Trzy lata temu zmierzyłam się z nowotworem złośliwym. Jeśli jesteście ze mną dłużej, ta historia jest Wam znana. To był dla mnie trudny czas, choć nie wiem, czy słowo “trudny” jest adekwatne do tego, co się wtedy działo. Dla każdego koniec świata wygląda inaczej. Dla mnie wtedy zawalił się cały świat – zdiagnozowano mi nowotwór złośliwy tarczycy i straciłam długo wyczekiwaną ciąże. Dwa tygodnie morza wylanych łez, leżenia pod kocem w jednym dresie, czas się zatrzymał. A ja razem z nim. Jeśli napiszę Wam, że byłam pewna, że to koniec, tak właśnie było. Przestałam wierzyć w to, że się ułoży, że zrobię coś ze swojej listy marzeń, że odprowadzę syna do pierwszej klasy, że pójdę na ślub brata i uściskam dzieci przyjaciółki. Przyszedł jednak moment, kiedy znalazłam w sobie na tyle siły, żeby zacząć walczyć. I wygrałam. Wygrałam z rakiem. Wygrałam ze sobą.
Na blogu o chorobie opowiedział prawie rok po diagnozie. Od tej pory nie ma dnia, żebym nie dostała od kogoś wiadomości, podziękowania, podzielenia się swoją historią. Często pytacie o to, jak żyć? Jak zacząć układać życie po chorobie, skoro z tyłu głowy cały czas pali się czerwona lampka, że rak może wrócić. Jak znaleźć siłę, żeby chciało się znowu tak, jak wtedy, kiedy było się zdrowym. Przecież operacja, jod, mnóstwo skutków ubocznych, kłopoty z wapniem, tycie, koszmarne samopoczucie i stała kontrola u endokrynologa, diagnostyki w centrum onkologii. Jak przestać się bać?
Ja się cały czas boję. I chyba nie jesteś zaskoczona. Tak samo, jak boję się o swoje dziecko, a strach o nie, jest największym, jakiego w życiu doznałam. I pewnie rodzice tak mają, że zawsze, już do końca życia będą martwić się o swoje dzieci. Ale czy to sprawia, że przestają żyć, a zaczynają wegetować? Starają się zapewnić dziecku bezpieczeństwo, świetne warunki, dbają o nie, są zawsze obok, a i tak nie są w stanie uchronić ich przed wszystkim złem tego świata. Tak samo jest z życiem po chorobie. Regularnie się badam, pamiętam o wizytach u lekarza, ruszam się, dbam o zdrową dietę, dbam o siebie. I to wszystko, co mogę zrobić. Na nic innego nie mam wpływu. Choroby atakują znienacka, tak samo znienacka wracają. Ale wcale nie muszą. Dlatego tak jak ten rodzic, który dba ze wszystkich sił o dziecko, ale żyje też swoim życiem, tak i ja robię wszystko, żeby być zdrową, ale nie rezygnuję przy tym z życia.
Uwielbiam stwierdzenie, że odwaga to nie brak strachu, ale panowania nad nim. I ja nad swoimi strachami panuję. Każdy ma swoje, mniejsze czy większe. Ale nie znam NIKOGO, kto by się niczego w życiu nie bał. Dlatego chciałabym Ci powiedzieć o czterech bardzo ważnych rzeczach, których ABSOLUTNIE nie wolno Ci robić po przebytej chorobie, po życiowym zakręcie. ABSOLUTNIE:
…nie wolno się poddawać
Choroba zabiera bardzo dużo. Choroba weryfikuje znajomości, choroba odbiera marzenia. Życiowy zakręt sprawia, że załamuje Ci się grunt pod nogami. A mało stabilna sytuacja sprawia, że Twoje poczucie własnej wartości, Twoja wiara w siebie diametralnie spada. Jest moment, kiedy stajesz się zależny od innych, kiedy musisz poprosić o pomoc przy kąpaniu, o podanie kubka herbaty, a związanie włosów, bo samemu jest to niewykonalne. To trudne. Najczęściej to stan przejściowy i mija. Ale nie zawsze. To jednak nie powód, żeby nie próbować żyć fajnie, mimo tego. Jeśli powiem Ci, żeby szukać dobrych stron w tych kopniakach od losu, uwierzysz mi? Ja też w to nie wierzyłam, bo co dobrego może przynieść nowotwór, oprócz bólu i łez? Co dobrego może przynieść strata pracy? Co dobrego może przynieść rozstanie? Może, ale to Twoja lekcja do odrobienia. Ja Ci mogę podpowiedzieć, że życie jest bardzo przewrotne. Wiesz co powiedział mi onkolog? Naucz się żyć z chorobą. Dzisiaj jedziesz do lekarza, jutro do kina z mężem. Nie siłuj się z życiem. Bierz to, co Ci daje. A masz naprawdę dużo. Zobacz to i korzystaj z tego. Żyj!
…nie wolno przestać wierzyć w marzenia
Zastanawiasz się czasem, jak to jest, że ludzie po nowotworach mają w sobie tyle siły i sięgają po to, na co Ty nie masz odwagi? Mnie też to zawsze zastanawiało. Teraz już wiem. Bo wiedzą, że życie ma termin ważności, że marzeń się nie odkłada, bo dobry moment, jest właśnie teraz. Ja się kiedyś bałam dosłownie wszystkiego – zapytać, zadzwonić, spróbować nowego, zrobić coś, czego się zawsze bałam. Tkwiłam sobie w miejscu, kompletnie nie wierząc w to, że bez pieniędzy, bez znajomości i ogromnego szczęścia można spełnić marzenia. Do czasu. Kiedy się odważyłam i spróbowałam. Bo co się stanie, jak mi się nie uda? Nic, zwyczajnie się nie uda. To wszystko. Ale… dlaczego ma się nie udać? I to pytanie sobie teraz zawsze zadaję.
…nie wolno przestać w siebie wierzyć
I wcale nie jest mi to łatwo pisać, bo sama musiałam się z tym zmierzyć. Idealnie jest mieć wsparcie w otoczeniu, ale największą pracę należy wykonać samemu. Wstać, przedyskutować wszystko ze samym sobą, odpowiedzieć sobie na najtrudniejsze pytania i zmierzyć się z tym, co przyniesie przyszłość. Zawalczyć o siebie. Wstać po chorobie – tak, to bardzo trudne. Kiedy dowiadujesz się, że wygrałaś, skończyłaś jedną walkę, ale i zaczynasz drugą – powrót do normalności, do życia. Uwierz, że może być wciąż tak, jak chcesz, bo jesteś tym samym wartościowym człowiekiem z dużo większym bagażem doświadczeń, który jest Twoją siłą.
….nie wolno czuć się gorszym od innych
Nigdy nie jesteś gorsza od innych. A jeśli tak się czujesz, zadaj sobie pytanie “dlaczego?”. Choroba, życiowy zakręt zawsze są trudne, ale nie czuj się przez to mniej wartościowy, czy wręcz gorszy. A wiesz, że to się często zdarza? Wiesz ile mam Czytelniczek, które po chemioterapii potrzebowały czasu, żeby od nowa uwierzyć w swoją kobiecość? Wiesz, ile czasu mi zajęło zrozumienie, że nie będę mogła zajść kolejny raz w ciążę, jeśli nie zgodzą się na to lekarze? Wiesz, że poczucie, iż w pewnych kwestiach nigdy nie będzie spontanicznie, że jesteś od kogoś uzależniona mocno wpływa na poczucie własnej wartości i czucia się takim samym, jak ktoś zdrowy? Tak samo, kiedy mniej zarabiasz, masz mniej prestiżową pracę w ocenie innych – to nie powód, żeby czuć się gorszym.
Trudne, prawda? Oczywiście, że trudne. I dla tych zdrowych, i tych po chorobie i tych na życiowym zakręcie. Wszystko jest jednak do przepracowania. I mówię Ci to ja, ktoś kto to przeszedł, nie ktoś, kto nauczył się tego z książek. Trudno jest wrócić do normalności, a jeszcze trudniej zacząć sięgać po to, na co kiedyś nie miało się odwagi. Ciężkie chwile pokazują, jak wiele masz w sobie siły. Siły, o jakiej często nie miałaś pojęcia! Czas to wykorzystać. Odważysz się?
Ja tak.
Bo nikt nie wie, co będzie dalej. Nikt.