zbadaniu ich palpacyjnie.
1. Stajemy przed lustrem, rozebrane od pasa w górę, ręce opuszczone wzdłuż ciała. Oglądamy i porównujemy ze sobą obie piersi.
2. Stajemy profilem, ręce zakładamy na głowę. Sprawdzamy wygląd piersi z dwóch stron.
3. Ręce opieramy na biodra, napinamy je i sprawdzamy jak zachowują się piersi.
4.Pochylamy się do przodu i obserwujemy piersi z tej perspektywy.
5. Kładziemy się, prawą rękę kładziemy pod głowę, lewą badamy pierś i odwrotnie. Badanie przeprowadzamy okrężnymi ruchami, tak jakbyśmy kreślili małe kółeczka:
– od brodawki aż poza pierś, w koło,
– góra-dół, od górnej części piersi aż do dołu,
– jak słoneczko, tak to kiedyś nazwałam. Malujemy okrężnymi ruchami promienie słoneczne – od brodawki poza pierś.
Co powinno zaniepokoić w wyglądzie piersi?
– zmiana kształtu,
– zmiana wielkości,
– zmiany koloru,
– wklęśnięcia lub uwypuklenia,
– kolor brodawek,
– wyciek z brodawek,
– wyczuwany guzek.
Nie wszystko, co wyczujemy w piersiach jest rakiem. Ale to co wyczujemy, a nie przebadamy, może nim być. Badajcie się. To najprostszy sposób na to, żeby uchronić się przed rakiem piersi. Samobadanie między 5 a 10 dniem cyklu. Pamiętajcie o tym. I dajcie sobie szansę.