Dlaczego nie warto uprawiać ogródka plotek, a z rabatek wyrywać chwasty pogłosek

Najbardziej na świecie nie lubię plotek, wiesz takich kompletnie wyssanych z palca, takich co to słyszysz od kogoś, kto opowiada z pełną powagą, a w środku dusisz się ze śmiechu. I jak ten ktoś pyta, co taką minę dziwną robisz, to odpowiadasz, że się zakrztusiłaś rangą informacji. No bo dobra, takie ploteczki przy kawie, co u kogo, a że ta w ciąży, a ten pracę zmienił, taka czysta wymiana informacji mająca na celu wzbogacenie wachlarza informacji koleżanki jest w porządku. Gorzej, kiedy do tych plotek dochodzą pogłoski, kiedy zaczyna się: „A Tomek powiedział, że Zosia słyszała, jak Pani Gienia opowiadała w sklepie, że sąsiad Arka…” W to nie wierzę. Ba! Nawet takich historii nie słucham. Dziś o tym, dlaczego nie warto uprawiać ogródka plotek, a z rabatek informacji wyrywać chwasty, zanim narobią krzywdy.

Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale plotka powstała tysiące lat temu z potrzeby… rozrywki. Zgadza się rozrywki. Ludzie nie znali innych form zabawy, dlatego obgadywanie innych uznali za coś nad wyraz interesującego. To się już działo w starożytnej Grecji, kiedy to Syzyf opowiadał śmiertelnikom, co dzieje się na Olimpie. Ale czy nie jest tak do tej pory, że chętnie karmimy się plotkami?

I pal licho, jeśli ktoś powie Ci coś, co na kilometr śmierdzi bzdurą, pośmiejesz się i zapomnisz. Gorzej, jak zaczniesz się w to wkręcać, powielać i dopowiadać coś od siebie. Ja nie mówię o sytuacji, kiedy wszyscy widzieli, że Zosia jest w ciąży i o tym mówią. I o tym, że na ostatnim weselu Pani Młoda miała tak brzydką sukienkę, że aż żal Ci jej było, a pierwsza druhna miała gruby tyłek i chochoła na głowie. Nie mówię też o sytuacji, kiedy wszyscy widzieli na festynie, że Romek pocałował w policzek Magdę, swoją koleżankę z dzieciństwa, zaczęli o tym plotkować i wiadomość dotarła w końcu do jego dziewczyny. Był fakt i społeczny osąd, może niepotrzebny, ale już tak mamy, że lubimy stać na straży etyki i cnót ludzkich, a sami za uszami wiele mamy. ALE często jest tak, że na przekazaniu samego faktu się nie kończy. Plotka, zanim dotarła do dziewczyny Romka, przeszła przez wiele ust, domów i przemierzyła kilkanaście kilometrów. Wszędzie zatrzymała się na chwilę, aż w końcu zaczęła żyć własnym życiem. Niewiele trzeba, żeby zniszczyć komuś życie, a wystarczyło przecież trzymać język za zębami i powstrzymać szaloną wyobraźnie i zamiast o Romku, o swoim mężu pomyśleć.

TRASA PLOTKI 1:
– Romek pocałował Magdę w policzek na festynie.
– Pocałował ją w policzek? A Magda to nie ta jego koleżanka z dzieciństwa?
– Ej, no właśnie! A po co on się z nią spotykał pod nieobecność swojej dziewczyny?

TRASA PLOTKI 2:
– Wiesz, że Romek pocałował w policzek na festynie Magdę, tę swoją koleżankę z dzieciństwa?
– No co Ty! A gdzie wtedy była Natalia, jego dziewczyna?
– Nie było jej. Kurcze, może coś nie tak się u nich dzieje?

TRASA PLOTKI 3:
– Związek Romka i Natalii chyba przeżywa jakiś kryzys. Na festynie pocałował swoją koleżankę z dzieciństwa.
– Co Ty opowiadasz! Przecież za tydzień mają ślub!

TRASA PLOTKI 4:
– Nici ze ślubu Natalii i Romka. Romek na festynie całował się ze swoją byłą.
– A to dupek! Biedna Natalia siedziała w domu, winietki na ślub kleiła, a ten się szlaja po festynach z byłą dziewczyną!

Plotka dotarła do Natalii. Ślub wisiał na włosku. A przecież Romek chciał zrobić Natalii niespodziankę i udało mu się sprowadzić na ślub Magdę, która mieszkała od lat za granicą i była też koleżanką z dzieciństwa Natalii.

Plotka może krzywdzić. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę z tego, że pomówienia, takie prawdziwe pomówienia są karalne. Mówi o tym art. 212 Kodeksu Karnego:

§ 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Plotka wymyślona, często z zazdrości, ma na celu poniżenie kogoś, wyśmianie go lub sprawienie, żeby ludzie zaczęli tracić do niego zaufanie. Spotkałaś ostatnio byłą znajomą, dla której 15 lat temu w liceum zostawił Cię chłopak. I w końcu przyszedł czas na zemstę. Rozpowiadasz więc na prawo i lewo, że słyszałaś, że Ela znęca się nad swoimi dziećmi, bije je i stosuje przemoc psychiczną. Przecież gołym okiem widać, że te małe bidulki takie zastraszone chodzą, po szkole od razu do domu, nie wychodzą same na plac zabaw i ciągle z nosem w książkach muszą siedzieć. Plotka zaczyna nabierać tempa, w końcu Ela zostaje wezwana do swojego szefa, a tak się składa, że pracuje jako nauczycielka. Nie godzi się, żeby dzieci uczyła osoba, która nie radzi sobie z własnymi pociechami i znęca się nad nimi, do której rodzice nie mają zaufania. Ela ma dwa wyjścia: odejść ze szkoły z podkulonym ogonem albo sądownie domagać się rozwiązania sprawy, do czego ma prawo. Pamiętaj! Nawet po rozwiązaniu problemu, publicznym wyznaniu, że to była bzdura, plotka nie znika. Ona nadal gdzieś funkcjonuje, a kiedy ją zdementujesz to się dowiesz, że przecież w każdej plotce jest ziarnko prawdy.

Plotki są krzywdzące, mogą zniszczyć komuś życie. To działa nie tylko w „realu” ale i w Internecie – jeśli poprzez środki masowego przekazu oczerniasz kogoś bezpodstawnie i rozsiewasz krzywdzące dla niego pomówienia, możesz za to odpowiedzieć, jeśli poszkodowany zgłosi sprawę odpowiednim organom.

I ostrzegam przed jeszcze jedną rzeczą – plotkowanie w towarzystwie dzieci. Bo Ty możesz jeszcze zachować dyskrecję i nie zdradzać się z tym, że właśnie obgadałaś z góry na dół znajomą nie pozostawiając na niej suchej nitki i opowiadałaś takie rzeczy, że najlepszy bajkopisarz by się przy Tobie wstydził i Twój rozmówca też Cię nie wsypie. Ale dziecko już tak.

I wyobraź sobie taką sytuację. Przychodzi Pani nauczycielka do klasy II b i przeprowadza lekcję. Dziś o zawodach będzie. I Pani pyta dzieci, jakie zawody znają, zadaje zagadki, a później opowiada o różnych rodzajach prac. I kiedy mówi o pracy konserwatora, i wspomina, że w szkole też takiego mamy, Pan T. wykonuje drobne remonty, kosi trawę i jak trzeba, pomaga Pani nauczycielce przenieść szafkę. I wtedy jak gdyby nigdy nic zgłasza się Jasiu, Pani mówi „Proszę mówić Jasiu”, a Jasiu na to:

– A to prawda, że Pani ma romans z panem konserwatorem?

Pani nauczycielka nabrała wody w usta, nie wiedziała czy śmiać się czy płakać, nawet co odpowiedzieć nie wiedziała, bo po pierwsze skąd takie pytanie, a po drugie skąd u dziecka takie pytanie. Nie musiała jednak nic mówić, bo Jasiu znów się odezwał, po czym wrócił do rozwiązywania zagadek:

– Tak tylko pytam, bo wczoraj mamie powiedziała o tym sąsiadka, wie Pani która, Pani F. I tak mi się teraz przypomniało, jak Pani o tym konserwatorze zaczęła mówić.

Słyszeliście kiedyś jakieś zabawne plotki na swój temat? A może doświadczyliście pomówienia, przez które później mieliście problemy?

foto. Katarzyna Klińska, www.astistudio.pl