Czy da się żyć bliżej natury w mieście?

Bliżej natury w mieście? Da się, da się – i to jeszcze z jakim przytupem! Nawet teraz, w tych trudnych czasach, kiedy wiele osób dzieli życie między kuchnią, salonem, a balkonem. Dziś zapraszam Was do oazy spokoju, rozsądku, zrozumienia w sam środek Warszawy. Tak jest. Chodźcie do mojej serdecznej koleżanki Asi z wolnowolniej.pl 🙂

 

Na co dzień promujesz życie blisko natury. Czy obecna sytuacja (związana z izolacją) jest dla Ciebie trudna?
Aż uśmiechnęłam się na to pytanie, bo prawda jest taka, że … – trudno powiedzieć :).  Na pewno trudne były moje początki mieszkania w bloku, a dokładniej na czwartym piętrze. Choć całe życie mieszkałam w bloku, to zawsze mieszkałam na parterze, a zamiast balkonu miałam ogródek. Tak naprawdę nigdy nie odczuwałam tego, że mieszkam w bloku. Ale kiedy przenieśliśmy się z mężem na czwarte piętro… – brak natury był dla mnie bardzo odczuwalny! Jednak na przestrzeni tych wszystkich lat, przez które tu mieszkamy, udało mi się na tyle wprowadzić naturę do naszego mieszkania, że ta izolacja nie jest dla mnie tak bardzo uciążliwa. 

Jak udało Ci się wprowadzić naturę do mieszkania?
Zaczęło się dość nietypowo. Zazwyczaj chcąc wprowadzić naturę do naszego mieszkania, zaczynamy od zakupu roślin. U mnie rośliny pojawiły się na samym końcu.  A zaczęło się od… – drewnianych świeczników i podkładek. Będąc na wsi zaczęłam z mężem ciąć piłą plastry drewna, które moglibyśmy wykorzystać jako podkładki pod gorące kubki, świeczki oraz pod doniczki z kwiatami. Później poszliśmy o krok dalej i z plastrów drewna zrobiliśmy świeczniki na balkonowy stolik kawowy. Chcieliśmy mieć naturalny akcent pijąc winko na tarasie. I tak właściwie, to od drewna się zaczęło. Od drewna zaczęła się miłość do naturalnego surowca. Urządzając sypialnię sięgnęliśmy po len. To właśnie z lnu mamy zasłony oraz firanki.I tak od słowa, do słowa, a raczej – od jednej naturalnej, nieplastikowej rzeczy, do kolejnej i nasz dom stał się takim przyjaznym naturze miejscem. 

Użyłaś słowa “nieplastikowej”. Czy to znaczy, że promujesz życie bez plastiku?
Hm… nie. Nie uważam, aby plastik był czymś złym. Zwłaszcza teraz, w dobie epidemii, możemy zobaczyć jak plastik potrafi zapewnić nam (jakieś, względne) bezpieczeństwo. Staram się promować rozsądek i pokazać piękno w naturze. Czy musimy używać jednorazowych, bielonych, chlorowanych płatków kosmetycznych pakowanych w folię do zmywania makijażu? Nie, mamy alternatywę w postaci naturalnych, wielorazowych płatków kosmetycznych! Właśnie o to chodzi – mamy tyle zdrowszych dla nas i dla środowiska alternatyw, że aż szkoda z nich nie korzystać. A co najlepsze, patrząc z perspektywy czasu – to co wielorazowe stanowi raptem jednorazowy wydatek, więc koniec końców to jest też zwykła oszczędność pieniędzy. 

Skoro wspomniałaś już o pieniądzach, to chciałabym ten wątek pociągnać. Produkty naturalne często są droższe od plastikowych lub jednorazowych zamienników. Domyślam się skąd ta cena, ale czy mogłabyś właśnie opowiedzieć coś o cenach?
Nie da się ukryć, że ceny naturalnych produktów są dużo większe od plastikowych zamienników. Chcąc stworzyć świecznik czy podkładkę – muszę kupić drewno, a dokładniej pień. Drzewo, z którego powstały moje przedmioty ktoś wyhodował, dbał o nie, pomagał rosnąć. To nie jest jakiś sztuczny polimer, który powstał w fabryce. Cena naturalnego przedmiotu to czas, który był potrzebny do jego stworzenia oraz ludzka praca, która również jest bardzo cenna, a także wpływ na nasze zdrowie. 

Wpływ na nasze zdrowie?
Oczywiście! Bawi mnie to zdziwienie, ponieważ przypomniałam sobie jak ja byłam bardzo zdziwiona, kiedy się dowiedziałam o szkodliwym działaniu parafiny. Większość świeczek, która jest dostępna na rynku, została zrobiona nie dość, że z parafiny, to jeszcze do ich produkcji użyto syntetycznych olejków zapachowych. A paląc taką świeczkę – my to wszystko wdychamy! Nasze świeczki są drogie, ale za to – całkowicie naturalne, a to wpływa właśnie na koszt tej świeczki. Zastosowaliśmy olejki naturalne (z rozmarynu oraz trawy cytrynowej), mamy drewniany knot i to co nas równie mocno wyróżnia – wosk rzepakowy! 

Właśnie! Kiedy czytałam opisy Twoich produktów, zaskoczyło mnie, że użyłaś wosk rzepakowy a nie tak popularny sojowy. Dlaczego?
Ze względu na wpływ na środowisko. Wosk sojowy importowany jest z krajów azjatyckich, co tworzy bardzo duży ślad węglowy. W końcu – importujemy go z innego kontynentu. Natomiast wosk rzepakowy jest nasz, europejski. To taki nasz ukłon w stronę przyrody. Choć zdaję sobie sprawę, że wosk rzepakowy nie brzmi tak modnie, jak świeca sojowa. Ale może i to się zmieni…? 

Drewniane podkładki i świeczniki, świeczki rzepakowe, wielorazowe płatki… – skąd pomysł na to wszystko?
Z potrzeby. Kiedy urządzaliśmy nasze mieszkanie, tak jak wielu innych ludzi, pierwsze co robiłam, to kierowałam swoją uwagę do sieciówek. I choć w wielu sklepach możemy znaleźć przepiękne, lśniące przedmioty, które bez wątpienia mogą nas zachwycić w czasie przeglądania instagrama, to czułam, że to nie jest to, co chcę mieć u siebie w domu na co dzień. Patrząc na te wszystkie przedmioty miałam poczucie, że mój wzrok się męczy, że nie może odpocząć. Od wszystkiego odbijało się światło, wszystko przykuwało uwagę. Czułam, że potrzebuję stworzyć takie wnętrze, które będzie moim azylem. Które pozwoli mi wyciszyć się, odprężyć… – w którym choć odrobinę będę czuła to, co czuję będąc na wsi i otaczając się naturą. 

 Po raz kolejny widać, że najlepsze pomysły powstają w wyniku potrzeby.
Mam nadzieję, że to się okaże bardzo dobrym pomysłem :). Gdzieś tam z tyłu głowy cały czas pamiętam, że w obecnych czasach jesteśmy już przyzwyczajeni do tego co tanie, szybkie, kolorowe, plastikowe.
Myślę, że miłości do naturalnych surowców trzeba się po prostu nauczyć. Właściwie – jak każdej miłości :). 

Czy planujesz w niedługim czasie wprowadzić jakieś nowości do swojego sklepu?
Tak! Właśnie pracuję nad osłonkami na doniczki z naturalnego materiału, a w przyszłości, może pod koniec roku bardziej, zobaczymy jak się to wszystko potoczy, chciałabym wprowadzić lniane pościele. 

Ojej, to mnie zaskoczyłaś!
Ja siebie też! Z jednej strony trochę martwi mnie to, że w naszym sklepie jest taki rozstrzał surowców, a co za tym idzie i produktów. W końcu mamy płatki wielorazowe z włókna bambusa, których używamy w łazience, i też drewniane podkładki i świeczniki – używane (głównie) w salonie, które pełnią bardziej funkcję dekoracyjną niż użytkową. Ale z drugiej strony – to jest właśnie ten rozsądek i umiar, o którym mówiłam wcześniej.
Nie chcę popadać w fanatyzm, nie chcę prowadzić życia totalnie oderwanego od rzeczywistości i w 100% przestawić się na to, co naturalne. Zależy mi na umiarkowanym wprowadzaniu natury do naszego życia. Na życiu z nią w symbiozie, a nie byciu zdominowanym przez nią.

Takie akcenty jak świeczka, płatki, makrama – to z jednej strony tylko dodatki do naszego życia, a z drugiej strony to właśnie te dodatki mają na nasze samopoczucie tak ogromny wpływ. 

Dziękuję za rozmowę Asiu i wszystkiego dobrego! Trzymam kciuki za realizację planów!

Asię znajdziecie także na Instagramie – Wolno Wolniej 🙂

Dołącz do mnie na instagramie – codziennie mnóstwo dobrej energii
i pysznej, gorącej kawy. Ja stawiam 🙂
@kinka_karolina_wilk