Na co najczęściej narzekamy na weselach?
Podobno narzekanie to nasz polski sport narodowy. Lepszy niż piłka nożna, bo tutaj nie trzeba być specjalnie uzdolnionym, aby tę dyscyplinę uprawiać. Choć na pierwszy rzut oka dyscyplina ta wydaje się prosta, wcale taka nie jest. Ha! Trzeba robić to tak, żeby nie wyjść na gbura, a mimo to przekazać, że gospodarze nie stanęli na wysokości zadania. Największe pole do popisu dają uroczystości rodzinne – a nic tak przecież nie wkurza rodziny, jak wystawne wesele nielubianych krewnych.
Jak podaje Słowik Języka Polskiego, narzekać to:
–mówić z niezadowoleniem o czymś, wypowiadać żale; utyskiwać; skarżyć się; biadać.
Bo można narzekać, jeśli faktycznie są ku temu powody. Może nawet nie narzekać, ale wyrazić swoje niezadowolenie. Było wesele, na którym było tak mało jedzenia, że goście pojechali na kolację do McDonalds’a. Początkowo uważałam to za bardzo nieeleganckie zachowanie i sprawienie przykrości Państwu Młodym. Ale później zmieniłam zdanie. Koleżanka wytłumaczyła mi, że zwyczajnie na kolację podali mniej porcji mięsa niż było osób przy stoliku, a jak się skończyło, to już nie donieśli. I w tej sytuacji to Państwu Młodym powinno być wstyd, a nie gościom, którzy cichaczem pojechali z dziećmi coś przekąsić i szybko wrócili. Ja jednak dzisiaj nie o tym – dziś o absurdach weselnych narzekań.
NA CO NARZEKAMY NA ŚLUBACH I WESELACH?
- CIEPŁA WÓDKA
To jest błąd. Znam osoby, które zaraz po tym, jak usiądą na krzesło sprawdzają, czy wódka jest dobrze schłodzona. Jeśli nie – potrafią przez kolejny rok wypominać Panu Młodemu, że taką gafę strzelił!
NIE BAWIŁEM SIĘ DOBRZE BO – wódka była ciepła, nie dało się jej pić. A jak to tak bawić się na trzeźwo?
- JEDZENIE
Rosół z pietruszką, za rzadki sos do rolad i zimne frytki. Lody czekoladowe, a przecież każdy wie, że dzieci wolą waniliowe. No i hit, który pojawił się też na naszym weselu: porcje tortu i ciasta były, uwaga, za duże! Ale spokojnie, u koleżanki były kotlety za małe, więc pewnie poskąpili, a u innych znajomych zbyt gęsta zupa gulaszowa – było w niej za dużo mięsa, przez co padły podejrzenia, że dodano do niej wszystko to, co zostało z obiadu.
NIE BAWIŁEM SIĘ DOBRZE BO – nie lubię polskiej kuchni, po kotletach smażonych na oleju zawsze mam zgagę.
- MIEJSCE PRZY STOLIKU
Usadzisz gości przy stolikach – źle, karzesz samemu wybierać sobie miejsca – też źle. Zosia nie chciała siedzieć przy kuzynce Kasi, bo się wczoraj pokłóciły, a ciocia Wandzia nie rozmawia z wujkiem Stachem, a muszą siedzieć przy jednym stoliku. A kiedy nie dasz wizytówek i pozwolisz usiąść gdzie chcą, dowiesz się, że nie dbasz o gości i wprowadzasz chaos na sali.
NIE BAWIŁEM SIĘ DOBRZE BO – nikogo nie znałem i nie miałem z kim pogadać nawet.
- DATA ŚLUBU
Ślub w długi weekend, w święta, albo w sam środek wakacji, tak jak zrobiłam to ja – goście tego nie lubią i już od chwili ogłoszenia radosnej nowiny robią kwaśną minę i pytają, czy innego terminu nie było. A później żyją tą złośliwością Państwa Młodych przez kolejny rok i nawet na weselu wypomną, że to tak nieodpowiedni termin.
NIE BAWIŁEM SIĘ DOBRZE BO – w tym czasie miałem być na wakacjach, a musiałem przyjść tutaj.
- OBSŁUGA
Niemiła obsługa – kelnerki za wolno podawały jedzenie, stolik A już jadł, kiedy stolik C dopiero dostał zupę. Do tego nie uśmiechały się do gości i odpowiadały półsłowem, a jak podawały talerze z jedzeniem, to niemal rzucały je przed gośćmi, a nie stawiały elegancko ze słowem „Proszę bardzo”.
NIE BAWIŁEM SIĘ DOBRZE BO – kelnerka była ciągle naburmuszona i z łaską przynosiła to, co kazałem jej podać.
- MUZYKA
I to jest pole do popisu! Pierwsze, na co zazwyczaj goście narzekają, to zbyt długie przerwy. A kiedy przejdziesz do drugiego stolika to dowiesz się, że non stop grają, nawet pogadać nie można. Jednym muzyka jest za głośna, innym zbyt cicha, a jeszcze innym zespół fałszuje, DJ mówi niesmaczne dowcipy i ślini się na widok młodych druhen. Część gości nie tańczy, bo do disco polo się nie bawi, a starsza część gości siada, kiedy z głośników wydobywają się dźwięki muzyki współczesnej.
NIE BAWIŁEM SIĘ DOBRZE BO – grali tragicznie. Ja ze szwagrem to bym lepiej zagrał!
- KONKURSY
Za mało konkursów lub ich za dużo – to już klasyk. Niektóre zabawy są nieprzyzwoite, a inne zmuszają do picia alkoholu – o, i ja tu jestem pierwszym narzekaczem, bo takie zabawy mi się nie podobają 🙂
NIE BAWIŁEM SIĘ DOBRZE BO – konkursy były znane i oklepane. Nic nowego. Nuda.
- UBIÓR
Strój gości weselnych budzi nie mniejsze zainteresowanie niż ubiór Panny Młodej, na Pana Młodego z reguły i tak nikt nie patrzy 🙂 Istnieją niepisane reguły, których trzeba się trzymać – na wesele panie nie zakładają białych sukienek, to kolor zarezerwowany dla Panny Młodej. Ale zawsze trafi się taka, co to będzie wyglądała lepiej niż Panna Młoda, a to już nie ujdzie uwadze pozostałych gości. Sukienka za krótka, zbyt odważna albo odwrotnie, zbyt skromna, jak na tak wystawne wesele! I włosy, takie nieułożone. Z reguły chodzę na wesela w bardzo skromnym uczesani albo w rozpuszczonych włosach. Wiecie ile razy mnie zapytano, dlaczego się nie uczesałam, skoro jestem druhną i tak bez koka to nie wypada?
NIE BAWIŁEM SIĘ DOBRZE BO – goście przy moim stoliku ubrali się jak do cyrku, wstyd się z nimi przed kamerą pokazać.
Zanim kolejnym razem będziesz się wybierać na wesele, zatrzymaj się na chwilę. Usiądź na 15 minut na kanapie, nawet kosztem tego, że się spóźnisz chwilę. Wyjmij telefon komórkowy, zainstaluj aplikację Haterick, wyrzuć z siebie wszelkie żale, ponarzekaj ile się da – na wszystko! Na to, że wiosna miała być, a śnieg pada; że rano nie zdążyłaś wypić ciepłej kawy, bo ślub tak wcześnie się zaczyna, przez co rozbolała Cię głowa; nie oszczędzaj nawet dzieci sąsiadów, które od 6 rano domagały się płaczem butelki z mlekiem; wyrzuć z siebie nawet to, że dziś padał deszcz, a musiałaś iść z psem na spacer i się pobrudził. I jak już poczujesz, że zeszło z Ciebie całe ciśnienie, oczyściłaś się wewnętrznie, nie ma w Tobie złości i żalu – wstań, uśmiechnij się i idź na uroczystość. Będzie lepiej, prawda?